Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawie najgorsza frekwencja. W Maszewie ludzie nie chodzą na wybory

Michał Szczęch Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
- W tym roku nie zagłosowałam. Ale wyjątkowo. Miałam chrzciny - mówi Justyna Buczyniak
- W tym roku nie zagłosowałam. Ale wyjątkowo. Miałam chrzciny - mówi Justyna Buczyniak Tomasz Gawałkiewicz
Nawoływał ksiądz, zachęcał wójt. Co z tego? Mieszkańcy gminy Maszewo i tak do wyborów nie poszli. A przynajmniej w większości. Bo zagłosowało tu tylko 25,49 proc. uprawnionych. To drugie miejsce w skali kraju. Drugie od końca...

Zwykła gmina? Niekoniecznie. Widmo bezrobocia i bieda zaglądają tu w oczy nadzwyczaj często. Może właśnie dlatego podczas wyborów gmina Maszewo wyróżnia się zawsze w sposób szczególny - frekwencją. A może dlatego, że większość lokalnych dróg pozostawia tu wiele do życzenia? Winny może też być brak mostu na Odrze. Wszak, by dojechać z Gubina, trzeba korzystać z promu w Połęcku. Może dlatego mieszkańcy gminy Maszewo do urn chodzą wyjątkowo niechętnie.

Głośno o gminie zrobiło się już w 2007. Nawet telewizja o Maszewie wtedy wspomniała. Nic dziwnego. Przed czterema laty na posłów i senatorów głosować tu poszło ledwo 28,76 proc. uprawnionych mieszkańców, najmniej w skali kraju. W tym roku poszło jeszcze mniej, bo 25,49. Choć ludzie starali się bardzo, to gmina zajęła w kraju "tylko" drugie miejsce. Drugie od końca... Palmę pierwszeństwa straciła na rzecz gminy Stary Dzierzgoń z pomorskiego. Tam frekwencja wyniosła 23,07 proc.
Spotkać w deszczowy dzień kogoś w gminie Maszewo? Marzenie ściętej głowy. Jak spotykamy, to ludzie nie chcą rozmawiać. Zwłaszcza o wyborach. Drażliwy temat? - Ja nie głosowałem - padają najczęściej odpowiedzi. Czemu? - Nie wiem. Mam mało czasu. Do widzenia.

- Bo u nas ludzie jakoś tak lekko sobie do wyborów podchodzą - tłumaczy Anna Partocka z Rybaków. Ona zagłosowała. Podobnie jak Mirosław Olesiak, mieszkaniec niewielkich Granic. A co, przecież obywatelski obowiązek - rzecz święta. A inni? - Faktycznie, może to przez brak mostu... - zastanawia się pani Anna. Inni, czyli większość, do wyborów nie poszli. Pani Anna często z promu korzysta, jak do Chlebowa jeździ. - Udręka to straszna. Od lat na most czekamy. A go jak nie było tak nie ma. Ludzie już dosyć mają. Nie wierzą, że będzie lepiej...
Justyna Buczyniak również mieszka w Rybakach. W tym roku to między innymi ona zapracowała na niechlubny wynik. - Nie zagłosowałam. Ale wyjątkowo - podkreśla. Dlaczego? - Po prostu tak wyszło. Chrzciny miałam - tłumaczy. A po chwili dodaje, że tak to zawsze głosuje. Ale by to mogło coś zmienić? Nie wierzy. - Może po prostu mam takie podejście do życia? Polityka to odrębny świat. Bo co nam politycy pomogą? Nic. Jasne, do wójta mogę się jeszcze zwrócić. Ale do posła, do senatora...?
Marta Sielka nie zagłosuje już nawet na wójta. W ten sposób chce dać do zrozumienia, że politycy nie spełniają jej oczekiwań. Że zawodzą. A obietnice wyborcze? - To wszystko dzieje się gdzieś na górze. Z dala od nas. Głosując, nie mamy wpływu na nic - uważa. Twierdzi też, że tak myśleć ma prawo. Bo teraz obraca się troszkę w tym górnym środowisku. - I widzę, jak się to wszystko odbywa - mówi pani Marta, mieszkanka niewielkiej wsi z gminy Maszewo.
A Marianna Bąba? Ona tego, czy głos coś zmienia, czy nie, roztrząsać nie chce. Przyznaje tylko, że zagłosować iść trzeba, że to obowiązek. Ona poszła, jak zawsze. A co sądzi o niechlubnej frekwencji w gminie? - Cóż, powód do dumy to średni...

Wójt gminy Dariusz Jarociński starał się, jak mógł, by zmobilizować mieszkańców do głosowania. Proboszczowie z ambon zachęcali do udziału w wyborach. Oczywiście bez sugerowania, przy jakiej partii czy nazwisku postawić krzyżyk. Gmina autobus podstawiła. Ale jak podkreśla wójt - woził powietrze... Taka postawa to pokłosie tego, że ludzie przed laty pracowali w PGR-ach, spółdzielniach. Po transformacji zostali pozostawieni sami sobie. Nie przedstawiono im żadnej alternatywy. Dziś nie wierzą już, że mogą mieć na cokolwiek wpływ. No chyba że na wybór wójta i radnych. Ale do sejmu, senatu? Kto tam będzie o nich pamiętał? Gmina rozległa, do lokalu wyborczego daleko. Lepiej w tym czasie zarobić, zbierając grzyby.
- Martwi mnie to, zastanawiam się, co jeszcze mogę zrobić... - kończy wójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska