To laptop nie w kij dmuchał, tylko sprzęt z barwną historią. Gdy po przegranej walce o fotel marszałka województwa Jabłoński wrócił do Słubic, dostał posadę w szpitalu. Tak naprawdę od razu dwie, bo został i dyrektorem szpitala, i prezesem powiatowej spółki zarządzającej lecznicą.
Jedną z pierwszych jego decyzji było kupno laptopa firmy Apple za - bagatela! - prawie 7 tys. zł. W tym czasie pielęgniarki z jego lecznicy czekały na podwyżki, więc zakupem tego sprzętu były oburzone.
Gdy w grudniu zeszłego roku, po nominacji na wojewodę, Jabłoński odchodził ze szpitala, laptop zabrał ze sobą. I postanowił go zatrzymać.
Starosta staje okoniem
Potwierdza to w rozmowie z "GL" starosta słubicki Andrzej Bycka, któremu szpital (a więc także laptop) podlega: - Na początku stycznia dyrektor generalny Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie poprosił nas o nieodpłatne użyczenie tego komputera. Zaproponował zawarcie umowy na trzy lata z możliwością jej przedłużenia lub wykupienia sprzętu - opowiada starosta. Nie zamierza się na to zgodzić.
Pytany o to przez nas wojewoda ,przez rzecznika Pawła Siminiaka, przyznaje, że urząd wojewódzki rzeczywiście wysłał prośbę o nieodpłatne użyczenie komputera. I czeka na odpowiedź. W żaden inny sposób rzecznik nie chciał skomentować tej sprawy, a wojewoda udzielał nam odpowiedzi tylko za jego pośrednictwem. Siminiak podkreślił jeszcze, że urząd wojewódzki chciał odkupić ten laptop, ale okazało się, że komputer jest "zbyt nowy", a więc za drogi i na razie nie jest to możliwe.
To nie pierwszy raz, kiedy Marcin Jabłoński przywiązał się do służbowego sprzętu. Kłopoty z odzyskaniem używanego przez niego notbooka Sony miał też w przeszłości Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze. Po tym, jak słubiczanin przestał pełnić funkcję marszałka lubuskiego, urząd musiał się o to upominać na piśmie. Podobnie rzecz miała się ze służbowym autem, którym jeździł marszałek Jabłoński.
Skończy się w sądzie?
Sprawa szpitalnego laptopa to część większego sporu między słubickim starostą a wojewodą. Zaczął się kilka tygodni temu, gdy Jabłoński niespodziewanie zablokował sprzedaż powiatowi terminala celnego w Świecku.
Powiat miał kupić tę nieruchomość od Skarbu Państwa za 5 proc. wartości. Zgodził się na to wicewojewoda Jan Świrepo, gdy po wyborach nie było jeszcze wojewody. Jabłoński zablokował transakcję kilka dni przed podpisaniem aktu notarialnego. Nieoficjalnie mówi się o tym, że wszedł w spór z Bycką (obaj należą do Platformy Obywatelskiej, ale ostatnio ich współpraca nie układała się dobrze). Oficjalną przyczyną jest bałagan w organizacji ruchu na przejściu granicznym w Świecku, który zarzuca staroście wojewoda.
Na reakcję Bycki Jabłoński nie czekał długo. We wtorek zgromadzenie wspólników spółki zarządzającej szpitalem, na czele którego stoi starosta, podjęło uchwałę
o rozwiązaniu z Jabłońskim umowy o pracę na stanowisku dyrektora szpitala. Ponad miesiąc po jego odejściu z lecznicy! O co chodzi?
- Wojewoda uważa, że rozliczył się z pełnienia funkcji dyrektora, ale tak nie jest - mówi starosta. Jego zdaniem Jabłoński zrezygnował tylko z funkcji prezesa, nie dyrektora. - Odniosłem wrażenie, że może chciał być urlopowany jako dyrektor na czas pełnienia funkcji wojewody - mówi starosta. Jabłoński utrzymuje, że zrezygnował z obu funkcji 20 grudnia na sesji rady powiatu, podsumowując swoją pracę w szpitalu.
- Głos zabierała również osoba, która przejęła moje obowiązki. Wszystkie te okoliczności jednoznacznie wskazują na ustnie, publicznie zawarte porozumienie stron odnośnie rozwiązania stosunku pracy z dniem powołania mnie na wojewodę - przekonuje wojewoda w piśmie do starosty. Bycka zostaje przy swoim zdaniu i twierdzi, że do czasu formalnego załatwienia sprawy Jabloński powinien być w pracy w ...szpitalu!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?