Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adamek rozbity przez Kliczkę oraz pijana dzicz na trybunach

Bartłomiej Czekański, Wrocław
Kliczko "oklepał maskę" Adamkowi
Kliczko "oklepał maskę" Adamkowi youtube
Potwierdziło się to, co wiedzieli fachowcy, że Tomasz Adamek nie jest prawdziwym bokserem wagi ciężkiej. "Góralowi" udowodnił to w sobotę we Wrocławiu dwumetrowy Ukrainiec Witalij Kliczko, który w walce o mistrzostwo świata organizacji WBC wygrał z nim przed czasem w 10. rundzie, a wcześniej, jak to mówią kibole, okrutnie "oklepał mu maskę".

Sobota. Od rana po Wrocławiu krążą grupki przyjezdnych z biało-czerwonymi flagami. W rękach dzierżą browar lub coś mocniejszego. Trzeba przecież pokrzepić się przed walką! Upał. Korek w mieście. Siedzimy w aucie. Bokiem w tramwajach ludzie jadą ściśnięci jak śledzie, a do pojedynku Adamka jeszcze ponad cztery godziny! Zostawiamy wóz na parkingu przed galerią handlową Magnolia. I dalej tramwajem. O dziwo, tutaj już tłoku nie ma. Na kilometry przed stadionem na ulicach też pusto, bo po prostu zostały one wyłączone z ruchu! Dlaczego? Ano dlatego, że na nowym Stadionie Miejskim nie zdołano przygotować parkingów dla zmotoryzowanych kibiców, którzy przecież zapłacili słono za bilety! Dojeżdżamy do właściwego przystanku i idziemy razem z innymi, niczym w pochodzie pierwszomajowym. Rzeka ludzi. Co kilka metrów stoi "konik" i próbuje sprzedać bilet. Niektórzy fani Adamka są już tak pijani, że muszą ich podtrzymywać koledzy, ale drą się twardo, za to bełkotliwie: "Aaaadamłeeeek!". Czy oni w ogóle jeszcze wiedzą, na jaką imprezę się wybierają?
Plac budowy. Nie, to stadion. Długa kolejka do budowlanego baraku.

Pytam: - Za czym ta kolejka stoi?

- Po żetony na piwo - pada zwięzła odpowiedź.

Kolega mówi: - Patrz, na stadionie jeszcze wiszą takie siatki, jakimi zakrywa się kamienice, gdy jest remontowana ich fasada.

- Coś ty! Takie jest właśnie artystyczne "wykończenie" tego obiektu. Na stałe. Chodzi o to, by wieczorem widać było jak jest podświetlany w różnych kolorach - tłumaczę kumplowi. I już nie chcę go dobijać, że i to podświetlenie wcale nie jest aż tak powalające na kolana.

- Ależ to wygląda, jakby go ktoś owinął papierem toaletowym! To najbrzydszy stadion na Euro 2012, a zbudowany największym kosztem! - denerwuje się mój rozmówca. Naiwniak. Jakby nie wiedział, że we Wrocku tak wszystko wygląda pod rządami prezydenta Dutkiewicza. Prowizorka i nachalny pijar, czyli propaganda sukcesu. Patrzę na ten stadion i przeraża mnie, że ktoś wpuścił taką masę ludzi na plac budowy! Sukces za wszelką cenę?! To chore.

Brniemy wśród puszek, butelek oraz śmieci i spotykamy znajomego radiowego dziennikarza. - Na sześciu bramkach powiedzieli mi, że to nie moje wejście na stadion i odesłali do punktu informacyjnego - skarży się. Okazało się, że takiego punktu nie ma, za to jest barak o nazwie "Reklamacje". I to tam pani zakładała na rękę niebieskie opaski akredytowanym żurnalistom. Mój sektor jest daleko. Okrążam okrągły stadion i już mnie od tego nogi bolą. Pytam ochroniarzy na kolejnych bramkach, gdzie jest mój sektor. Nikt nie wie. Na szczęście, jakiś wolontariusz rozdaje mapki z rozkładem trybun. Docieram na miejsce. Najpierw ubikacja. Ściany jakby z tektury. Wchodzę na sektor. Nawet jest ładnie. Zielono. Moje miejsce jest tak wysoko, że z niego widzę ring jako mały kwadracik, a na nim dwóch ludzików bijących się w jednej z przedwalk. Bez sensu to wszystko. Jeszcze sporo wolnych miejsc. Tłum dopiero nadchodzi, a zanim nadejdzie, to przecież obowiązkowo musi się napić piwska na jednym ze stoisk. Co ciekawe, browar sprzedają na zewnątrz stadionu, a ubikacje są wewnątrz tuż pod trybunami.

Przy ringu ustawiono kilka rzędów krzeseł dla vipów oraz dla tych, którzy wykupili najdroższe bilety i było tam jeszcze sporo miejsca, by dostawić kilkanaście rzędów dla dziennikarzy, którzy przecież przyszli do pacy, a wcześniej ostro promowali tę galę. Ale nie, większość żurnalistów usadzono gdzieś wysoko, "niemal na dachu obiektu". Taka to była ta organizacja.

Wszyscy się okłamują, chwaląc Adamka za wielkie serce do walki.

Kiedy do ringu wchodził Adamek, to tłum ryczał piosenkę "Funky Polaka" pt. "Pamiętaj". Trybuny zrobiły się wówczas biało-czerwone. Kiedy jednak do "klatki" wchodził Kliczko, to pijana dzicz go wygwizdała (acz trzeba tu koniecznie dodać, że była i trzeźwa grupa normalnych kibiców, zachowująca się wspaniale), choć niczym jej nie sprowokował. Na konferencjach prasowych zaś był bardzo przyjacielski dla Adamka i dla Polski. Dla pijanej dziczy to nic nie znaczyło. I tak było już do końca. Gdy trafiał Kliczko, był gwizd, gdy mistrz cieszył się po wygranej, również go wygwizdano. Na Euro też będzie taki wstyd na cały świat?

A ja twierdzę, że tym razem, Tomek - jak każdy normalny człowiek - po prostu się przestraszył, gdy zobaczył jak wielgachny w ringu jest Kliczko. Zrozumiał, że nie jest w stanie dobrać mu się do skóry, a sam może zostać ciężko znokautowany. Był więc spięty i już w pierwszej rundzie po zainkasowaniu mocnego prawego prostego wiedział, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Bokser takie rzeczy czuje niemal od razu. Adamek miał być szybszy od robota Kliczki, ale nie był. Ukrainiec raz po raz karcił go silnym lewym prostym. To była egzekucja. Trener Polaka Roger Bloodworth chwalił się, że nauczył Tomka schodzić na boki przed atakami rywala, a okazało się w praniu, że nie nauczył, bo "Góral" jak sparaliżowany walczył w linii, stał naprzeciw większego i silniejszego przeciwnika, co było samobójstwem. Od drugiej rundy Kliczko wręcz bawił się z Adamkiem, który próbował mu się odgryzać, lecz tak naprawdę nic nie mógł wskórać i chyba nie miał na to pomysłu (co z tym osławionym "planem taktycznym" na Ukraińca?). Tomek przegrywał rundę za rundę (może jedna była bliska remisu) i był coraz bardziej porozbijany oraz zmęczony. A przecież kondycja miała być jego atutem. Nie była. Mój syn, który jest bokserem i masażystą rzekł: - Tato, widać, że Adamek jest przetrenowany, on ma przykurcze mięśni!

I trudno "Górala" za to winić, przecież chciał się na 300 procent przygotować do walki życia. I chyba z tą ambicją i pracowitością przesadził, ale to trener jest od tego, by takie rzeczy kontrolować. Dobry trener.

Jest taka anegdota, mówiąca o tym, że w pojedynku z naszym Albertem Sosnowskim już w pierwszej rundzie w zwarciu Witalij miał mu rzekomo powiedzieć: " musisz się synu jeszcze wiele nauczyć, ale poboksujesz sobie do dziesiątej rundy, bo w telewizji RTL trzeba pokazać wszystkie wykupione reklamy". I rzeczywiście, w 10. starciu "Witek" zaczął żwawiej poruszać rękoma, i rozbił Albercika. Czy tak samo było tym razem, w walce z Adamkiem? W każdym razie, podobnie.

W 6. rundzie "Góral" po prawym krzyżowym był liczony na stojąco. Wyrok na nim Kliczko wykonał w dziesiątej odsłonie. Rzucił się wtedy na Polaka i strasznie go obił. Sędzia okazał litość i przerwał tę masakrę w trosce o zdrowie naszego zawodnika. Słusznie. Tylko pytam, co robił w narożniku Bloodworth? Spał? Dlaczego wcześniej nie rzucił ręcznika na znak poddania? To ukróciłoby cierpienia rozbijanego "Górala". Niby trener - jak potem wyznał - chciał, ale… No cóż, dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło, a poza tym, to przecież nie amerykański szkoleniowiec obrywał po głowie i to nie jemu potężny Kliczko odbierał zdrowie…

Adamek jest znakomity, ale się nie nadaje

Na konferencji prasowej Ukrainiec wreszcie przestał ściemniać jak dotąd i powiedział prawdę, że Adamek jest znakomitym pięściarzem, ale nie nadaje się do wagi ciężkiej, bo po prostu jest do niej za mikry. A w tym akurat przypadku rozmiar ma znaczenie. I że w kolejnej mistrzowskiej walce Witalij może spotka się z gadatliwym Anglikiem Hayem, który - według Kliczki - jest jednak lepszym bokserem od Adamka. I taka jest prawda. Mit o niezwyciężonym, niezłomnym wojowniku "Góralu" prysł. Przecież on w tej potyczce ze starszym Kliczką wyglądał gorzej niż niedoceniany Sosnowski! A to że Tomek się starał? Jak to w wojsku mówią: "Wyżej, hm,… nie podskoczysz!".

Na konferencji prasowej Adamek za swoją postawę w ringu zebrał kurtuazyjne oklaski od dziennikarzy (to kolejni piewcy jego mitu) i przeprosił kibiców, że zawiódł, i przegrał. Jednak wielu z nich ostatecznie tych przeprosin nie przyjęło (choć na stadionie nasz bokser został ciepło pożegnany) i w internecie teraz wrednie pisze, że "ten rozmodlony moher wyszedł do Kliczki tylko po to, by zainkasować olbrzymią kasę rzędu 12 milionów złociszy, a nie żeby odebrać mu pas mistrza świata". Mimo wszystko, to niesprawiedliwe, ale no cóż, łaska kibica na pstrym koniu jeździ.

Co dalej z Adamkiem? Powrót do wagi cruiser? Trudno będzie zrzucić tyle kilogramów. A w królewskiej ciężkiej może boksować tylko z zawodnikami swoich rozmiarów lub emerytami typu Grant. Dopóki więc bracia Kliczko nie zakończą kariery, Tomkowi nie ziści się sen o mistrzostwie wszechwag. No chyba, że to będzie jakiś pas "tymczasowy", bo i takie funkcjonują w pełnym dziwactw pięściarstwie zawodowym!

W sumie nie warto było wydać tylu pieniędzy na bilet, żeby zobaczyć generalnie słabą, jednostronną (choć dla nas bardzo emocjonującą) walkę na stadionie w budowie, a do tego jakby owiniętym w papier toaletowy. Przedwalki także na ogół kończyły się przed czasem, dobrze tylko, że przeważnie to nasi wygrywali. Masternak, Cendrowski i Wawrzyk zaprezentowali się bardzo solidnie. W internecie na dziko i za darmo - nie płacąc za transmisję w systemie pay per view - bez problemów można było obejrzeć tę galę. To ciekawe, że niemiecka telewizja pokazała pojedynek Adamka z Kliczką za free, podczas gdy polscy widzowie musieli zapłacić dodatkowy haracz Polsatowi i Cyfrze+, żeby zobaczyć jak walczy nasz rodak!

Przed walką wieczoru Michael Buffer zawołał jak zwykle: Przygotujcie się na grzmoty! Tylko nikt nie przypuszczał, że było to skierowane konkretnie do Adamka. A tych grzmotów polski pięściarz zebrał od Kliczki taką moc, że aż (spuchnięta) głowa boli!

Stracone złudzenia, brutalnie przerwany złoty sen i kaniec filma, czyli znów jesteśmy na ziemi!

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska