Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalne morderstwo. Nie ma słów, którymi można opisać tragedię

Małgorzata Trzcionkowska 607 804 239 [email protected]
Bożena Opioła (z lewej) wraz z mężem Jackiem i siostrą Agnieszką Irską opłakuje śmierć Asi. Rodzina jest przekonana, że do morderstwa by nie doszło, gdyby były konkubent siostry został wcześniej aresztowany za pobicie i groźby karalne.
Bożena Opioła (z lewej) wraz z mężem Jackiem i siostrą Agnieszką Irską opłakuje śmierć Asi. Rodzina jest przekonana, że do morderstwa by nie doszło, gdyby były konkubent siostry został wcześniej aresztowany za pobicie i groźby karalne. Małgorzata Trzcionkowska
Przyjaciele, bliscy i ludzie poruszeni śmiercią brutalnie zamordowanej w czwartek Stanisławy pożegnają zmarłą we wtorek o 15.30 na cmentarzu komunalnym. - Ta tragedia wcale nie musiała się wydarzyć - podkreślają sąsiedzi ofiary.

W ub. czwartek do mieszkania Stanisławy, przez przyjaciół nazywanej Asią, wpadł jej były konkubent, z którym rozstała się trzy lata temu. Robert od dłuższego czasu groził kobiecie śmiercią. Zdenerwowani sąsiedzi wspominają, że mordował Asię bardzo długo. Siedział na niej okrakiem i godził nożem po rękach, twarzy i ciele. Krzyczała i błagała o pomoc. Przeraźliwie płakały też jej dzieci: 9-letnia Natalka i niespełna 2-letnia Paulinka, które na własne oczy widziały ten koszmar. 12-letniego Damiana nie było w domu.

Bożena Opioła, siostra Asi, wezwała policję. Twierdzi, że musiała dzwonić cztery razy, zanim pojawił się radiowóz. - Przyjechało dwóch funkcjonariuszy. Asia jeszcze żyła i wzywała pomocy. Zajrzeli przez okno i wezwali posiłki. Ale nie weszli do środka. Trwało to jakieś 3-4 minuty, zanim zamilkła. Gdy już nie żyła, Robert wyszedł z jej mieszkania i dopiero wówczas został zatrzymany - opowiada sąsiadka. - Nie rozumiem, jak można było stać i czekać na posiłki. Przecież można było uratować Asi życie. Nawet strzelając mu w plecy! - płacze znajoma Ewa.

- Na razie jest za wcześnie, żeby mówić o jakimś błędzie ze strony policji - zaznacza Jacek Buśko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Jednak prokuratura podjęła decyzję o wyłączeniu ze śledztwa sprawy ewentualnego zaniechania obowiązków przez funkcjonariuszy. Jeśli zarzuty się potwierdzą, zostaną wyciągnięte konsekwencje.

W maju, około 5.00 nad ranem, Robert wszedł przez okno do mieszkania Asi. W środku była jej mama, wzięła córkę w obronę. Mężczyzna tak długo kopał starszą kobietę, aż przestała się ruszać. Dzieciom patrzącym, jak pastwi się nad ich babcią, powiedział, że chce, żeby k... zdechła. Asię, która próbowała go odciągać, kopnął w brzuch. Po tym zdarzeniu obie wniosły skargę do prokuratury. O pobicie i groźby karalne. Ale Robert chodził wolno i śmiał się z ich skarg. Tuż przed śmiercią Asia dostała następny SMS z pogróżkami. W czwartek rano poszła z telefonem złożyć kolejną skargę, która nie przyniosła rezultatu. Po południu została brutalnie zamordowana. - Właśnie kończyło się postępowanie dotyczące gróźb karalnych i znęcania się - wyjaśnia Buśko. - Zostało do niego włączone również pobicie jej matki.

Robert miał się zapoznać z zarzutami. Nie zdążył. Bo zabił Asię. Dlaczego nie został zamknięty wcześniej, na przykład już w maju? - Bo biegli psychiatrzy orzekli, że nie stanowi zagrożenia dla innych i nie może w pełni odpowiadać za swoje czyny - tłumaczy prokurator.

Buśko zaznacza, że na razie ze strony rodziny nie wpłynęła skarga na prokuraturę rejonową.
- Nie ma słów, którymi można opisać tragedię - stwierdza sąsiadka zmarłej. - Najgorsze są przejścia dzieci, które widziały brutalne morderstwo. To zostawi w ich duszach ślad na całe życie.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska