Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Budzanowska to anioł w białym fartuchu

Janczo Todorow
Dorota Budzanowska mierzy ciśnienie tętnicze Ludwikowi Fickowi.
Dorota Budzanowska mierzy ciśnienie tętnicze Ludwikowi Fickowi. Janczo Todorow
Dorota Budzanowska pracuje już 33 lata jako pielęgniarka w poradni diabetyznej w 105. szpitalu wojskowym w Żarach. Pacjenci ją uwielbiają za dobre serce i troskę, ona stara się ich nie zawieść.

Ukończyła liceum medycznie w Zgorzelcu w 1979 roku. Podobał jej się ten zawód, nikt nie musiał namawiać ją do jego nauki. - Chciałam pomagać ludziom i być potrzebna. To był mój własny niewymuszony wybór. I przez te lata zawsze pracowałam z sercem, nigdy nie miałam wątpliwości, że robię to, co lubię i to, co chciałam. Gdybym dzisiaj miała wybierać swoją pracę, z całą pewnością zostałabym znowu pielęgniarką. Uwielbiam swoich pacjentów, bo są sympatyczni, a oni też mnie lubią. Wiele razy potrzebują nie tylko pomocy i wskazówek medycznych, ale także dobrego słowa, wsparcia w trudnej dla nich chwili- wyznaje pani Dorota.

Dorota Budzanowska znana jest ze swojej cierpliwości. Mówi ciepłym cichym głosem, nic nie jest w stanie wyprowadzić ją z równowagi. Każdemu pacjentowi spokojnie tłumaczy, wyjaśnia, uspokaja. Cukrzyca to zdradliwa choroba, która czyni duże spustoszenia, a pacjent wymaga szczególnej troski. Musi brać nie tylko leki, ale przestrzegać dietę i badać poziom cukru we krwi i ciśnienie. Pielęgniarka jest w tym wszystkim pomocna, nie może zawieść. - Jestem pacjentem tego szpitala i poradni od 1998 roku. Odkąd pamiętam pani Dorota zawsze jest miła, uśmiechnięta i uczynna. Stara się wszystkim pomóc, potrafi pacjentowi wytłumaczyć jak ma sobie radzić z chorobą, na co dzień, zawsze pociesza. Jest prawdziwym skarbem dla pacjentów poradni - stwierdza Tadeusz Wojtiuk.
Kolejka w poradni codziennie jest długa, przychodzi 30- 40 osób. Wszystkim trzeba zmierzyć ciśnienie krwi, obliczyć stosunek wzrostu do wagi, a przede wszystkim zarejestrować. Nie ma miejsca na nerwowość, bo dla pacjenta najważniejszy jest spokój. - Taka już jestem, mam łagodne usposobienie.

Nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Może, dlatego, że w domu mam wspaniałego męża, mam spokój, mam dwójkę kochanych dzieci. Syn Bartek ma 27 lat, skończył studia, jest magistrem inżynierem. Niedawno się ożenił. Córka Maria ma 17 lat, chodzi do LO. Ale ona nie ma zamiaru pójść w moje ślady, pasjonuje się malowaniem i grą w siatkówkę - opowiada Dorota Budzanowska.
Pielęgniarka jest domatorką, czasami lubi poczytać książkę, obejrzeć w telewizji mecz siatkówki, piłki ręcznej albo lekką atletykę. Sama kiedyś w szkole trenowała piłkę ręczną, była mistrzynią województwa wrocławskiego, gdyż mieszkała wtedy w Ruszowie.
- Marzenia? Żeby się w rodzinie dobrze się powodziło, tak jak do tej pory. Reszta to sama się ułoży - zapewnia.
- O pani Dorocie nie można powiedzieć złego słowa. Ja już drugi rok leczę się w tej poradni i zapewniam, że zawsze jest grzeczna i bardzo miła. Jestem z jej opieki bardzo zadowolony - mówi Ludwik Ficek.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska