Czwartek, 26 stycznia, godz. 22.35. Do Żabki przy ul. dr Pieniężnego wchodzi młody mężczyzna. Nerwowo kręci się po sklepie. Kaptur zasłania mu twarz. Zbliża się do kasy. Prosi o zapalniczkę. Pieniądze zostawia na ladzie. Kasjerka próbuje wydać mu towar. W pewnej chwili słychać krzyk. To napad! Bandyta używa gazu łzawiącego. Ten dociera do oczu kasjerki. Po chwili przerażona kobieta dzwoni do szefa, potem na policję.
Danuta Grygiel, współwłaścicielka sklepu nie może uwierzyć w to, co się stało. - Jestem w szoku - opowiada Grygiel. - Boję się o pracowników.
Do podobnego zdarzenia doszło 16 stycznia przy ul. Kupieckiej. Na Żabkę napadło dwóch mężczyzn. Jeden z nich przyłożył kasjerce nóż do szyi. Na szczęście nic jej się nie stało. Właściciele sklepu odmawiają komentarza. - Chcemy o tym zapomnieć - słyszymy.
Od 1 stycznia na deptaku nie działa I komisariat. Czy dlatego doszło do napadów?
Więcej o sprawie napadów na sklepy przeczytasz w środę w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" (wersja na południe województwa)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?