Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chycina, Cisie: Tutaj wypoczywał cesarz

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Studenci Akademii Wychowania Fizycznego wyraźnie obniżają wiek wczasowiczów wypoczywających nad jez. Chycina.
Studenci Akademii Wychowania Fizycznego wyraźnie obniżają wiek wczasowiczów wypoczywających nad jez. Chycina. Dariusz Brożek
Chcesz wypocząć na łonie natury z dala od zgiełku miasta? Znaleźliśmy idealne miejsce dla Ciebie! To jeziora koło niewielkiej wsi Chycina w gminie Bledzew. Ich uroki odkrył w 1902 r. cesarz niemiecki Wilhelm II, który wypoczywał tam przez trzy dni.
Chycina należy do najczystszych i najbardziej urokliwych jezior Ziemi Lubuskiej.
Chycina należy do najczystszych i najbardziej urokliwych jezior Ziemi Lubuskiej.

Dariusz Brożek

Chycina należy do najczystszych i najbardziej urokliwych jezior Ziemi Lubuskiej.

(fot. Dariusz Brożek)

We wsi Chycina na kąpielisko idzie się pod górkę. Jezioro otaczają bowiem spore wzniesienia. Trud wspinaczki turystom rekompensuje za to widok na akwen i otaczające go lasy. - To z pewnością jeden z najbardziej urokliwych zakątków Ziemi Lubuskiej - przekonuje poznaniak Maksymilian Frąckowiak, który od lat wypoczywa latem w Chycinie.

Na mapach jezioro Chycińskie występuje także jako Chycina, lub Chycino. Turystów przyciągają tutaj lasy i czyste powietrze, ale przede wszystkim woda. W niemieckim przewodniku z lat 30. minionego wieku czytamy, że rekreacyjne walory okolic docenił cesarz Wilhelm II, który w 1902 r. podczas podróży z Berlina na manewry wojskowe pod Poznaniem zatrzymał się tutaj aż na trzy dni. Odpoczywał w zajeździe na niewielkim cyplu, który na pamiątkę wizyty monarchy nazwano cesarskim półwyspem. Potem na jego cześć drogę do Głębokiego nazwano Wilhelmstrasse (Drogą Wilhelma), zaś most na Obrze - Wilhelmsbrücke (Mostem Wilhelma).

Jezioro otacza kilka biwakowisk. Bardzo rzadko można tam spotkać samochody na zielonogórskich rejestracjach. Przeważają turyści z Wielkopolski i Dolnego Śląska. - Chycina jest bardziej znana w Poznaniu, niż w Zielonej Górze. Prawdopodobnie dlatego, że działa tutaj ośrodek szkoleniowy poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Przewinęło się przez niego tysiące studentów, którzy kiedyś przyjeżdżali tutaj na wakacyjne obozy, teraz zaś wracają z rodzinami i wspominają młodzieńcze przygody nad tym jeziorem - wyjaśnia M. Frąckowiak.

Studenci wyraźnie obniżają poziom wieku letników wypoczywających w tych okolicach. W trakcie obozów zdobywają szlify ratowników i uprawnienia wodniackie, dlatego podczas szkolenia korzystają z motorówki. Przed kilkoma dniami surfowali za nią na nartach wodnych. Nie zobaczymy tego na innych jeziorach w okolicach Bledzewa, Międzyrzecza i Pszczewa. Dlaczego? Naczelnik wydziału ochrony środowiska w międzyrzeckim starostwie Ryszard Kaniecki wyjaśnia, że na wodach powiatu obowiązuje zakaz używania skuterów wodnych i łodzi z napędem silnikowym.

- Chycina jest wyjątkiem. Z motorówki mogą jednak korzystać wyłącznie studenci i instruktorzy w celach szkoleniowych - zastrzega.

Chycina ma zaledwie 73 ha powierzchni, ale oprócz studenckiej motorówki często na niej widać żaglówki, deski surfingowe i rybackie łodzie. Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że jej symbolem powinien być kajak. Niczym magnes przyciąga miłośników machania pagajami z całego kraju. - Można stąd popłynąć na południe na jeziora Długie i Kursko. Uczestnicy spływów mają do wyboru także inną trasę. Mogą skierować kajaki na północ na do Zalewu Bledzewskiego, a później dalej na Obrę w kierunku Bledzewa i Skwierzyny - mówi Zdzisław Nowacki, która prowadzi we wsi wypożyczalnię kajaków.

Jak jezioro poszło do wojska....

Przystań ze sprzętem wodnym kajakami istniała tutaj już przed drugą wojną. Wieś nazywała się wtedy Weissensee, zaś jezioro - Höllenground. Jako dowód M. Frąckowiak pokazuje mi pocztówkę z okresu międzywojennego, przedstawiająca pomosty i drewnianą szopę na łodzie i kajaki.

Jezioro przecina niewielka rzeczka Struga Jeziorna, łącząca je z pobliskimi akwenami. W latach 30. minionego wieku wody między Bledzewem, Międzyrzeczem i Kęszycą Leśną zostały "zmilitaryzowane" przez niemieckich inżynierów. Ujęli je w system zapór hydrotechnicznych linii obronnej Niesłysz-Obra, która była zalążkiem fortyfikacji Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Na brzegach Chyciny wybudowali dwa potężne bunkry. M.in. panzerwerk 814 grupy warownej Moltke, Po wojnie schron został wysadzony, teraz wygląda jak otwarta puszka po konserwach. Eksplozja była tak silna, że rozrzuciła żelbetowe fragmenty po jeziorze. Leżą na głębokości około pięciu, sześciu metrów i są atrakcją dla miłośników nurkowania.

- Trzeba tam jednak bardzo uważać - radzi Lucjan Wąsowicz, prezes Nadobrzańskiego Klubu Płetwonurków z bazą w Głębokiem koło Międzyrzecza. - W 1997 roku przypadkowo natknąłem się tam na betonowy fragment wielkości busa. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś wodny potwor. Bryła najeżona jest stalowymi prętami zbrojeniowymi. Wygląda jak potężny, podwodny jeż.

Legenda o podziemnym szpitalu

Według miejscowych, pod dnem Chyciny znajduje się poniemiecki szpital, połączony podziemnymi korytarzami z bunkrami MRU. Podobna legenda związana jest z Paklickiem Małym koło wsi Wysoka.

- To bujdy na resorach. Mają swoje korzenie w powieści Eugeniusza Paukszty, której akcja rozgrywa się w trójkącie między Sulęcinem, Bledzewem i Międzyrzeczem. Czyli na tych terenach. Grupa chłopców trafia do poniemieckich bunkrów. Podczas penetrowania korytarzy odkrywa w nich szpital ze zmumifikowanymi zwłokami żołnierzy, znajdujący się pod jednym z jezior - opowiada M. Frąckowiak.

Cisie jak lustro

Kolejną perełką tych okolic jest położone niespełna 200 m. na północny-zachód od Chyciny jezioro Cisie, nazywane też Czystym (niem. nazwa Tscheistch). Nurkowie z Międzyrzecza i Skwierzyny zgodnie twierdzą, że to jeden z najczystszych lubuskich akwenów. Jego powierzchnia wynosi 36,6 ha, zaś maksymalna głębokość sięga 26,1 m.

To raj dla miłośników podwodnych wojaży. Zdaniem L. Wąsowicza, jego przejrzystość sięga latem do sześciu metrów, natomiast jesienią nawet do dwunastu. Atrakcją dla pieszych turystów są natomiast jary w stromej skarpie jego zachodniego brzegu.

Wieś z patyną

Pierwsza wzmianka o wsi Chycina pochodzi z 1303 r. W latach 1352-1362 wymieniany przez kronikarzy Dzierżek z Chyciny był wójtem Torzymia i Ośna Lubuskiego. W dokumencie z 1483 r. odnotowano, że była osadą miejską.

Od XIV w. była siedzibą rodu Niłaków, natomiast w XVII w. przeszła we władanie Bukowieckich. Portrety trumienne kilku przedstawicieli tej rodziny znajdują się w muzeum w Międzyrzeczu. W XIX w. właścicielem Chyciny został ród von Kalckreuth. Pozostałością po ich dawnym majątku i pałacu jest park o powierzchni 8 ha. Do 1945 r. wieś nazywała się Weissensee. Obecnie jej wizytówką jest neogotycki kościół, wybudowany w XIX na malowniczym wzniesieniu.

Jak dojechać do Chyciny?

Chycina znajduje się kilkanaście kilometrów na północny-zachód od Międzyrzecza i cztery kilometry na północ od Bledzewa. Z Międzyrzecza można tam dojechać drogą wojewódzką nr 137 w kierunku Sulęcina. We wsi Pieski należy skręcić w drogę powiatową do Bledzewa. Przejeżdżamy przez Nowe Kursko, potem przez Stare Kursko. Po drodze z prawej strony mijamy jeziora Kursko i Długie. Droga jest asfaltowa, tylko na kilkusetmetrowym odcinku w Kursku jeden pas ma nawierzchnię gruntową zaś drugi jest wybrukowany polnymi kamieniami. Rowerzystom polecamy malowniczy szlak przez Gorzyce.

Z Bledzewa nad Chycinę można dojechać drogą do Templewa, we wsi Goruńsko należy skręcić w lewo.

Do Lubniewic i Skwierzyny

Gminę Bledzew przecina pieszy szlak turystyczny z Lubniewic do Skwierzyny. Odcinek ze Skwierzyny do Bledzewa ma 15,9 km długości. Przechodzi przez Stary Dworek-leśniczówkę i wzdłuż malowniczych meandrów rzeki Obry.

Kolejnym punktem są ruiny poniemieckich bunkrów z czasów II wojny światowej - tzw. grupa warowna Lüdendorff na Lisiej Górze. Miejscowa legenda głosi, że pod koniec wojny Niemcy ukryli tam Bursztynową Komnatę. Dalej trasa biegnie w ciągu stawów hodowlanych aż do Bledzewa. Kolejny odcinek ma 14,6 km. Polną drogą udajemy się do wsi Osiecko i Pniew, mijamy dawny folwark dworski i stary młyn, ostatni etap to leśny dukt, którym docieramy do Lubniewic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska