Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

42 stopnie schodów to dla niego horror. Gdzie sa urzędnicy?

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Na parter jakoś jeszcze zejdę. Z trudem, ale zejdę. Gorzej, kiedy mam wejść na górę - mówi Bogdan Lekler.
- Na parter jakoś jeszcze zejdę. Z trudem, ale zejdę. Gorzej, kiedy mam wejść na górę - mówi Bogdan Lekler. Dariusz Brożek
Bogdan Lekler mieszka na drugim piętrze. Pokonanie 42 stopni na parter to dla niego męka. Z powrotem wchodzi ponad godzinę. Wspina się przy pomocy rąk, bo nóg nie ma. Od roku czeka na lokal na parterze. Stracił już nadzieję.

Inwalida porusza się na rękach za pomocą drewnianych klocków, które wystrugał mu znajomy. Dramat pana Bogdana rozpoczął się kilka lat temu. Zachorował na miażdżycę, najpierw stracił prawą stopę, następnie całą nogę. Choroba się rozwijała. Przed rokiem lekarze amputowali drugą kończynę.

- Często śni mi się w nocy, że gdzieś biegnę. W lesie przeskakuje obalone drzewa, ścigam się z zającami i sarnami. Budzę się zlany potem. Mija kilka minut, zanim dociera do mnie, że to tylko sen. Piękny sen o nogach, których już nie mam - opowiada.

Mężczyzna nie ma też protez. Dlaczego? Nogi amputowano aż do pachwin, więc i tak nie dałby rady chodzić nawet o kulach. Mieszka samotnie w przedwojennej kamienicy przy ul. 30 Stycznia. Lokal jest spory, ma prawie 40 mkw. Inwalida jakoś sobie radzi, choć - jak zastrzega - lekko nie ma. Zwłaszcza że jego miesięczny dochód to zaledwie 390 zł. - Mam 240 złotych renty i 150 dodatku pielęgnacyjnego. Ani za do godnie żyć, ani umierać - mówi łamiącym się głosem.

Z panem Bogdanem rozmawiam w jego mieszkaniu. Proponuje mi herbatę. To dla niego żaden problem, bo choć nie ma nóg, sam gotuje, sprząta, pierze. Zapewnia, że nie potrzebuje opiekunki. Pomaga mu znajoma, niekiedy wpadną koledzy. Gorzej jest z zakupami. Musi zejść na parter, a jego mieszkanie ma jeden feler: znajduje się na drugim piętrze.

Chcąc dostać się na dół, musi pokonać 42 wysokie stopnie na krętej klatce schodowej. - Na parter jakoś jeszcze zejdę. Z trudem, ale zejdę. Gorzej, kiedy mam wejść na górę. Wspinam się na rękach przez ponad godzinę - mówi.

Na schody wchodzi tyłem. Bo tak mu łatwiej. Najpierw prawą ręką podpiera się o wyższy stopień, potem chwyta go drugą ręką i powoli podnosi się na nich. Siada na schodku i zaczyna od nowa. Prawa ręka do góry, następnie lewa i tułów. I tak 42 razy. Wchodzenie trwa ponad godzinę. Potem jest tak wyczerpany, że musi się położyć i odpocząć.

- Aż serce się kraje, kiedy widzę, jak się morduje z tymi schodami. Ale nie mogę mu pomóc, bo sama ledwo chodzę - stwierdza sąsiadka. Schody to przekleństwo inwalidy. Lwią cześć renty wydaje przez nie na telefony. Przez komórkę zamawia u znajomych żywność, lekarstwa, środki czystości.

- Najprostszym rozwiązaniem jest zamiana mieszkania na takie na parterze. Niestety, znajomi albo mają lokale własnościowe, albo zajmują większe od mojego i nie chcą się zgodzić na przeprowadzkę - przyznaje.

Kolejnym problemem jest brak szopki. Bo niebawem pan Bogdan ma dostać elektryczny wózek, który waży 130 kg. A nie wciągnie go na górę do mieszkania ani do piwnicy, która zresztą jest za mała. - Jest mi potrzebny, ale nie bardzo mam gdzie go schować - martwi się niepełnosprawny.

Przed rokiem mężczyzna wystroił się w marynarkę od garnituru i pojechał na wózku do Międzyrzeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które zarządza komunalnymi mieszkaniami. Liczył, że administrator znajdzie mu lokal na parterze. Może być nawet mniejszy. Byle z przystosowaną dla niego łazienką i bez schodów. Przed laty był dekarzem w tej spółce, zna prezesa i pracowników. Nic nie wskórał... - Odesłali mnie do ratusza - rozkłada ręce.

Prezes MTBS Jan Muzia wyjaśnia, że o przydziale lokali decydują władze miejskie. Pan Bogdan kilka razy był w tej spawie w ratuszu. Zawsze wracał z kwitkiem. I obietnicami, że urzędnicy szukają dla niego odpowiedniego mieszkania. Dlaczego przeprowadzka ślimaczy się tyle czasu? Zapytaliśmy Patrycję Klarecką, rzeczniczkę urzędu miejskiego w Międzyrzeczu.

- Znamy sytuację i warunki, w jakich mieszka pan Lekler. Obecnie gmina nie dysponuje żadnym wolnym lokalem, który mieściłby się na parterze. Zapewniam jednak, że jeśli tylko warunki lokalowe pozwolą nam na przyznanie mieszkania, zostanie to zrobione natychmiast - gwarantuje.

Szansą na parterowe mieszkanie jest planowany przez władze remont dawnego hotelu pielęgniarskiego w Obrzycach, gdzie mają powstać lokale socjalne. Inwestycję wpisano do projektu przyszłorocznego budżetu, ale na razie nie wiadomo, kiedy zostanie ukończona. - Dla mnie rok to wieczność - komentuje inwalida.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska