Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cygan: - Spalimy tę budę, z tobą w środku!

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
W sądzie zapadł wyrok w sprawie handlu ludźmi
W sądzie zapadł wyrok w sprawie handlu ludźmi archiwum "GL"
- Podpisuj! - krzyknął Cygan. Franek nie podpisał. - To zwijaj się, albo spalimy tę budę, z tobą w środku! Zabrał wtedy, co zarobił i uciekł. Większość nie miała takiego wyboru, jak Franek.

Przeczytaj też: Miało być mieszkanie a straciliśmy fortunę!

Krzysiek lubi wypić. Pijany był nawet, gdy zwinęli go spod klatki schodowej. Podróży nie pamięta, trwała kilka godzin. Dojechali i trafił do ciasnej altanki. Na poddaszu, gdzie mieszka, warunki wcale nie lepsze, więc nie wybrzydzał. - Tylko co ja miałbym robić w Niemczech, skoro nawet w Polsce niczego nie dali? - pyta dziś sam siebie. Nieważne. Obiecali pracę i dobre pieniądze…

Werbujący

W zielonogórskim sądzie zapadł wyrok w sprawie handlu ludźmi. Pięciu osobom postawiono 63 zarzuty. Skazani werbowali mieszkańców Krosna Odrzańskiego i okolic, oferując im pracę. Ludzi wywożono do Niemiec. Tam zwerbowanych zmuszano do oszustw i kradzieży. Ślad rodzimego akcentu tej polsko-niemieckiej afery zawiódł nas na krośnieńską Groblę.
- Czemu pan kur… o mnie rozpytujesz? - zaczepia mnie miejscowy. Niedawno wyszedł z celi. Siedział rok. Miał pomagać werbującym w naganianiu ludzi. Dziś twierdzi, że do celi trafił za niewinność. - Tacy, co ludźmi handlują, muszą mieć przecie we łbie i znajomości! Koziołków z nas zrobili.

Czterech mężczyzn i jedna kobieta. Mieszkańcy między innymi wspomnianej ulicy Grobla. To w ich sprawie zapadł ostatnio wyrok. Jeździli busem po Krośnie i okolicznych wioskach, szukając naiwnych. Za każdego zwerbowanego mieli dostawać 100 euro. Nie znaleźli naiwnych? Brali pijanych, z ulicy, jak stali. Bieda, bezrobocie, w takich realiach zachodni zarobek to spora pokusa. Z werbowaniem nie było więc większego kłopotu. Zamiast do obiecanej pracy, ludzi wywożono w okolice Hamburga, Lubeki, do baraków na działkach.
Piątka skazanych pracowała dla siatki przestępczej, głównie dla niemieckich Cyganów.

Zwerbowani

Po Franka przyjechali elegancko, czarnym BMW. Kumpel nagrał mu pracę za granicą. Za kierownicą beemki siedział Cygan.
Franek ani się obejrzał i z zagranicy wrócił do Polski. Później wpadło mu do domu CBA. - Z kałachami, ale pełna kulturka.
W Niemczech był dwa tygodnie. Mieszkał w baraku. - Ja to miałem luksus - wspomina. - Jak przymroziło, dali butlę z gazem. Dali jeść, pić. Sam szef zaprosił na obiad.
Franek pracował na szrocie i przy drobnych remontach. Pełen legal. Nawet w willi Cygana tapetę zrywał. Po dwóch tygodniach pobytu zabrali mu dokumenty. - Podpisuj! - krzyknął Cygan, podsuwając bankową umowę. Franek nie podpisał. - To zwijaj się, albo spalimy tę budę, z tobą w środku!
Wziął więc, co zarobił i uciekł. Płacili mu 5 euro za godzinę. Później wszystko zeznał na prokuraturze.

Wielu takiego luksusu i wyboru jak Franek nie miało. Brudne altanki bez prądu. Brak wody i jedzenia. A betonowy tunel służył za ubikację. W takich warunkach trzymano przywiezionych "do pracy". Zwerbowanym załatwiano niemiecki meldunek. Meldowano w domu pewnej Polki. Później, przeważnie pod groźbami, zmuszano do podpisywania umowy z bankiem. Zakładano fikcyjne konta, zaciągano kredyty…
Kumplowi Mietka kazali raz za wyrobioną w banku kartę nakupić telefonów. - Zrobił jak kazali. Telefonów przyniósł całą torbę - wspomina. Po zakup większych sprzętów za zaciągnięte pożyczki, typu lodówka, laptopy, kręcący akcją jeździli już sami.
- I lody się kręciły - mówi jeden z zwerbowanych. - Wywieźli, a później człowiek tylko się modlił, żeby do domu wrócić.
W ten sposób grupa Niemców i niemieckich Romów, we współpracy z Polakami, wykorzystała wielu ludzi. - Polak dla Polaka może być najgorszą świnią - twierdzi Franek. Zorganizowana grupa przestępcza sprzedawała zakupiony sprzęt, zarabiając na oszustwach, a często też na ludzkiej krzywdzie i naiwności, kilkaset tysięcy euro.

Wyrok

Rzecznik prokuratury Grzegorz Szklarz zwraca uwagę, że w tej aferze do aresztu trafiło wiele osób. Nie tylko wspomniana piątka. Rzecznika nie dziwi, że dziś skazani czują się niewinni. Przecież przestępcy przeważnie właśnie tak się czują.
Poza piątką krośnieńskich naganiaczy, wcześniej do celi trafiali ich pomocnicy.
Postawione zarzuty to efekt niemal dwuletniej pracy policji. Wyrok potwierdza, że werbujący kontaktowali się z ludźmi biednymi, chorymi, uzależnionymi od alkoholu. Obiecywali im pracę na budowie, czy skupie złomu, za 100-200 euro na tydzień. Wszystko okazywało się bajką.

Sąd Okręgowy w Zielonej Górze w wydanym ostatnio wyroku w sprawie pięciu werbujących skazał: 47-letniego oskarżonego na rok i 10 miesięcy więzienia, 51-latka na 3 lata i 2 miesiące, 43-letnią kobietę na 2 lata, 51-latka na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat, grzywnę w wysokości 800 zł i dozór kuratora, 52-latka na rok i 3 lata. Wyrok nie jest prawomocny.
Za przestępstwa na terenie Niemiec odpowiadali też, ale w zachodnich sądach, niektórzy z tak zwanych zwerbowanych. Podobnie rzecz się ma w sprawie "grubszych ryb" z terenów zachodnich, czyli Romów z niemieckim obywatelstwem, którzy kręcili całą akcją.

Trójkąt bermudzki

Grobla po zmroku? Grupa chłopaków pilnuje tu swojego terenu i dzieją się cuda. Lepiej więc po zmroku na Groblę nie łazić.
- U nas takie coś? - zaczepiony mieszkaniec wygląda na zaskoczonego, choć od wykrycia sprawy minęły dwa lata, a winnych skazano w kwietniu. Świdruje mnie wzrokiem i odchodzi. - Spieprzaj pan stąd, nie szukaj guza - odpowiada inny mężczyzna i znika za rogiem.
Wiele rodzin może spotkać tu wkrótce eksmisja za zaleganie z czynszem. Ściągnąć długi z ich pensji? Zapomnij, jeśli ktoś nie pracuje. Bezrobotnych w okolicy na pęczki. Na przykład Maślankowa z sąsiedniej ulicy. Pracę straciła niedawno. - I z tego wszystkiego kobieta mi zwariowała - mówi mąż Maślankowej. Jego zdaniem nikt tu nic nie powie. Każdy woli trzymać język za zębami. Ze strachu. - Trzeba myśleć, z kim się rozmawia - mówi o zwerbowanych. - Gdzie ci wszyscy mieli mózgi, którzy skorzystali?

Ulica Grobla, kiedyś cygańska dzielnica. Romowie dawno temu wyjechali na Zachód, została garstka. Można stąd przespacerować się na przykład na Walki Młodych, albo na Plac Prusa, mijając ulicę Bobrową. Krośnieński trójkąt bermudzki.
- Zapuścił się ktoś dawniej na Groblę i mógł już nie wrócić - wspomina Franek. On co prawda w trójkącie bermudzkim nie mieszka, swego czasu gościł tu jednak dość często. Szedł kiedyś z pracy pijany i padł tu ofiarą. Grupa wyrostków napadła i Franka okradła. Z odsieczą przybyli Cyganie. Odzyskany łup zwrócili, oprawców stłukli, związali im nogi i chcieli utopić. Na szczęście nie utopili. Takie rzeczy działy się kiedyś na Grobli.
- Nie to co teraz - mówi Bosakowa. - Handel ludźmi? - Twierdzi, że dziś to wyjątek.
A Wentylowa powie krótko, że to patologia.
Fakt, tutejsze "cuda" to dziś znacznie mniejsza skala. - Teraz mamy większe problemy na Armii Czerwonej - podkreśla Mariusz Grycan, rzecznik krośnieńskiej policji. Ostatni "cud" z handlowaniem ludźmi to na Grobli rzeczywiście wyjątek.

* Imiona i nazwiska zmieniono na prośbę mieszkańców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska