Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szachistom jest łatwiej w życiu

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Najmłodsi szachiści cieszą się każdą rozegraną partią. Dla nich to wyborna zabawa.
Najmłodsi szachiści cieszą się każdą rozegraną partią. Dla nich to wyborna zabawa. Mariusz Kapała
W redakcji "GL" odbył się turniej szachowy, z udziałem blisko 70 zawodników. Opowiedzieli nam, jak szachy potrafią naśladować życie. A może to życie naśladuje szachy? Przecież twierdzi tak wielki mistrz Garri Kasparow...
Drugi turniej odbędzie się 03.11.2012, a trzeci 01.12.2012.

Turniej szachowy

Monika Owczarek, 16-latka z Zielonej Góry, to świetna uczennica. Problemy z matematyką? Nie pamięta, żeby kiedykolwiek je miała. Uwielbia też sport. Gra w szkolnej drużynie siatkarskiej. Każde uderzenie w piłkę to możliwość zmęczenia organizmu, a przy tym okazja, by rozruszać mózg. Monika uderza w piłkę i jej umysł zaczyna wtedy lepiej pracować. Ale dopiero przy czarno-białych polach z pionkami Monika pokazuje swój prawdziwy temperament. Spogląda przeciwnikowi w oczy. Obserwuje jego gesty, mimikę twarzy. Nawet najmniejszy grymas, niepewny ruch mogą zdradzić u przeciwnika oznakę słabości. Wtedy Monika zadaje cios. Jak w boksie. Cios za cios. Pionek za pionek. Na szachownicy rozpoczyna się prawdziwa walka.

- Bo szachy są właśnie jak boks - potwierdza zielonogórzanin Karol Kucza. Z natury cierpliwy i spokojny 13-latek. W grze prawdziwy strateg, zawodnik pozycyjno-taktyczny. Dlaczego, zdaniem Karola, szachy są jak boks? - Bo przy szachownicy też trzeba myśleć gdzie i kiedy uderzyć. I trzeba być ciągle skupionym.

- Zupełnie jak na wojnie - uważa Jakub Kaczmarczyk z Lubina, 20-letni student historii. Partia szachów jest dla Jakuba jak bitwa. Te same nerwy, ta sama potrzeba analitycznego myślenia. A zwycięzca może być tylko jeden. Jak na wojnie…

- Chcesz być świetnym generałem? Graj w szachy - taką zasadę wyznaje zielonogórzanin Grzegorz Słowik, nauczyciel fizyki, prezes Klubu Szachowego "Caissa-Pion" Zielona Góra. - Szachiści to też świetni uczniowie - twierdzi Grzegorz. - Szybko łączą fakty i elementy. Nikt tak szybko nie załapie, czym jest układ współrzędnych, jak młody szachista. Tacy uczniowie potrafią rozwiązywać zadania problemowe. To często przyszli planiści, logistycy, architekci…

- To również przyszli biznesmeni - nadmienia Marek Matlak, mistrz międzynarodowy i trener narodowej kadry kobiet, właśnie w szachach.

Miłością do tej królewskiej gry Monikę Owczarek zaraził dziadek. Pasję rozwinęła w szkole. Dziś mówi: - To dla mnie szansa na poznawanie fantastycznych ludzi w trakcie turniejów, to przygoda.

Karola Kuczę do gry zachęcił starszy brat - kickboxer. Miał 7 lat gdy Piotr stoczył z nim pierwszy pojedynek. Grywał też z tatą Andrzejem. Dziś, gdy gra z ojcem, zamyka oczy. Nawet wtedy pan Andrzej nie ma szans. Bo Karol to kilkukrotny mistrz województwa juniorów i finalista mistrzostw Polski.

Jakub Kaczmarczyk do szachownicy zasiadł siedem lat temu. Od pięciu lat gra w turniejach. Dla wielu liczy się tylko zwycięstwo. - Nie dla mnie - twierdzi Jakub. - Uważam, że szachy powinny być przede wszystkim pasją, jak wszystko, co robimy w życiu.

Bo szachy to przecież również życie. A przynajmniej mają na nie wymierny wpływ…

1994 rok. Powywracane wagony, krzyk spanikowanych ludzi. Wykoleił się pociąg, w którym jechało kilkuset pasażerów. Jechał w nim również Grzegorz Słowik… - Nie było czasu na zastanawianie się, ludzie potrzebowali pomocy - wspomina Grzegorz. Włączył wtedy analityczne myślenie, wytrenowane właśnie dzięki szachownicy. Na górze trakcja elektryczna. Padał deszcz. Jeden niewłaściwy ruch? Obok czaiła się śmierć. Wyskoczyć przez okno? W wykolejonym wagonie okno znajdowało się kilka metrów nad ziemią, na dole czekały mokre tory. Ogromne ryzyko. Grzegorz w jednej chwili dostrzegł te zagrożenia i pospieszył ludziom na ratunek.

Że szachy są częścią życia, przekonał się również Jakub. Ma dziewczynę - szachistkę. A zbliżyła ich do siebie właśnie królewska gra. - W świecie tej gry wiele jest podobnych par, a nawet małżeństw - zauważa Jakub.

Jak w życiu, tak i w szachach są zwycięzcy i przegrani. - Czasami trzeba oddać partię, nie można wtedy przejmować się porażką, bo będzie przecież następna szansa - mówi 13-letnia Marta Wolant z Nowej Soli. U Marty zaczęło się od warcabów. Do szachów zachęcili ją rodzice. - Ten sport rozwija mój umysł - mówi 13-latka. W rodzinie Wolantów gra też młodsze rodzeństwo Marty.

- Ja, odkąd zacząłem grać, bardziej myślę na matematyce - uważa 11-letni Robert Kotłowski z Pierzwin. - Bo szachy uczą skupienia, dziecko się wycisza - dodaje Wioleta Kotłowska, mama Roberta. - Syn chodzi do szkoły w Niwiskach. Nad szkołą mieszka pewien starszy pan, właśnie szachista. Poprosił dyrekcję, żeby robić dzieciom pozalekcyjne zajęcia przy szachownicy i tak się zaczęło…

Cios za cios. Pionek za pionek. Przed tygodniem w redakcji "GL" przy szachownicach zasiadło blisko 70 zawodników, młodszych i starszych, na różnym poziomie zaawansowania. Wszystkich przyciągnęła tu wspólna pasja, za sprawą turnieju wliczanego do ogólnopolskiego rankingu. Kolejne edycje tegoż turnieju w pierwsze soboty listopada i grudnia. Każdy może wziąć udział. Zapraszają organizatorzy i współorganizatorzy: Mariusz Monczak i M. Matlak z Fundacji Mistrzostwa Szachowego, G. Słowik z Klubu Szachowego "Caissa-Pion" Zielona Góra, Krzysztof Heba z Klubu Szachowego "64".

W ostatnich zmaganiach miejsca na podium w kategorii generalne zajęli: M. Matlak, Piotr Jagodziński i Dariusz Bieliński.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska