Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A po boisku biegał... ksiądz!

(pif)
- Kiedyś na stadionie było więcej imprez niż teraz - wspomina pan Edward.
- Kiedyś na stadionie było więcej imprez niż teraz - wspomina pan Edward. Filip Pobihuszka
Kilka dekad pracy na stadionie w Nowej Soli dało Edwardowi Kobiałce mnóstwo wspomnień. Od sędziego w sutannie, przez pełne trybuny na drugoligowych meczach, po... kaskaderów...

Urodził się jeszcze przed wojną, w 1931 roku. - Żurów, powiat Rohatyn, województwo Stanisławów - recytuje z pamięci miejsce urodzenia pan Edward.

Jak wielu zabużan, po wojnie trafił na zachód. Najpierw z rodzicami do Brzegu Głogowskiego, później, gdy już się ożenił, zamieszkał w Bytomiu Odrzańskim. I dopiero stamtąd wyjechał do Nowej Soli. Był to kwiecień roku 1963.

Na początku nic nie zapowiadało, że życie pana Edwarda tak mocno zwiąże się ze stadionem miejskim. Pracował bowiem jako... milicjant. Ale szybko się zwolnił. - Żona była zazdrosna - zdradza.
Podjął więc pracę na magazynie, ale tam też długo miejsca nie zagrzał. - Trzeba było ciągle siedzieć. A ja chodzić lubię! - mówi. Po drodze chwytał się jeszcze kilku innych zawodów, ale nic na dłużej.

Akurat w tym czasie w mieście powstawał ośrodek sportu i rekreacji, gdzie potrzebny był ktoś do pracy. - A tam roboty było, a roboty! Strach! Zamiast trawy, badyle. Krzaki jakieś tam rosły, nikt o to nie dbał. Dopiero ja porządek zaprowadziłem - wspomina pan Edward.

Wspomnienia pana Edwarda znajdziesz już w najbliższą sobotę w "Tygodniku Nowej Soli", dodatku do magazynowego wydania "Gazety Lubuskiej"

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska