Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agata Buchalik-Drzyzga: Kocham bywać

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Agata Buchalik-Drzyzga urodziła się w Siemianowicach Śląskich. Edukację artystyczną rozpoczęła w Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku -Białej. Studia na Wydziale Grafiki i Szkła w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. W Zielonej Górze od lat 70. Członkini Związku Polskich Artystów Plastyków.
Agata Buchalik-Drzyzga urodziła się w Siemianowicach Śląskich. Edukację artystyczną rozpoczęła w Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku -Białej. Studia na Wydziale Grafiki i Szkła w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. W Zielonej Górze od lat 70. Członkini Związku Polskich Artystów Plastyków. Mariusz Kapała
Agata Buchalik-Drzyzga, zielonogórska artystka plastyk, świętuje 45-lecie swojej działalności artystycznej. W bibliotece Norwida wisi ekspozycja jej prac. Wciąż tworzy, ale i pisze. Gdyby to wydać drukiem wybuchłby niezły skandal...

Zobacz także: Zobacz, jak wygląda Babimost w oczach polskich i zagranicznych artystów

A - artysta. Od dziecka chciałam być... chirurgiem, nie artystką. Miałam to "coś" w paluszkach, którymi potrafiłam robić cuda. Niczym chirurg. Lecz miałam w szkole w Siemianowicach Śląskich nauczyciela rysunku - po latach można powiedzieć, że na szczęście - który przyszedł namawiać rodziców, żeby mnie wysłali do Liceum Plastycznego w Bielsku-Białej. Jak ja nie chciałam tam iść! Tydzień płakałam. Ale cóż, stało się...

B - ból. Od paru lat zmagam się z paskudną chorobą znaną pod skrótem RZS. Są w niej okresy bardzo bolesne, są też lepsze, które staram się wykorzystać na twórczość. I walczę, cały czas walczę z bólem...

C - cel. Przez całe życie twórcze moim celem były... wystawy. Czasem swe prace wystawiałam co dwa lata, teraz wytrzymuję nawet pięć lat bez wystawy. Ostatnio miałam w bibliotece Norwida ekspozycję z okazji 45-lecia twórczości. To była moja 45. wystawa. Prace prezentowałam m.in. w Kopenhadze, Gorzowie, oczywiście Zielonej Górze, Achim (Niemcy), Wrocławiu, ale im jestem starsza, tym bardziej do prezentacji dzieł pociągają mnie "bliskie okolice".

D - Drzyzga Piotr. Mój zmarły 21 lat temu mąż. Poznaliśmy się na studiach we Wrocławiu, choć oboje byliśmy z Górnego Śląska. Zostaliśmy małżeństwem studenckim. Trafiliśmy do Zielonej Góry, gdyż Piotr miał tutaj stypendium fundowane w oświacie. Ale szybko przeszedł na WSInż. Wciąż żałuję, że mąż nie doczekał naszych uroczych wnuków. Oj, jak by się z nich cieszył! Drzyzga Ewa - z TVN to daleka rodzina ze strony męża. Kiedyś spotkałyśmy się na weselu rodzinnym.

E - ekslibris. Udało mi się stworzyć ponad 400 znaków książkowych, zwanych popularnie ekslibrisami. Większość dla rodziny, przyjaciół, znajomych, których sobie cenię. Ot, siadałam i tworzyłam. Chcę zebrać wszystkie ekslibrisy w ... książce. Będzie to pozycja o moich przyjaciołach, którym podarowałam znaki książkowe. Na jednej stronie ekslibris, obok zaś gawęda.

F - fotografia. Bardzo mnie interesuje, jako dziedzina pokrewna sztuce plastycznej. Teraz już nie robię tylu zdjęć, co kiedyś, ale cztery aparaty wciąż posiadam, także cyfrówkę. Marzy mi się cykl fotografii pt. "Moja Zielona Góra", który przerobię na grafiki.

G - galeria. Żaden plastyk nie może funkcjonować bez galerii. Należę do Galerii Tkackiej we Wrocławiu, gdzie wiszą moje tkaniny, mam prace w galerii związku plastyków na Starym Rynku w Zielonej Górze. Zawsze można tam znaleźć coś mojego. Przez cztery lata byłam dyrektorką jednej z najlepszych zielonogórskich galerii - BWA. W tym okresie zaprzyjaźniłam się z Gąsiorkiem Jerzym z Gorzowa, który był szefem tamtejszego BWA.

H - historia. Zawsze mnie interesowała. Ostatnio wpadłam w sidła II wojny światowej. Przeczytałam też "Historię Zielonej Góry". Nie przypuszczałam, że takie małe ongiś miasteczko ma tak barwną, momentami nieprawdopodobną historię! Dzięki temu jeszcze bardziej polubiłam to nasze miasto.

I - igła. To ważne narzędzie z dwóch powodów, artystycznego i życiowego. Wymyśliłam nową technikę tkacką nakładania nitki na tkaninę. I tu igła jest niezbędna. Ale potrzebna jest też, gdy muszę wziąć zastrzyk z powodu bólu nasilającego się w mojej chorobie. Często bez serii zastrzyków się nie obejdzie. Stosuję też akupunkturę.

J - jestem! Zawsze usiłowałam zrobić więcej, niż mogłam. Takie było całe moje życie. Odkrywałam wciąż "nowe lądy" artystyczne. Wchodziłam w nowe techniki plastyczne. Realizowałam się praktycznie we wszystkich: w malarstwie i to w akwareli, gwaszu, oleju, akrylu, w grafice klasycznej, akwaforcie, akwatincie, drzeworycie, tkaninie, papierze. Ostatnio stosuję nową technikę - folareks, do tworzenia ekslibrisów.

K - kultura. Z jednej strony kultura przez wielkie "K", która nas wzbogaca wewnętrznie, z drugiej kultura bycia. Kultura na co dzień. Tę wyniosłam z domu babci. Zawsze mi przypominała: - Agatko, uśmiechaj się! Ludzie wolą osoby uśmiechnięte, sympatyczne. Wobec tego starałam się. Dlatego dzisiejsza młodzież czasem mnie szokuje. Niedawno przez otwarte okna mojej pracowni, która mieści się na deptaku usłyszałam takie wyznanie: - No przecież k... mówiłem ci, że cię kocham.

Ł - łatwość. Powinnam dziękować niebiosom i rodzicom za ten dar. Za łatwość, z jaką w życiu przychodzi mi realizacja zamierzeń artystycznych. Właściwie każdy pomysł mi się udaje. Aż mnie to peszy.

M - miniatura. Kiedy w 2007 r. z powodu choroby wysiadła mi prawa ręka i nie mogłam tworzyć, bo pędzel po prostu z niej wypadał, mimo wszystko zaczęłam tą ręką malować. Chociażby obrazy - minaturki. I wychodziły! To dało mi napęd do życia, bo już myślałam, że koniec z tworzeniem. Potem ręka doszła do siebie, a miniatury pozostały. Sprzedaję ich mało, bo większość traktuję jako prezenty dla przyjaciół.

N- nieobecność. Nieobecni nie mają racji bytu. Trzymam się tej zasady i dlatego staram się być na wystawach, uczestniczyć w różnych zdarzeniach kulturalnych, społecznych. Istnieć. To też mądrość babci, że nieprawdziwe jest powiedzenie: "siedź w kącie, a znajdą cię".

O - optymistka. Jestem optymistką. Może to zresztą genetyczne? Bo to siedzi we mnie. Prę do przodu, nie oglądam się na kłopoty. Nie płaczę z powodu choroby, tylko "wyciągam" z niej co się da. Jak w przykładzie z miniaturami.

P - papier. To miłość moich ostatnich 20 lat. A zaczęło się - jak wiele spraw w moim życiu - od przypadku. Pojechałam na plener do Niemiec. Był tam Japończyk, który dał pokaz twórczości "papierowej". Oszalałam na tym punkcie. Siedziałam z nim całą noc i wyciągałam kiepskim niemieckim to, co chciałam wiedzieć. A jak nie szło, to on mi rysował...
Potem był Kostrzyn, fabryka papieru, plener "Sztuka na granicy", wystawa w galerii Dialog.

R - rysunek. Bez rysunku nie ma mojej twórczości. Wszystko, co robię w życiu, nie tylko artystycznym, zaczyna się od rysunku. Zawsze na początku musi być szkic. Przy sobie mam nieodłączny notatnik, ołówek, cienkopis i nawet idąc po mieście coś tam sobie szkicuję.

S - Starowieyski. W 2002 r. był na plenerze plastycznym środowiska lubuskiego w Łagowie. Niepowtarzalna osobowość, artysta. Wciąż z jego udziałem toczyły się rozmowy o winie i kobietach. Notabene - okropny plotkarz, czego nie cierpię u mężczyzn.

U - Ula Dudziak. Jest członkiem honorowym i "twarzą" naszego zielonogórskiego klubu charytatywnego Kiwanis. A 15 lat temu to ja właśnie zakładałam ten klub. Ula jest urocza, kontaktowa i wciąż młoda.

W - wolny zawód. Całe życie chciałam być wolnym człowiekiem i to mi się udało. Tylko dwukrotnie i to na krótko dałam się związać etatami. Raz na cztery lata z BWA, potem dwa lata pracowałam na uczelni. Wolność to jest coś!

W - wnuki. Są cudowne. Dwa wspaniałe chłopaki i dziewczyna. Podoba mi się, że interesują się sztuką, dużo czytają, przychodzą do mnie na rozmowy. Moj syn, Jacek, ma Laurę, która uważa się za poliglotkę, zaś córka Kasia ma Piotra (15 lat) i Wojtka (11 lat).

Z - zapiski. Od 21 lat, od śmierci mojego męża, prowadzę codzienne zapiski. Kupuję duży kalendarz i każdy dzień dokładnie odnotowuję. Zdarzenia, ludzi, spotkania, o, nasze dzisiejsze też już odnotowałam. Czasem na marginesach coś narysuję. Gdyby to wszystko wydać drukiem to w Zielonej Górze nie obyłoby się bez skandalu.

Ż -życie. Udane.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska