Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miliony do wygrania. Co nasi Czytelnicy by zrobili z taką forsą?

Zbigniew Borek 95 722 57 72 [email protected]
Ewa Kamińska, ajentka Lotto w Askanie, mówi, że dzięki wygranej człowiek mógłby się wyprostować z kredytów, a potem zastanowić nad resztą
Ewa Kamińska, ajentka Lotto w Askanie, mówi, że dzięki wygranej człowiek mógłby się wyprostować z kredytów, a potem zastanowić nad resztą Zbigniew Borek
Ola i Szczepan: jacht pełnomorski. 43-latek: sześć gwiazdek na Malediwach. Stefania: mieszkanie dla każdej córki, dwa pokoje, stołowy i sypialnia. Henryk Bezkorowajny: firma z synami i Bałtyk. Jola, emerytka: byle wystarczało na rachunki, byle ciepło było w domu.

We wtorek była kumulacja: 25 mln zł. W gorzowskich punktach Lotto w galerii Askana, Biedronce przy Sikorskiego i kiosku przy Hawelańskiej w środku miasta pytałem graczy, co by zrobili z taką forsą.
- No więc tak: kupuję mieszkania za granicą, inwestuję. Nie odbija mi, ja się w życiu już napracowałem, wiem, co to pieniądz - mówi Dawid ("trzy linijki na chybił trafił, bo jak ma być, to będzie"). Ma 25 lat, ostatnie osiem w Irlandii. - O 6.00 wstawałem. Od 7.00 w restauracji byłem kelnerem albo na kuchni, do 18.30. Na 22.00 szedłem do hipermarketu, do 3.30-4.00 na magazynie. W weekendy robota na dyskotece. Tak przez pół roku. Jak język poprawiłem, były coraz lepsze prace. Na koniec serwisowałem parkomaty.

Wrócił w marcu. - Kryzys - stwierdza. Dziewczyna Irlandka, nie chciała do Polski. - No i nie mam dziewczyny - śmieje się Dawid. Założył biznes (mała gastronomia), jeździ citroenem berlingo rocznik 2012. Gdyby wygrał, byłby mercedes SLS, sportowa bryka full wypas. Chałupa też byłaby wypasiona, gdzieś pod Gorzowem.

Żonie, synom, Kaczyńskiemu

- Kupiłabym mieszkania dla każdej córki, a córki mam trzy. Dwa pokoje, stołowy i sypialnia. I sobie też małe mieszkanie, bo teraz na kupie trochę mieszkamy - mówi Stefania, emerytka (jeden zakład, iksy własnej roboty). Nie ma czasu na dłuższe wywody, tak się spieszy do drogerii. Gdzie się spieszy pani koło sześćdziesiątki (farbowany blond, jasna kurtka, raz chybił trafił), nie wiem. - Kochaniutki, nie wiem, na co bym przeznaczyła! - odgania się ode mnie, jakbym te 25 milionów wciskał jej w garść, żeby tu, zaraz, teraz stawiła im czoła.

Stomatolog na emeryturze Bogdan Januszewski (71 lat, aparat słuchowy, cztery razy chybił trafił, "bo co się będę męczył, jak i tak nie wygram") wie, na co wydałby miliony. 100 stypendiów dla biednych dzieci, do tego fundacja edukacyjna. - Mnie tego, co już mam, do śmierci starczy - dodaje. - Proponowałem w banku, że moje odsetki oddam i jak bank dołoży drugie tyle, to będzie ze 20 stypendiów. Bank nie chciał. Tłumaczyli, że niby nie mogą.

Edukacja to podstawa. - Jak moje dzieci były na studiach, narzekały, że za mało im daję. A ja na to: co stoi na przeszkodzie, by sobie dorobiły. Dziś jedno jest naukowcem w Australii, drugie bardzo dobrym lekarzem w Polsce. Dzieciom można dawać tylko wędkę, nie pieniądze - podkreśla pan Bogdan.

Podobnie pan dyrektor (60 lat, garnitur, spasowana koszula, krawat, wąs też wydaje się pod kolor): - Całe życie w biznesie, poszedłbym już na emeryturę. Dzieciom dawałbym małe zastrzyki gotówki, żeby same na nogi stanęły. Pieniądze młodych psują.

Pan po sześćdziesiątce (trzy zakłady własnoręcznie, spodnie na kant, łysawy, reszta siwa) podzieliłby wygraną na cztery równe części: dla siebie i żony, dla syna, dla drugiego syna, dla Kaczyńskiego. - Żeby walczył z komuną, z Tuskiem, z Komorowskim, z całą platformersko-ubecką sitwą - tłumaczy. Nazwiska nie poda, imienia też nie, bo to sprawa polityczna. - Wystarczy, że tego chorążego, co mówił prawdę o Smoleńsku, powiesili.

Malediwy, Niemcy, praca, dom

- Rozpuściłbym - odpowiada 43-latek. Objechałby świat, ale dokładniej, bo już był na wszystkich kontynentach. Zabierałby rodzinę, nie tylko, że żona i syn, ale siostra, brat i tak dalej. Już teraz jeżdżą razem, za kilka dni przykładowo na Malediwy, nurkować. - Ale, widzi pan, jest hotel trzy i pół gwiazdki, a tak byłoby sześć - zauważa. Kupiłby jakiś samochód, sobie i żonie oczywiście, choć i teraz mają czym jeździć. Domu by nie budował, ma wygodny. Zabezpieczyłby następne pokolenia. Nie dałby złamanego grosza na dobroczynność. - To rola państwa. Owsiak wyręcza państwo. Przez to państwo umywa ręce i usypia - mówi.

- Wróciłbym po 28 latach pracy w Niemczech i tu rozkręcił biznes - twierdzi Henryk Bezkorowajny, żylasty budowlaniec ("pan napisze, że po pięćdziesiątce"). Pięć zakładów wykreślił z żoną, jeszcze trzy na chybił trafił. - Zawsze jak jestem w Polsce, gramy. Wie pan, tu jest cały czas komuna. Nic się nie zmieniło. Jak ja na początku lat 80. uciekałem za pracą do Niemiec, tak moi synowie, 27 i 32 lata, teraz jeżdżą do Irlandii. Jeden już wrócił, ale roboty tu nie miał i ze mną robi w Niemczech. Jakbym wygrał, chociaż nie wygram, bym firmę z synami założył i działał w budowlance. Bo w domu bym nie usiedział.

- A odrobina luksusu? - pytam.
- Tak, pewnie bym pojechał nad Bałtyk. Wie pan, ja nad polskim morzem nie byłem. Gdańska nie widziałem. Krakowa nie widziałem. Całe życie tylko Niemcy, praca, dom. Niemcy, praca, dom. Dla najmłodszego Michała, 19 lat ma, studia. Dla każdego z chłopaków mieszkanie.
- A pani? Co by pani z tych 25 milionów miała? - pytam.
- Ja? Męża bym odzyskała - mówi Danuta, żona Henryka.

Paweł Jastrzębski, 29 lat, dwa zakłady: - Lokata, mieszkanie, samochód, trójka dzieci z moją dziewczyną. Żyć na luzie, pracować, ale bez stresu, spokojnie... Przepraszam, ale się spieszę.

Ola i Szczepan wygraną już rozplanowali, co do złotówki. Byłby jacht pełnomorski, ale silnikowy, nie na żagle, za 2 miliony. - W rok świat byśmy opłynęli - Ola tuli się do Szczepana. On wolałby miesiąc pływania, miesiąc w domu. Córka ma 12 lat, chętnie by ją brali. - Ale czy by się z nami nie nudziła? - myśli Ola. Edukacja dla małej, to oczywiste.

- Wóz strażacki scania dla naszej jednostki. Nówka sztuka kosztuje półtora miliona. Cacko! - wali bez zastanowienia Jacek Wójcicki, wójt Deszczna (pięć chybił trafił z wieczora). Proszę, żeby już skończył z tym "piarem", ale się upiera, że najpierw scania. Potem rodzinę by wspomógł, spłacił kredyt na ziemię ("wziąłem we franku po 2 złote, z 400 tysięcy zrobiło się 700"), kupił potężną ciężarówkę i wybrał się na Syberię ("żadne ciepłe kraje, żaden Zachód").

- Zostało jeszcze kupę milionów - zauważam.
- Inwestycje w nieruchomości. W ziemię. Mocno bym się zastanawiał, czy nie zostać rolnikiem, takim pełną gębą.

Nowa kumulacja

- Spłaciłabym długi, bo jak w Anglii byłam, ZUS mnie zniszczył. Pomogłabym córce. Kim jestem? Niech pan mnie opisze, jak pan chce, mi to obojętne.
Jola, emerytka, dźwiga zakupy w jednorazówkach: - Pomogłabym dzieciom. Nawet bym więcej im dała, bo młodym więcej trzeba. Mnie tam byle wystarczało na rachunki, byle ciepło było w domu.

Anna Glazer: - Dzieci chciałabym zabezpieczyć. Mieszkania na pewno, to podstawa, do tego lokaty. Plus edukacja, mają 13 i 16 lat, więc byłoby teraz w sam raz. Dla siebie? Tak, coś własnego bym chciała. Może florystykę? Nie wiem, zastanowię się, jak już wygram.

Karolina i Karol. - Jeszcze nie małżeństwo - mówi ona z uśmiechem, gdy on kupuje jeden chybił trafił. Są młodzi, wyluzowani i w biegu (do kina). - Standardowo: dom, samochód, dobra wypłata z lokaty - wylicza on. Ona, że superpodróż. On od razu wie, jaka: - Kupiłbym siedmiotonowego unimoga (ciężarówka do jazdy po wertepach), żeby zwiedzić Azję.
- I już? - pytam.
- Już - on na to. - Wiem jedno: nie rzuciłbym pracy. A ty?
- Ja też nie - zapewnia ona.
Karolina i Karol są lekarzami.

Wanda i Zdzisław prowadzą biznes. Nigdy nie grają, ale dziś zrobili wyjątek. - Wypatrzyła, że 25 milionów - mówi Zdzisław. Gdyby wygrali, byłby dylemat - tak twierdzi Wanda. - Który trwałby jeden dzień, bo co to jest 25 milionów? Żadne pieniądze! - śmieje się Zdzisław. Z Wandą mają wystarczająco dużo, więc "gdyby", to zabezpieczyliby dzieci, by miały za co żyć na starość. - Oboje po studiach, pracę mają, ale pan wie, jakie są zarobki - dodaje Zdzisław.

Nazajutrz, w środę, znów była kumulacja: 30 mln zł.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska