Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seniorze, nie bądź jeleniem!

Tatiana Mikułko (pik, tr)
Starsi ludzie często dają się namówić na kosztowne towary, których zakup oferują domokrążcy.
Starsi ludzie często dają się namówić na kosztowne towary, których zakup oferują domokrążcy. sxc.hu
- Molestowali telefonicznie, to się zgodziłam. Podpisałam umowę, ale tak prawdę powiedziawszy, to jej nie czytałam. Potem się wystraszyłam i zrezygnowałam, ale powiedzieli, że już za późno i że muszę zapłacić karę - płacze pani Jadwiga.

73-letnia gorzowianka przyszła do redakcji po trzech nieprzespanych nocach. - Jak nie pomożecie, to już nic mi nie zostanie. Pani redaktor, ja, stara, dałam się nabrać. Teraz mam ponad 400 zł kary zapłacić. Z czego? Jak niepełnosprawny syn ma 600 zł, a ja trochę więcej. Takie coś, przed świętami! - pani Jadwiga (imię zmienione) zanosi się płaczem.
- Co się stało? - pytamy.

Pani Jadwiga i molestowanie

- Molestowali telefonicznie, że będę miała tańsze rachunki i że mój operator pada. Wystraszyłam się, bo pani redaktor, z niepełnosprawnym synem bez telefonu zostać?! A jak lekarza zawezwać trzeba będzie? Zgodziłam się. Przyjechał konsultant. Godzinę się spóźnił, więc pewnie po drodze kilku takich naiwnych jak ja odwiedził. Szybko, szybko, kazał podpisać umowę. Nawet okularów nie miałam. Pani redaktor, niech pani patrzy, daty też nie wstawił... Podpisałam. Ale zaraz następnego dnia przeczytałam artykuł w waszej gazecie, że ta firma nie do końca jest uczciwa. Wystraszyłam się. Akurat zadzwonił stary operator zapytać, dlaczego rezygnuję. Wszystko im z płaczem opowiedziałam. Chciałam przy nich zostać. Przecież 50 lat już należę. Powiedzieli, że w takim razie oni to popilotują i żebym nic dalej nie robiła. I nagle, pani redaktor, otwieram kopertę, a tam, że mam karę zapłacić, 430 zł. Za co? Ani oni słupów nie stawiali, ani drutów nie ciągnęli. To są strasznie duże pieniądze! Boję się, że komornik mieszkanie mi zajmie. Nie mogę się do nich dodzwonić, bo każą coś przyciskać na telefonie. A ja nie mam takiego aparatu. Mam stary, z wykręcaną tarczą. Jeśli będę musiała zapłacić, to co z moim synem? Miał nie siedzieć, siedzi. Miał nie chodzić, chodzi. Nie mówi. I ja go muszę tego nauczyć. Jak ja mam umierać, skoro on nie mówi, pani redaktor - płacze pani Jadwiga.
- A czytała pani regulamin nowego operatora? - pytamy.
- Prawdę powiedziawszy, nie. Ale i tak z tego nic nie rozumiem.
My czytamy i jest jasno napisane, choć drobnym drukiem, że w przypadku umowy na czas określony, jeśli klient ją zerwie po upływie 10 dni, firma ma prawo obciążyć go opłatą wyrównawczą.
- Kiedy podpisywała pani umowę?
- Nie pamiętam...
- A ile miała pani płacić abonamentu, ile za rozmowy?
- Nie wiem....
Pani Jadwiga zdecydowała, że woli przejść do nowego operatora niż zapłacić karę. Pomogliśmy jej napisać pismo. - Proszę obiecać, że zanim pani coś podpisze, to najpierw to przeczyta. Proszę obiecać, że nie będzie pani naiwna. I już nie płakać - błagamy.
- Tak, pani redaktor. Obiecuję. Tylko, że pani to ładnie nazwała - naiwna. A ja po prostu głupia byłam. Chodź tu, dziecko, ucałuję cię w czółko - pani Jadwiga ociera łzy.

Pan Czesław i pseudookazje

Pan Czesław z Gorzowa, dziarski osiemdziesięciolatek, narzeka na banki. - Przez całe życie ciułałem, żeby odłożyć sobie trochę grosza. Ciułałem, ciułałem, ciułałem. I na stare lata dałem się nabrać! - mówi. Dwa lata temu przechodził koło jednego z banków. Zobaczył tam wielki plakat. - Sześcioprocentowa lokata na trzy miesiące. Taka okazja, pomyślałem - relacjonuje pan Czesław. Mówi, że "potuptał" do domu, wziął pod pachę żonę i razem wpłacili na lokatę 200 tys. zł. Okazało się jednak... że to za mało! "Musiał" wpłacić dodatkowe 10 tys. na fundusz inwestycyjny. - Pani obiecywała, że pieniądze na siebie zarobią, że będę miał z tego duży zysk - mówi. Po trzech miesiącach wypłacił 200 tys. z odsetkami. Tu wszystko grało. Chciał też wypłacić 10 tys. z funduszu inwestycyjnego. I zaczęły się schody. - Powiedziano mi, że wypłacą mi tylko 8,5 tys. O całą kwotę będę się mógł starać dopiero po dwóch latach. No to czekałem - mówi. Po dwóch latach zarobek pana Czesława wyniósł... 76 zł! - Trzeba ostrzec ludzi takich, jak ja. Nie można dać się tak nabierać bankom. Robią co prawda wszystko zgodnie z prawem, ale ludzie, szczególnie starsi, dają się na takie pseudookazje nabierać. Po prostu chciałbym ich ostrzec - mówi.

Pani Maria i trzej fachowcy

Była sama w domu. - Zapukali panowie. Powiedzieli, że moje drzwi z mieszkania na klatkę trzeba by wymienić. I oni mają porozumienie ze spółdzielnią, by zrobić wymianę z montażem - opowiada gorzowianka. Męża w domu nie było, a kobieta zapewniona, że cena jest okazyjna, zgodziła się. Za nowe skrzydło z montażem miała w sumie zapłacić w ratach około 1 tys. zł. Panom robota poszła błyskawicznie. Dali do podpisania kwitek i już ich nie było. - Coś mnie tknęło i na drugi dzień zadzwoniłam do syna. Sprawdził w internecie, że takie drzwi to góra 300 zł. Z wymianą najwyżej 350 zł - mówi zakłopotana. Nie wiedziała, co robić. Syn poradził, by natychmiast wycofać się z umowy. - Jeśli była ona zawarta poza siedzibą firmy, czyli w ramach handlu obnośnego, jest na to dziesięć dni - recytuje dziś pani Maria. Tak zrobiła. Ale firma z centralnej Polski się nie zgodziła. W międzyczasie przyszły druczki do opłacania rat. I pismo z groźbą, że jak zrobią się zaległości, sprawa trafi do rejestru dłużników. Z pomocą przyszedł rzecznik konsumentów. Wysmarował takie pismo do firmy i banku, że obie instytucje dały gorzowiance spokój. Co ciekawe, nikt nie zgłosił się po nowe drzwi. Bo gdyby firma chciała je zabrać, musiałaby wstawić stare, których zapewne już nie miała.
KOMENTARZ EKSPERTA
Andrzej Wawrzyński, rzecznik praw konsumentów:
- Starsi ludzie często dają się namówić na kosztowne towary, których zakup oferują domokrążcy. To oczywiście nie jest zakazana praktyka, ale zdarza się, że cena takich towarów jest bardzo wysoka. Tymczasem seniorzy płacą za nie wielkie raty. Nie wiedzą, że mogą się z takich umów wycofać w ciągu dziesięciu dni. Dlatego często przyznają się dzieciom do podpisania niekorzystnej umowy po miesiącu, dwóch czy kiedy zaczynają mieć problemy finansowe. Wynika to z poczucia wstydu, że dali się naciągnąć domokrążcom. Rozmawiajmy z seniorami. Niech mają poczucie, że mogą się do nas zwrócić w każdej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska