Czy miny, pociski moździerzowe i inne pozostałości po dawnym poligonie zablokują organizację przyszłorocznego Przystanku Woodstock w Kostrzynie? - Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, przed przyszłoroczną edycją festiwalu cały teren powinni zbadać pirotechnicy. To nic, że festiwalową łąkę już sprawdzano pod tym kątem kilka razy. To teren piaszczysty, z ziemi co jakiś czas wyłaniają się takie "niespodzianki", dlatego kolejne sprawdzenie jest konieczne - tłumaczy burmistrz Andrzej Kunt i dodaje, że jeśli były poligon nie zostanie przebadany, to nie będzie mógł podpisać zgody na organizację imprezy. Koszt sprawdzenia? Pół miliona złotych. Wcześniej pieniądze na ten cel dawał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. - Ale zmieniły się przepisy i w tym roku o pieniądze może być bardzo ciężko - wyjaśnia burmistrz Kunt. Miasta nie stać na wyłożenie tak dużej kwoty. Kostrzyn może wziąć na ten cel pożyczkę, ale nie chce tego robić, bo prędzej czy później i tak będzie ją musiał spłacić.
Ale w Kostrzynie coraz głośniej mówi się o tym, że 19. Przystanek Woodstock odbędzie się na południu województwa, bo tego chciałaby marszałek Elżbieta Polak. Na razie są to głosy nieoficjalne.
Więcej przeczytasz w poniedziałek (29 października) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?