Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znieczulica na drodze. Nikt nie pomógł gasić płonącego auta

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
- Żaden z kierowców nie zatrzymał się, aby gasić płonące auto - mówi Emil z Zielonej Góry, który w poniedziałek był świadkiem pożaru ciężarówki.

Pożar tira w Zielonej Górze

- Na miejscu pożaru w Zielonej Górze znalazłeś się przypadkiem?
- Byłem cztery kilometry od tego miejsca. W cb radiu usłyszałem, że coś się dzieje. Kierowcy mówili o pożarze ciężarówki. Akurat jechałem w tę stronę. Włączyłem kamerę i pojechałem (film nakręcony przez Emila na www.gazetalubuska.pl - dop. red.)

- I co zastałeś?
- Pożar. Paliła się kabina tira, płomienie były już duże. Było ciemno, oświetliłem reflektorami samochodu płonące auto i teren wokół. Nie podjeżdżałem za blisko, bałem się eksplozji. Sprawdziłem, po której stronie auto ma bak paliwa. Lepiej nie stać po tej stronie. Na początku nie widziałem kierowcy. Myślałem, że jest uwięziony w kabinie. Nałożyłem rękawice, twarz chciałem okryć kurtką. Wyskoczyłem za auta i zobaczyłem człowieka na tle lasu. Okazało się, że to kierowca. Minę miał grobową. Oddałem mu kamerę i ruszyłem po gaśnicę, największą z czterech, jakie mam. Przy kabinie było gorąco, leciały z niej krople palącego się plastiku.

- Jak to "największą z czterech"?
- Zwyczajnie. Jedna, kilogramowa gaśnica, jaką ludzie wożą w autach, na niewiele się zda. Można nią co najwyżej ugasić oponę, bardzo niewielkie płomienie. W samochodzie wożę pięciokilogramową gaśnicę i trzy jednokilogramowe.

- Wybiegłeś z auta i...?
- Spotkałem kierowcę tira. Był bezpieczny. Zacząłem gasić ciężarówkę, ale płomienie były już na tyle duże, że nawet moja największa gaśnica na pomogła. A ruchliwą, dwupasmową drogą cały czas jeździły samochody. Nie zatrzymał się nikt. Ani jeden kierowca! Dobrze widać to na filmie. Dopiero później na miejsce przyjechał kolega kierowcy płonącego tira i strażacy.

- A gdyby zatrzymali się inni, to co by to dało?
- Ugasilibyśmy pożar. Gdyby kierowcy zatrzymywali się od razu, gdy zauważyli płomienie, to ugasiliby je kilkoma małymi gaśnicami. Nie zatrzymał się nikt, niektórzy tylko zwalniali, żeby przyjrzeć się płomieniom z bliska.

- Jak myślisz, dlaczego tak się zachowali?
- Nie mam pojęcia. Może bali się, że później nikt nie zwróci im pieniędzy za zużyte gaśnice? A przecież apteczki i gaśnicy w aucie nie wozimy dla własnego bezpieczeństwa. Wozimy je dla kogoś. Może właśnie to "dla kogoś" w naszym kraju oznacza "dla nikogo"? A może wozimy je tylko dla policji, żeby w trakcie kontroli wszystko pasowało? Kiedy będziemy w potrzebie, to raczej sami ich nie użyjemy. W tym przypadku nie pomógł nikt.

- Dziękuję.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska