Zwiedzanie wyspy zaczynamy od jej stolicy Heraklionu (Iraklion). Jej sercem jest Platia Venizelou, czyli Plac Fontanny. W otaczających wodotrysk kawiarenkach i restauracjach bez trudu możemy znaleźć wolne miejsce, choć to szczyt sezonu. Restaurator Aristidis mówi, że jesienią chyba zamknie lokal na stałe. - Nie ma turystów, nie ma pieniędzy - załamuje ręce.
Na brak gości zgodnie narzekają właściciele hoteli, sklepów i lokali. Kostas z pensjonatu w Chersonissos mówi, że w tym roku na Kretę przyleciało znacznie mniej samolotów z Wielkiej Brytanii, Niemiec i krajów skandynawskich. - Za to więcej jest Polaków i Rosjan, po raz pierwszy pojawili się Rumuni - mówi.
Zdaniem Moniki, rezydentki jednego z polskich biur podróży, turystów z Zachodniej Europy odstraszyły zamieszki wywołane kryzysem gospodarczym i cięciami socjalnymi. Niemcy i Anglicy lubią stabilizację, dlatego niezbyt chętnie wyjeżdżają do krajów, które w każdej chwili mogą zostać sparaliżowane strajkiem pracowników portów lotniczych, czy ulicznymi burdami. Poza tym kryzys panuje w całej Europie, dlatego nasi zachodni sąsiedzi zaczęli oszczędności od redukowania wydatków na wojaże.
- W rzeczywistości Grecja to bardzo przyjazny i bezpieczny kraj. Zresztą w kurortach turystycznych na wyspach nie było zamieszek, ani podpalania banków czy samochodów. Nie spotkałam się także z przypadkiem napadu na polskiego turystę. Należy tylko uważać na złodziei. Tak jak wszędzie - mówi.
Za paliwo jak za zboże
Pierwsze i jedyne symptomy politycznej gorączki zauważyłem na jednym z placów, opanowanym przez kilkudziesięcioosobową grupę Greków. Malowali jakieś plakaty i hasła, niektórzy debatowali. Na scenie dwóch młodych ludzi brzdąkało na gitarach, wokół rozwieszone były transparenty.
Stali bywalcy odczuwają kryzys w kieszeniach. Za popularne i całkiem niezłe piwo mythos (butelka o pojemności 0,5 litra) w sklepie zapłacimy od 1,3 do 1,5 Euro. Jeszcze trzy lata temu kosztowało mniej niż euro. Jeszcze bardziej podskoczyła benzyna. Teraz litr kosztuje 1,7 Euro, czyli 7 zł. To więcej, niż w Niemczech czy Wielkiej Brytanii! W Europie za benzynę więcej płacą tylko Norwegowie i Holendrzy, którzy zarabiają jednak znacznie więcej od Greków. - U nas tysiąc euro to całkiem przyzwoita pensja, natomiast w Norwegii to jałmużna - wylicza jeden z naszych rozmówców.
Wenecki fort w porcie
Ulica 25 Avgoustou idziemy to portu. To główna arteria miasta. Mijamy banki, sklepy. Większość kamienic pyszni się bogato zdobionymi elewacjami. Są jednak i takie, które wymagają remontu. W porcie przyciąga wzrok dawny wenecki fort, który przed wiekami bronił miasta przed inwazją z morza. Reliktem weneckiego panowania są także resztki potężnych murów.
Idąc do fortu mijamy kurty rybackie cumujące przy nabrzeżu. Przy jednym z nich Grek sprzedaje naturalne gąbki. W zależności od wielkości, kosztują od 3 do 10 euro. Próbuje się targować, ale Grek nie chce zbić ceny nawet o centa. Kupuję trzy gąbki po 5 Euro za jedną. Potem w sklepiku przy moim hotelu widzę podobne, ale już za 7-8 euro.
W porcie mijam tawerny specjalizujące się w potrawach z ryb i owoców morza. Oraz mnóstwo sklepików z pamiątkami i rękodziełem. Na posiłek i zakupy nie mam jednak czasu, bo przede mną kolejny punkt wycieczki - zwiedzanie zespołu pałacowego w pobliskim Knossos. Heraklion oferuje także inne atrakcje dla miłośników historii. Przede wszystkim muzeum archeologiczne, w którym zobaczymy m.in. mozaiki - słynny dysk z inskrypcjami. A także ryton, czyli puchar w kształcie głowy byka.
Bimber i brandy z winem
Ostatnim akordem wycieczki jest tzw. wieczór etniczny w położonej w górach wiosce. Przed imprezą zaglądam do sklepiku, w którym aż się roi od turystów. Kobiety przebierają w mydełkach z oliwek, serwetach i poduszkach z tradycyjnymi wzorami oraz pumeksach z czarnej, wulkanicznej skały. Większość przedstawicieli płci brzydkiej zatrzymała się przy straganie przed sklepem. Grek w podeszłym wieku jak najbardziej legalnie sprzedaje tam wódkę własnej roboty. Czyli bimber. Mniejsze butelki o pojemności 0,2 litra kosztują 2 euro. Za 0,7 litra trunku trzeba zapłacić 5 euro.
Dziadek zachęca do kosztowania bimbru. Otwiera jedną z butelek i rozlewa przeźroczysty płyn do kieliszków. Jest mocny jak piorun, ma delikatny posmak winogron. Stragan otacza wycieczka Rosjan. Po degustacji chwalą bimber, każdy kupuje po kilka flaszek i Grek musi iść do domu uzupełnić zapasy.
Lokalny bimber można kupić w sklepach na stoiskach z wyrobami regionalnymi. Półlitrowa butelka kosztuje 10 Euro. Sztandarowym greckim trunkiem wysokoprocentowym jest Metaxa, czyli brandy z domieszką wina z wysp Samos i Lemnos. Ceny zależą od ilości gwiazdek, oznaczających lata leżakowania. Za trzygwiazdkową metaxę zapłacimy kilkanaście euro, siedmiogwiazdkowa jest kilka razy droższa.
Sirtaki czyli zorba
W lokalu o wielkości hali sportowej rozpoczyna się wieczór kreteński. Kelnerzy uwijają się między stolikami roznosząc przekąski i owoce. O wino turyści muszą zadbać sami. To żaden problem, gdyż nalewamy je do dzbanków z ogromnych beczek w holu. Do wyboru jest kilka gatunków; białe, czerwone, wytrawne i półsłodkie.
Na scenie tancerki i tancerze prezentują lokalne obrzędy. Np. zaślubiny. Potem odtwarzają sceny z greckiej i kreteńskiej mitologii. Głównym bohaterem jest młody mężczyzna z maską byka na głowie, nawiązujący do legendy o Minotaurze - mitycznym człowieku z głową byka, którego król Minos uwięził w labiryncie wybudowanym przez Dedala.
W miarę upływu czasu i opróżnionych dzbanów wina zabawa nabiera tempa. Na koniec tancerze zapraszają gości do ognistych pląsów. M.in. do sirtaki, znanego bardziej jako zorba, gdyż popularność na całym świecie zawdzięcza filmowi "Grek Zorba" z Anthonym Quinnem w roli tytułowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?