Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotnik, ktory walczył z kłamstwem komuny

(jm)
Franciszek Kopacz pilotem był na przełomie lat 40. i 50. minionego wieku.
Franciszek Kopacz pilotem był na przełomie lat 40. i 50. minionego wieku. Jarosław Miłkowski
Trafił do lotnictwa, nie lecąc wcześniej samolotem. Podczas pierwszego lotu zepsuł się silnik w jego Petlakowie. I choć nie polatał za dużo, bo skazano go za obalanie socjalizmu, Franciszek Kopacz wciąż kocha samoloty.

84-letniego gorzowianina odwiedzamy w jego mieszkaniu przy ul. Mieszka I. Na ścianach wiszą obrazy przedstawiające marszałków Piłsudskiego i Rydza-Śmigłego, na półkach mebli stoją modele samolotów. Sam pan Franciszek uśmiecha się do nas nie tylko osobiście, ale również z portretowych zdjęć dwudziestokilkuletniego wówczas pilota.

- Do wojska trafiłem w 1947 r. - zaczyna opowieść. Wówczas mieszkał w Górze Śląskiej na Dolnym Śląsku. - Miałem 19 lat. Podczas poboru we Wrocławiu zaproponowano mi służbę w marynarce wojennej. Odpowiedziałem, że tam nie chcę, bo nie lubię pływać, ale wolę do lotnictwa. Oficerowie próbowali mnie zniechęcić, mówiąc, że w lotnictwie szybciej można zginąć. Mnie to nie zrażało. W samolocie, jak człowieka zestrzelą, to on nawet nie wie, że ginie, a na statku, który się topi, to się człowiek dusi - mówi. Zanim został pilotem, nigdy nie leciał samolotem.
Kopaczowi udało się dostać do Lotniczej Szkoły Technicznej w Warszawie. Był jednym z trzech kandydatów, którzy przeszli sito we Wrocławiu. Na 99 chętnych! W szkole uczył się niemal wszystkiego. Były zajęcia z szewstwa, kowalstwa, blacharstwa. - Któregoś razu zapytałem oficera, po co nam to wszystko. Odpowiedział, że jeśli wyląduję gdzieś "kukuruźnikiem" i uszkodzę płaty pokryte płótnem, będę musiał je sam zrobić - wspomina.

Po pół roku nauki usiadł za sterami Pe 2, czyli Petlakowa. Miał niespełna 20 lat. Lot nie był szczęśliwy. - Ten samolot to był odpowiednik samochodu do nauki jazdy. Ja siedziałem za sterami, ale za mną był też instruktor, który także miał ster i pedały. W trakcie lotu zepsuł się jeden z dwóch silników. Zalał olejem całą kabinę. Samolot leciał przechylony na prawy bok. Myślałem, że nie wylądujemy, ale na szczęście instruktorowi udało się posadzić go na ziemi - opowiada 84-latek.
Kolejny lotnicze szlify zbierał w 7 pułku bombowców nurkujących w Poznaniu. Był dowódcą klucza, uczył się robić zdjęcia lotnicze. Niestety, kariera lotnika została przerwana. Podczas zajęć politycznych w szkole oficerskiej młody pilot otwarcie sprzeciwiał się nieprawdzie dotyczącej historii Polski, nazywając wykładowców kłamcami. - Zostałem aresztowany. W sądzie debatowano, czy dać mi dożywocie, czy skazać na karę śmierci. Ostatecznie za "próbę obalenia systemu przemocą" skazano mnie na siedem lat - wraca pamięcią do lat 50. minionego wieku. W więzieniu siedział cztery lata, część spędzając na warszawskim Mokotowie, część podczas prac w kopalni Wanda-Lech w Rudzie Śląskiej.

Także na Śląsku walczył z systemem. Kolegom górnikom wskazywał, który z pracowników jest agentem. - Miałem do tego nosa - mówi z uśmiechem 84-latek. Z więzienia wyszedł w trakcie odwilży gomułkowskiej w 1956 r. Po półtora roku trafił do Gorzowa, gdzie zamieszkał z żoną Stanisławą.
Mimo że w powietrzu Franciszek Kopacz spędził ledwie kilkadziesiąt godzin, miłość do lotnictwa pozostała. Jednym z jego hobby jest sklejanie modelów samolotów. - Tata otrzymuje je od rodziny pod choinkę - mówi Bożena Czaplicka, córka pana Franciszka. W domu i w garażu modeli jest już kilkanaście. Petlakow, na którym uczył się latać, zajmuje ważne miejsce. Podobnie, jak Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, który w 2009 r. dostał od prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska