System monitoringu centrum zainstalowano w 2005 r. W porozumieniu z policją samorząd ulokował na komisariacie przy ul. Konopnickiej tzw. końcówkę systemu, zaś cztery kamery w centrum, m.in. na wieży ratusza i koło ronda Biedronka. Kamery do dziś spoglądają na mieszkańców starego miasta. Ale trzy martwym okiem... Nie dziw, że na forum internetowym "GL" Gosc pyta: - A co z kamerami pod ratuszem? Wydają się cały czas opuszczone i wyłączone...
Sprawa monitoringu wyszła też podczas wspólnego dyżuru dziennikarza "GL" z Przemysławem Micewiczem, komendantem straży miejskiej. - Wczoraj około 11.00 - 12.00 syn został napadnięty na rynku przez czterech mężczyzn. Zabrali mu pamiątkową czapeczkę klubu sportowego Lech Poznań. Uciekli samochodem... - zadzwonił mężczyzna, według którego w tej sprawie oko kamery by się przydało. Mieszkaniec liczył, że ta sytuacja została nagrana.
Kwestia monitorowania starego miasta wypłynęła w końcu podczas rady miejskiej. Za sprawą burmistrza Romana Rakowskiego, który poinformował radnych o wizycie policjanta z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze i jego zainteresowaniu sprawą. Włodarz gminy uznał, że może to być krok do przejęcia urządzeń monitorujących przez policję.
Problem zatem został odłożony
- Na pewno nie chodziło o przejęcie sprzętu - powiedziała nam Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. - Nowy komendant nakazał tylko sprawdzenie, jak i gdzie, na terenie komendy miejskiej, działa system monitoringu. Chciał wiedzieć, na przykład, kto w razie awarii odpowiada za naprawę. Taki był cel tej wizyty u burmistrza.
W tej sytuacji R. Rakowski spotkał się z komendantem KMP podinsp. Tomaszem Rabendą. - Co do naprawy systemu monitoringu, to musimy jednak rzecz wziąć na siebie - powiedział nam potem burmistrz.
- Lepiej, że monitoring pozostanie na policji, chociaż za remont sprzętu będzie płaciła gmina - uznał radny Marek Retkiewicz. - Monitoring u nas oznaczałby dodatkowego pracownika, tymczasem na policji system może być czynny całą dobę.
Rzecznik ratusza, Tytus Fokszan, wyjaśnił nam, że kamery zaczęły się psuć na przełomie lat 2008/2009. Zużyły się mechanizmy obrotu, być może coś jeszcze. Problem zatem został odłożony, choć w minionej kadencji oszacowano koszta naprawy urządzeń. - Wtedy wynosiły ok. 30 tys. zł - dodaje Fokszan. Zdaniem rzecznika oznacza to wyłożenie kilkudziesięciu tysięcy z kasy gminnej na wymianę sprzętu. - Te pieniądze trzeba "znaleźć" w budżecie - mówi T. Fokszan. - Na pewno w tej chwili, od ręki, nie da się powiedzieć gdzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?