Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otworzył nową restaurację. Odwiedzi go Magda Gessler

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Klaudiusz Balcerzak stworzył restaurację na dworcu. Niebawem ma tu przyjechać Magda Gessler z pomysłami na rozruszanie tego biznesu.
Klaudiusz Balcerzak stworzył restaurację na dworcu. Niebawem ma tu przyjechać Magda Gessler z pomysłami na rozruszanie tego biznesu. Anna Białęcka
- Kiedy kończą się człowiekowi pieniądze, nie zaprasza na imprezy i na wódkę, okazuje się, że nagle przyjaciół wokół ubywa - mówi Klaudiusz Balcerzak. - Nikt nie przyszedł i nie zapytał: Klaudiusz, a może ci pomóc?

Przeczytaj też: Hotel jeszcze postraszy

Mało kto nie zna w naszym regionie nazwiska Balcerzak. Kojarzy się ze sklepami, wędlinami, mięsem, restauracjami, polityką, działalnością charytatywną. Ale ostatnio też z kłopotami finansowymi. - Ale nie poddaję się, teraz moim celem i pasją jest Stary Dworzec w Sławie, zrobię z tego cacko - zapewnia 68-letni sławianin. - W mieście próbuje się ze mnie zrobić persona non grata, ale to się obecnym ludziom u władzy nie uda. Balcerzak wciąż jest i ma wpływy - dodaje.

Klaudiusz Balcerzak był człowiekiem sukcesu. Ciężko na to pracował, i właściwie czego się dotknął, to mu wychodziło. Trudno zaprzeczyć stwierdzeniu, że jest on twórcą tzw. sławskiego zagłębia mięsno-wędliniarskiego, że był potentatem, że robił duże, ba, ogromne pieniądze. Prowadził firmy państwowe, spółdzielcze, tworzył własne. I produkował nie tylko do polskich sklepów, na przykład smaczne kabanosy drobiowe, ale także za granicę. Wszystko układało się jak w bajce. Balcerzakowi powodziło się w życiu, został dwukrotnie radnym sejmiku wojewódzkiego, został posłem. - Ale nie zapominałem o potrzebujących - powiedział nam. - Wspierałem domy dziecka, sportowców, zwykłych ludzi. Balcerzak docierał wszędzie, gdzie go potrzebowali.

Aż przyszedł dzień, gdy majątek i powodzenie prysły jak bańka mydlana. Chciał prowadzić biznes z Niemcami, i został za to ukarany. - Po sprzedaży udziałów, cofnięto mi ulgę inwestycyjną. W ciągu trzech dni musiałem oddać państwu 2,5 mln zł - mówi wciąż z żalem w głosie, choć od tamtego zdarzenia minęło już kilka ładnych lat. - Można powiedzieć, że przez to straciłem cały majątek, musiałem sprzedawać wszystko naprędce.
A jeszcze do tego doszedł zakaz konkurencji na 10 lat, który wyeliminował go z biznesu wędliniarskiego. Miał także raka trzustki, którego pokonał cudem, jak mówi, z boską pomocą.
- Kiedy musiałem gdzieś przechować meble i sprzęt ze sprzedanych lokali, trafiłem na opuszczony dworzec w Sławie - wspomniał K. Balcerzak. - Uznałem, że to nie tylko dobry magazyn, ale miejsce na rozpoczęcie wszystkiego od nowa.

Teraz na dworcu, dzierżawionym od PKP, jest restauracja "Stary Dworzec", jest także zaplecze do produkcji wędlin, suchych kabanosów drobiowych, miejsce na praktyki dla uczniów, no i w przyszłości mieszkanie. - Planuję kupienie dworca, i dobudowanie piętra na mieszkanie. Zaprosiłem do siebie Magdę Gessler, może i ona będzie miała dobre pomysły na dworzec. Wezmę kredyt, wciąż mam taką możliwość. Będę uczył młodych ludzi fachu, bo na robieniu wędlin to chyba nikt lepiej się nie zna. Dworzec prowadzimy razem z synem Maćkiem. Mam wiele pomysłów, poukładałem sobie swoją przyszłość, nie pozwolę by Balcerzak został wykluczony z życia. Mam nadzieję, że Bóg będzie nadal nade mną czuwał.
Ale jak na razie wygląda na to, że o Balcerzaku wielu chętnie by zapomniało. Jak np. na sesji rady miejskiej z okazji 700-lecia nadania Sławie praw miejskich. - Chciałem wystąpić, powiedzieć o tym, że i ja miałem wpływ na rozwój miasta, zgłaszałem się do wystąpienia, pokazywałem to przewodniczącemu rady. Ale tak mnie ignorował i pomijał, że ostatecznie wystąpiłem, ale na samym końcu - sławianin przypomina sytuację sprzed kilku dni.
Pytamy, dlaczego tak jest. - Bo wielu w tym mieście się mnie boi - odpowiada z uśmiechem. - Bo ja o nich wszystkich bardzo dużo wiem.

Klaudiusz Balcerzak liczy nie tylko na powrót do biznesu, ale również do polityki. Ostatnie wybory parlamentarne przegrał. W Sławie się mówi, że na własną prośbę, bo za mało wychodził poza grono ludzi, którzy go znają. Balcerzak uważa, że przyczynili się do tego niechętni mu ludzie, na przykład wypominając na spotkaniach wyborczych jego niemieckie pochodzenie. - Ale być może jeszcze do Sejmu na trochę trafię - kalkuluje. - Jeżeli dojdzie do sytuacji, że prezydent Gorzowa będzie musiał odejść, wiele wskazuje na to, że zastąpi go posłanka z PO i odda mandat poleski. Ja jestem na listach tuż za nią.

Kolejną z wieści sławskich o tym, że Balcerzak jest w dołku, jest ta o odejściu jego żony. - To nieprawda, wciąż jesteśmy małżeństwem - zapewnia. - Różnie się w małżeństwie układa, jak w życiu, ale wciąż jesteśmy razem. Poradzimy się sobie z tym. Ale to są moje prywatne sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska