Bunt przeciwko planowanej biogazowni trwa od kilku tygodni. - O inwestycji dowiedziałam się z plotek - zaznacza Nikolin. - We wsi było coraz głośniej o tym, że w centrum coś stanie. Ale oficjalnie nikt z władz o niczym nam nie mówił, nie pytał też o zgodę. Ani władze, ani inwestor. Dopiero jak wystąpiłam z pismem do burmistrza, wszystko stało się jasne. Od tamtej pory rozpoczęliśmy walkę.
Odbyły się spotkania w ratuszu we Wschowie i w naszej wsi, gdzie mieszkańcy mieli okazję powiedzieć burmistrzowi, co o tych planach sądzą. Złożyliśmy petycję przeciwko inwestycji, poparli ją niemal wszyscy - 350 mieszkańców. Zorganizowaliśmy akcję protestacyjną w czasie dożynek.
Ubraliśmy koszulki z napisem: "NIE dla biogazowni i innych smrodów". Mam nadzieję, że przekonaliśmy burmistrza, by nie wydawał firmie Allium warunków zabudowy, czyli nie dał przyzwolenia na zatruwanie nam życia.
Biogazownia ma stanąć w centrum wsi, kilkadziesiąt metrów od szkoły i zabytkowego pałacu. Inwestorem jest firma Allium, która w Osowej Sieni zajmuje się przetwórstwem cebuli. Liczy na kilka milionów złotych unijnej dotacji. W biogazowni ma poddawać fermentacji łupiny i wytwarzać prąd.
- Zajmujemy się przetwórstwem warzyw, a konkretnie cebuli - tłumaczyła na wiejskim spotkaniu Joanna Stawińska, prezes Allium. - Pozostałości poprodukcyjne, czyli łupiny, chcielibyśmy w ekologiczny sposób zagospodarować. W związku z tym pojawił się pomysł, żeby wykorzystać je jako wsad do instalacji typu biogazownia rolnicza. To inwestycja ekologiczna. Wygląda jak laboratorium. Przecież tu chodzi o to, by w ekologiczny sposób produkować energię elektryczną.
Mieszkańcy nie dają wiary tym zapewnieniom. - Choć pełnomocnik pani Stawińskiej ma o nas kiepskie zdanie i nazwał nas kiedyś w ratuszu wieśniakami, to powinien wiedzieć, że wieśniacy też mają dostęp do internetu. A z niego można się dowiedzieć, że z biogazownią związanych jest wiele zagrożeń i uciążliwości. I że potrafi nieźle smrodzić - kwituje pani sołtys.
Mieszkańcy wyliczają: będzie śmierdziało i truło. Do biogazowni trzeba będzie z różnych stron kraju dowozić składniki niezbędne do fermentacji, więc po wsi wciąż będą jeździły wielkie ciężarówki. W ciągu roku do przewiezienia będą miały ponad 10 tys. ton substratów: 1,5 tys. ton kurzego pomiotu, 2,5 tys. ton żyta hybrydowego i 6,2 tys. ton kiszonki kukurydzy.
To około tysiąca kursów rocznie! 2 tys. ton łupin cebuli ma zapewnić Allium z własnej produkcji. Do tego trzeba doliczyć ciężarówki wywożące z Osowej Sieni resztki pofermentacyjne, których też będzie sporo. Inwestor planuje pozbywać się ich w okolicach Konina.
Do walki o spokój i ciszę stanęli także właściciele pałacu w Osowej Sieni. Przyjechali tu ze stolicy, zainwestowali dorobek swojego życia. Niedługo ruszy u nich hotel, remontują zabytkową budowlę, korzystając z unijnego wsparcia. Kilka pokoi w wysokim standardzie już jest gotowych, w pozostałych zostało niewiele do zrobienia. Za parę miesięcy planują przyjąć pierwszych gości.
- Nawet nie próbujemy sobie wyobrażać, jakby to było z biogazownią w sąsiedztwie - mówi Katarzyna Hansen. - To byłby kres naszych planów. Kto chciałby przyjechać do pałacu, nawet najpiękniejszego na świecie, gdyby z okien miał widok na coś takiego, a do tego konieczność wąchania smrodów, między innymi siarkowodoru? Kupiliśmy pałac także po to, by tu żyć, z dala od miejskiego zgiełku. Zrobimy wszystko, by do budowy nie doszło.
I zrobili już wiele. Zostali stroną w tej sprawie, dzięki czemu mają wgląd do dokumentów. Mogą składać wnioski o ekspertyzy. Ich śladem poszło jeszcze 80 mieszkańców. Teraz czekają na decyzję, by też stać się stroną.
- Możemy, zgodnie z polskimi przepisami, składać wnioski tak długo, aż dotacja z Unii przejdzie Allium koło nosa - dodaje Per Hansesn. - Wiemy, że to jest złe, ale skoro nie będziemy mieli innego wyjścia, będziemy zmuszeni do takiego działania, by ratować się przed tą inwestycją, by ratować nasze życie w Osowej Sieni. Niech sobie ją budują, ale gdzieś indziej, z dala od ludzi.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że biogazownia ma stanąć na ziemi, która należy do Stanisława Kowlaczyka, wiceburmistrza Wschowy, a mieszkańca Osowej Sieni. Ludzie mówią, że to dla niego sprawa życiowa, bo sprzedaż działki może pozwolić mu wyjść z długów. Jak wynika z oświadczenia majątkowego, wiceburmistrz do spłacenia ma sporo.
Zobowiązania wobec banków to około 650 tys. zł, a jego gospodarstwo rolne w skali roku daje niewielki dochód. Kowalczyk jest wiceburmistrzem zaledwie od kilku miesięcy. Nagle przestał być opozycyjnym radnym, za co dostał prezent od losu - burmistrz Krzysztof Grabka powołał go na swojego zastępcę i dał dobrą pensję. Roczne dochody Kowalczyka, wynoszące w 2011 roku około 56 tys. zł, wzrosną o jakieś 100 tys.
- Nie robiliśmy tajemnicy z tego, czyja to ziemia - stwierdza burmistrz Grabka. - Żeby wszystko było jasne, zwróciliśmy się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zielonej Górze, które jako instytucja nadrzędna wobec gminnych i powiatowych urzędów zajmuje się wydawaniem decyzji administracyjnych. W sytuacji, kiedy może zachodzić konflikt interesów, kolegium w zastępstwie danego urzędu może rozpatrzyć określony wniosek, w naszym przypadku wniosek o wydanie warunków zabudowy, lub wskazać inny urząd do jego rozpatrzenia.
Kolegium pozostawiło rozpatrzenie wniosku w gestii urzędu we Wschowie. To oznacza, że odpowiedzialność za decyzję w sprawie wydania warunków zabudowy firmie Allium spada teraz tylko na burmistrza. A warto zauważyć, że jedną z pierwszych i najważniejszych decyzji urzędniczych w sprawie biogazowni wydał we wschowskim ratuszu bezpośredni podwładny wiceburmistrza Kowalczyka - Marian Kociubiński, naczelnik wydziału rolnictwa i ochrony środowiska. Stwierdził, że inwestycja może się obejść bez konsultacji społecznych i bez oceny oddziaływania na środowisko.
- Wydziały zajmujące się bezpośrednio wydawaniem warunków zabudowy są mi podległe - podkreśla burmistrz. - W tym tygodniu z urlopu wrócił naczelnik planowania przestrzennego Leszek Piotrowski, więc spodziewam się, że odpowiedź na wniosek Allium będzie gotowa za tydzień.
Burmistrz ma twardy orzech do zgryzienia. Czy w podjęciu decyzji pomoże mu opinia kancelarii prawnej, wykonana na zamówienie ratusza, a dotycząca ziemi, na której ma stanąć biogazownia? Zgodnie z nią inwestycja została zaplanowana na terenie rolniczym, na którym można prowadzić typową produkcję rolniczą, a zdaniem prawnika nie dotyczy to produkcji prądu.
W opinii czytamy: "Wobec powyższego nie ma podstawy prawnej do wydania decyzji o warunkach zabudowy dla przedmiotowej inwestycji, gdyż zmiana przeznaczenia terenu rolniczego, wymagająca zgody ministra rolnictwa, może nastąpić tylko w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego."
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?