W ocenie mieszkańców wody gruntowe podniosły się po zasypaniu przez budowlańców sąsiadującego z autostradą A-2 stawku. - Był jednym z naturalnych zbiorników częściowo odbierającym nadmiar wody. A teraz cała deszczówka zamontowanymi przez budowniczych autostrady rurami pędzi do stawu w środku wioski. Akwen wszystkiego nie mieści i woda wchodzi nam do piwnic - denerwuje się rodowity mieszkaniec Pniowa Waldemar Codogni.
- O tej porze roku dawno już mieliśmy opał w piwnicach, a teraz tylko wodę. Wieś stała się nasiąkniętą gąbką - mówi Kazimierz Piątkowski, brodząc po zalanej po kostki posadzce. Po ostatnich deszczach potop w piwnicy ma też radny Zdzisław Stonoga. Podobnie jest w dziesięciu innych domach. Najgorzej u Kopaczów, gdzie pompa odprowadza wodę na okrągło. - Ziemniaków nie mam gdzie składować. Ubiegłoroczne pogniły. Piec od centralnego zalany. Ciekawe, kto za to wszystko zapłaci! - denerwuje się Bogdan Kopacz.
Mateusz Burdziński, kierownik przebiegającego przez Pniów odcinka autostrady wyjaśnia, że zasypane wgłębienie nie było stawkiem, tylko nierównością zaznaczoną na mapie literą N jako nieużytek. Ma na to stosowną dokumentację. A na za zasypanie nierówności - jak podkreśla - pisemną zgodę właściciela terenu, który sam o to prosił.
Fakt zakwalifikowania na mapach geodezyjnych spornego terenu jako nieużytku potwierdza pracownica gminnego wydziału geodezji Stanisława Tomaszewska. Burmistrz Ryszard Stanulewicz informuje jednak, że gmina nie wydawała zgody na zasypanie - jak to określił "oczka wodnego". - A nas właściciel terenu nie informował o tym, że chce zasypać - dodaje.
Andrzej Bugała, spadkobierca działki, gdzie był rzekomy staw, jest zdziwiony pretensjami mieszkańców. Mówi, że nie było tam żadnego stawu, tylko poniemiecka niecka po wydobywaniu gliny. - Jestem w posiadaniu poważnych map z powiatowego biura geodezyjnego, że były tam nieużytki. A na ich zasypanie, mnie właścicielowi terenu, żadna zgoda nie była potrzebna - dodaje. Nie widzi też nic złego w tym, że skorzystał z okazji i za pomocą sprzętu i zbywającego autostradzie piachu wyrównał teren do poziomu stawianego tam przez siebie domu.
Podczas wakacji sytuację we wsi oceniali członkowie komisji prawa, bezpieczeństwa publicznego i ochrony przeciwpożarowej Urzędu Gminy. Widzieli poprowadzone od autostrady odprowadzenia wody i zasypane piachem przepusty i dreny. A w protokole pokontrolnym napisali, że "wykonane przez autostradę roboty mogły przyczynić się do podniesienia stanów wody".
- Dość mocno ingerowaliśmy w teren, więc mieszkańcy mają wrażenie, że jesteśmy winni sytuacji. A problemem jest nieodmulany od lat stawek w centrum wsi. Dlatego zadeklarowałem pomoc w udrożnieniu odpływów wody z akwenu - informuje kierownik Burdziński. - W następnych tygodniach problem zostanie rozwiązany - obiecuje Łukasz Ciesielski, kierownik techniczny firmy A2 Strada w Rogozińcu, głównego inwestora autostrady.
Burmistrz Stanulewicz zaznacza, że także gmina stara się pomóc wiosce. Przystąpiła już do udrożnienia kolektora we wsi. W planach są też dwie studzienki. - Końcowym etapem będzie wyczyszczenie stawu sprzętem udostępnionym przez autostradę - mówi. - Muszą się pospieszyć, zanim woda w piwnicach zamarznie i rozsadzi nam w domach fundamenty - martwią się mieszkańcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?