W Zielonej Górze mamy epidemię bliźniaków

- W tej chwili w zielonogórskim szpitalu przebywa osiem kobiet, które spodziewają się bliźniaków. Czy to dużo?
- Nawet już dziewięć. Tak, to dużo. W całym ubiegłym roku urodziło się u nas 39 par bliźniąt. W tym roku, jak dotąd, mamy ich już 36 i do tego jeszcze trojaczki. Czyli już wiadomo, że będzie ich więcej. Skąd to się bierze? Jesteśmy szpitalem referencyjnym w prowadzeniu ciąż mnogich, dlatego to do nas przyjeżdżają kobiety z całego województwa. Drugim powodem jest to, że kobiety rodzą coraz później. A wraz z wiekiem wzrasta prawdopodobieństwo ciąży mnogiej.

- Sprzyja temu pewnie też leczenie farmakologiczne...
- To prawda. Współcześnie stosujemy techniki, które pobudzają jajeczkowanie, przez co w jednym momencie uwalnianych jest więcej jajeczek. A to sprzyja ciążom wielopłodowym. Stosujemy także tzw. rozród wspomagany, do którego zalicza się zapłodnienie in vitro. W takim przypadku w ciele matki umieszczamy dwa embriony, aby zwiększyć prawdopodobieństwo skuteczności przedsięwzięcia. Wystąpieniu ciąż mnogich sprzyjają też geny. Jeśli w rodzinie wcześniej rodziły się bliźniaki, jest większe prawdopodobieństwo, że znowu się pojawią.

- Czy prowadzenie ciąży mnogiej jest dużo trudniejsze? Czy dzisiaj wiecie już państwo, jak w takich przypadkach postępować?
- To prawda, wiemy, jak postępować. Największe jest ryzyko przedwczesnego porodu. Trzeba mieć świadomość, że podczas ciąży macica się rozciąga. Przy ciąży bliźniaczej osiąga swoją maksymalną wielkość już około siódmego miesiąca. Wtedy często zaczyna się kurczyć, szyjka macicy się otwiera i zaczyna się poród, gdy dzieci jeszcze nie są dojrzałe. Czasem dochodzi do tego, że naczynia krwionośne obu płodów są połączone. Wtedy jedno dziecko może rozwijać się szybciej kosztem drugiego. Ciąża bliźniacza jest więc ciążą wysokiego ryzyka, trojacza tym bardziej. Dlatego tak się cieszyliśmy, że dzieci, które przyszły na świat we wtorek, są zdrowe i praktycznie tak duże, jak dzieci z ciąży pojedynczej. Nie wymagały nawet umieszczenia w inkubatorach.

- Czy to duże przeżycie dla lekarza, kiedy odbiera trojaczki?
- Ogromne. To przede wszystkim radość, że się udało. Ale wszystko na to wskazywało, bo przez całą ciążę dzieci rosły prawidłowo i naprawdę nie było żadnych powikłań.

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu