Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto wynalazca kostki Arkady

Leszek Kalinowski, 68 324 88 74, [email protected]
- To małe urządzenie zastępuje trzy soboy - mówi Adrian Arkada
- To małe urządzenie zastępuje trzy soboy - mówi Adrian Arkada Leszek Kalinowski
Jak się zostaje wynalazcą? - Z chęci pomocy drugiej osobie - mówi Adrian Arkada, który opatentował wymyślone przez niego urządzenie. Na sukces pracował dwa lata. Teraz jego kostka robi furorę.

- Nie byłoby wynalazku, gdyby pewnego dnia w moim salonie nie zjawiła się klientka, która miała problem wrastających paznokci - opowiada 29-latek. - Nie wiedziałem wtedy, że to tak poważny kłopot i że dotyczy pięciu procent społeczeństwa.

Z czasem coraz więcej osób zgłaszało się do niego z prośbą o pomoc. Zarówno panie jak i panowie. Szlifował, otwierał paznokcie ręcznie. Trzeba się było nieźle namęczyć, by pokonać wrastające w skórę, kaleczące ją do krwi paznokcie.

- Ręce mdlały, bo trudno było utrzymać narzędzia przez dłuższy czas w tej samej pozycji - przyznaje wynalazca. - Długo myślałem, co zrobić, by ta moja pomoc była bardziej skuteczna i precyzyjna. Razem z kolegą, który ma wyobraźnię przestrzenną, przegadaliśmy na ten temat wiele godzin.

No i udało się skonstruować narzędzie. To mała kostka, która zastępuje trzy pary rąk.

- Nie było by jej, gdybym wcześniej znał sposoby wykonywania zabiegu. Wtedy jak większość próbowałbym doskonalić istniejące metody - podkreśla. - Czyli skupiłbym się na doskonaleniu klamry i wycinaniu paznokci.

On o tym nie myślał i stąd sukces, który - jak dodaje - dedykuje swojej pierwszej klientce - pani Reginie. Narzędzie, które zostało zatwierdzone przez Urząd Patentowy we Wrocławiu pod nazwą Kostka Arkady, okazało się rewolucją w dziedzinie światowej podologii.

- To była dla mnie ogromne zdziwienie, że nikt dotąd na nic podobnego nie wpadł - mówi Adrian Arkada. - Dla mnie jednak najważniejsze było to, iż będzie można pomóc cierpiącym przez lata osobom.

Wykonawcą wynalazku jest pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej. Pracował nad kostką cztery tygodnie.

Kiedy zjawiła się kolejna pacjentka, przygotowana już do zabiegu chirurgicznego, zadzwonił do niego lekarz.

- Czy pan wie, co pan robi? - zapytał. A pan Adrian od razu pomyślał: zaraz będzie krytyka. Że się nie zna. Że szkodzi…. Usłyszał jednak słowa pochwały. I pytanie, czy on swoich pacjentów może do niego odsyłać. Bo jest zaskoczony skutecznością wymyślonej przez pana Arkadę metody. A skoro nie trzeba ciąć…

- Pomogłem już ponad 80 osobom - mówi wynalazca i pokazuje archiwum zdjęciowe. Stopy 16 latka pełne strupów. Bo spod paznokci wychodziły bakterie i zakażały już całe nogi.

Zabieg trwa zaledwie pół godziny, jest bezbolesny. Dzięki niemu nastolatek po trzech tygodniach poszedł już grać w piłkę. Na kolejnej fotografii inny przykład mężczyzny, który przez 20 lat żył z wrośniętymi paznokciami. Jak mówił - z kolcami w nogach. Teraz zyskał nowe, komfortowe życie.

Choć nowe urządzenie pracuje w Zielonej Górze niespełna miesiąc, wieści szybko się rozchodzą pocztą pantoflową. Przyjeżdżają klientki nawet z Holandii, Luksemburga i Włoch. Zainteresowanie wynalazkiem wykazują przedstawiciele parków technologicznych, firmy. Padają propozycje jego kupna, udziałów.

- Nawet się nie spodziewałem, że tyle zamieszania zrobi się wokół tego narzędzia - przyznaje pan Adrian, prowadzący salony ,,Styl według mężczyzny" i ,,Styl według kobiety".

A wszystko zaczęło się… dość niespodziewanie. A. Arkada skończył technikum… budowy maszyn, a potem wybrał się na studia prawnicze. Nie skończył ich jednak, bo to nie było to, co chciałby robić w życiu. Wyjechał do Włoch. Przez dwa lata stał za barem i obserwował życie w słonecznej Italii.

- Zobaczyłem, jakim powodzeniem cieszą się tam salony rekonstrukcji i pielęgnacji paznokci, prowadzone przez panów - opowiada. - Pomyślałem: może spróbować? Po powrocie do kraju zapisałem się na kurs. Okazało się, że to zajęcie mnie wciągnęło. Skończyłem wiele kursów, szkoleń, o czym świadczy cała sterta certyfikatów.

Chcąc nie chcą spogląda na paznokcie u rąk i nóg. Znajomi mówią, że w stosunku pana Arka można zmodyfikować powiedzenie: pokaż mi swoje paznokcie, a powiem ci, kim jesteś. Bo one są wizytówką człowieka.

- Samemu byłoby ciężko prowadzić taką działalność. Zwłaszcza że kobieta nie tylko chce mieć piękne paznokcie, ale i fryzurę. Stąd pomysł na salon fryzjersko-kosmetyczny - wspomina. - Zaczynaliśmy 3,5 roku temu z trzyosobowym zespołem. Dziś jest z nami 25 osób.

Co jakiś czas organizują darmowe pokazy. Takie jak ten w sobotę, w Kawonie. Początek o godz. 19.00.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska