Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał być pyszny kurczak, a był z... piórami

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Takie ,,dodatki'' były na kawałkach kurczaka, które dostał w KFC nasz Czytelnik. Pióra sterczały przez panierkę...
Takie ,,dodatki'' były na kawałkach kurczaka, które dostał w KFC nasz Czytelnik. Pióra sterczały przez panierkę... Tomasz Rusek
Pan Adam w gorzowskiej restauracji KFC dostał skrzydełka z... piórami. Sterczały z panierki. - W życiu nie widziałem nic bardziej ohydnego - mówi. Sieć przeprasza i przyznaje, że... czasami takie wpadki się zdarzają.

WSZĘDZIE TO SAMO

WSZĘDZIE TO SAMO

KFC, czyli Kentucky Fried Chicken, to międzynarodowa sieć restauracji, którą założył (a dokładnie to opracował recepturę panierki i przypraw) Harland Sanders. Centrala firmy faktyczni jest w stanie Kentucky, a jej restauracje są obecne niemal na całym świecie. W Polsce słynnego kurczaka można kupić w ponad 200 miejscach. Wszędzie potrawy powinny smakować tak samo - stosowane są identyczne przepisy na każdą pozycję z menu.

Tomasz Rusek
dziennikarz
Gazeta Lubuska

Przeczytaj też: Fałszywa sól w 46 lubuskich piekarniach i dwóch hurtowniach

Gorzowianin od lat jeździ po świecie. Jadał w KFC w wielu miejscach Polsce i za granicą. - I nigdy, przenigdy takiej wpadki jak w Gorzowie nie zaliczyłem. Zamówiłem skrzydełka, zacząłem jeść, dopiero przy którymś z kolei zorientowałem się, że trzymam kawałek kurczaka, a przez panierkę sterczą pióra. Zebrało mi się na wymioty - mówi wprost.

Poszedł do obsługi i zażądał rozmowy z szefem. Nie było głównego menedżera. Zabrał więc rachunek, opakowanie i piórzaste skrzydełka, by pokazać je w ,,GL''. - Nie żądałem zwrotu pieniędzy, nie wykłócałem się. Nie będę robił z siebie idioty dla kilku złotych. Ale nie będę też udawał, że nic się nie stało - tłumaczy pan Adam.

KFC to sieć fast food, sprzedająca kanapki, dania i zestawy z kurczakiem. W Polsce jest od wielu lat, w Gorzowie zaledwie od kwietnia. Została uruchomiona w galerii Nova Park, a jej obecność w tym centrum handlowym była... jedną z najbardziej oczekiwanych wiadomości. Dość powiedzieć, że na popularnym portalu społecznościowym facebook powstałą grupa domagająca się restauracji w Gorzowie.

I tę popularność widać było od samego początku. W dniu otwarcia na dostanie się do lady trzeba tu było czekać kilkadziesiąt minut! A i teraz, w kilka tygodni po uruchomieniu baru, kolejka (mniejsza) jest tu niemal zawsze. - Ja nie przyjdę jednak już nigdy - twierdzi pan Adam. Nie rozumiem, jakim cudem mogło dojść do takiej wpadki. - Czy ktoś to mięso w ogóle oglądał przed podaniem? - pyta rozczarowany.
Sprawdziliśmy: oglądał. I to nie raz. Norbert Borejszo z gorzowskiego KFC wyjaśnia, że kurczak jest sprawdzany na każdym etapie. Najpierw u producenta - firmy drobiowej - gdzie produkt jest przygotowywany, porcjowany, pakowany oraz poddawany weryfikacji jakości. - W restauracji również kontrolujemy jakość dostaw, które odbywają się kilka razy w tygodniu. Na miejscu produkt jest przecież przez nas marynowany, panierowany oraz smażony. Na samym końcu produkt jest jeszcze raz weryfikowany przez kasjera podczas sprzedaży, aby zapewnić najwyższą jakość naszych potraw - pisze w mailu do ,,GL'' N. Borejszo. Według niego dlatego ,,naprawdę rzadko'' zdarzają się takie sytuacje, jaką przeżył Czytelnik Adam.

Ale od odpowiedzialności firma nie się nie uchyla. ,,Taki kawałek nie powinien zostać wydany, gdyż bardzo dbamy, o jakość naszych potraw'' - czytamy w komunikacie wystosowanym w tydzień po wysłaniu zapytania przez ,,GL'' .

Co robić, gdy i nam się trafi felerny kawałek? Okazuje się, że wszystkie takie sytuacje powinny być zgłaszane do kierownika prowadzącego zmianę (który jest zawsze w restauracji od otwarcia aż do zamknięcia), a menadżer z miejsca wymieni produkt na inny. - Jest nam niezmiernie przykro, iż była taka sytuacja, podejmiemy odpowiednie kroki, aby nigdy więcej coś takiego się nie zdarzyło. Z góry dziękujemy za tą informację, pozwoli nam to zawsze wydawać produkt najwyższej jakości - dodaje na koniec N. Borejszo.

Co na to inni klienci? Jakoś nie przejmują się ,,przygodą'' pana Adama. - Jak mają taki przerób, to musi się trafić jakiś feler. Nigdzie się tego nie uniknie - uważa Grzegorz Firciak, którego w KFC spotkaliśmy w piątek.

A Mariusz Nowaczyk, który w ten sam dzień pałaszował flagową kanapkę popularnej sieciówki, dodaje: - Sposób na pióra? Prosty: nigdy nie zamawiam skrzydełek, zawsze coś z fileta. Jeszcze nigdy się nie naciąłem.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska