Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pojazdy niszczą uprawy koło międzyrzeckich bunkrów

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Jeden z uczestników pokazu wjechał pojazdem na moje pole i zniszczył uprawę rzepaku - narzeka Janusz Klupsch, właściciel gospodarstwa rolnego w Pniewie.
- Jeden z uczestników pokazu wjechał pojazdem na moje pole i zniszczył uprawę rzepaku - narzeka Janusz Klupsch, właściciel gospodarstwa rolnego w Pniewie. Dariusz Brożek
Podczas pokazu koło bunkrów w Pniewie jeden z uczestników wjechał pojazdem ratowniczym w zagon rzepaku. Właściciel narzeka, że od wiosny do jesieni jego uprawy są rozjeżdżane przez kierowców samochodów i motorów.

Przeczytaj też: Fuszerka czy siła natury? I kto za nią zapłaci?!

W sobotę koło muzeum bunkrów i nietoperzy w Pniewie koło Międzyrzecza odbył się pokaz polskich i niemieckich ratowników medycznych. Ich popisy miały być dodatkową atrakcją dla turystów i mieszkańców, którzy podczas majówki przyjechali zwiedzać podziemia Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego.

Zakończyły się ostrym zgrzytem między organizatorami i Januszem Klupschem, właścicielem pola sąsiadującego z bunkrami. O co poszło? - Jeden z uczestników ćwiczeń wjechał pojazdem w moją uprawę rzepaku. Przejechał prawie sto metrów, zanim go zatrzymałem. I zniszczył przy tym spory kawałek młodego rzepaku - mówi J. Klupsch.

Zdaniem dyrektora muzeum Leszka Lisieckiego, scenariusz ćwiczeń nie przewidywał szarż pojazdami po pobliskich polach. Dodaje, że uczestnicy wjechali w pole bez jego wiedzy. Organizatorem międzynarodowego pokazu był Mirosław Janz, który kieruje międzyrzeckim sztabem społecznej sieci ratownictwa medycznego. Razem z kilkudziesięcioosobową grupą wolontariuszy szkoli żołnierzy i młodzież, urządza rozmaite pokazy i manewry.

- Kierowca pojechał koleinami, które wcześniej zrobił tam inny pojazd. W żadnym wypadku nie powinien się jednak znaleźć w tym miejscu. Serdecznie przepraszam pana Janusza za ten incydent i biorę na siebie całą odpowiedzialność - mówił nam wczoraj.

Szef międzyrzeckich ratowników jest zbulwersowany bezmyślnością kierowcy, który wjechał w uprawę. - To mieszkaniec Śląska. Już go nie zaprosimy na żadną naszą imprezę - mówi.

Właściciel pola nie potrafi oszacować szkód. Nie zamierza ubiegać się o żadne odszkodowanie. - Zgodnie ze starym porzekadłem, w tym przypadku nie chodzi mi o przysłowiowe gruszki, ale o to, że ktoś bez pozwolenia wszedł mi w szkodę. Od wiosny do jesieni moje uprawy są niszczone przez kierowców, którzy jeżdżą po nich motorami i terenówkami - mówi.

Gospodarstwo J. Klupscha należy do największych w gminie. Uprawia aż 950 ha ziemi. Pech chciał, że na jego polach między Pniewem i Kęszycą znajduje się m.in. kilka pojedynczych bunkrów MRU. Obiekty są zakratowane, gdyż nie wolno do nich wchodzić. Mimo tego przyciągają miłośników fortyfikacji z całej Europy. Cześć dojeżdża tam polną drogą i zostawia samochody na jej poboczach.

Niektórzy z właścicieli terenówek jadą jednak prosto przez uprawy. Wczoraj razem z J. Klupschem pojechaliśmy do bunkra nr 724 koło Nietoperka. Po drodze zatrzymaliśmy się w szczerym polu. J. Klupsch pokazał mi koleiny po oponach prowadzące z drogi do ukrytego w kępie drzew i krzewów bunkra nr 720.

- Kierowca pojechał po polu i zrył kołami uprawę pszenżyta. Nawet nie pomyślał, że ktoś musiał to obsiać i pielęgnować. Podobny problem mam z kierowcami quadów, którzy latem niszczą swoimi maszynami moje uprawy - mówi.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska