Nikt tego nie chciał. Nikt. Bo do tej pory w kilkunastoletniej historii przystanku nie było takiej potrzeby. Teraz barierek zażądali ludzie z ekipy zespołu The Prodigy. - Nie rozumiem tego żądania, bo jesteście wspaniałą, mądrą publicznością. Ale spełnimy ten warunek - mówi Jerzy Owsiak.
Barierki przyleciały najpewniej z Paryża. Organizatorzy Woodstocku mieli kilka godzin na zorganizowanie transportu.
Jurek najwyraźniej całej sprawy z barierkami ma już serdecznie dość. Co chwila o zespole Prodigy mówił "kapela, której nazwy nie będę wymieniał." Kiedy Jurek ze sceny koordynował akcję budowania "zapory" i prosił woodstockowiczów o stosowanie się do poleceń służb porządkowych, całej operacji bacznie przyglądał się manager zespołu. Kiedy barierki stanęły w odpowiedniej odległości, podniósł kciuk do góru.
- OK? - zapytali przedstawiciele fundacji
- OK - odpowiedział manager.
I zaczęła się budowa. - Traktujcie te barierki jak naszą drewnianą scenę. Takie już są zagraniczne kapele, nic na to nie poradzimy - mówił Owsiak.
Kilka minut po 21, w czasie koncertu Gentleman, na dół, pod scenę zszedł szef fundacji WOŚP. Kiwał głową z niesmakiem, rozkładał ręce. Był wyraźnie niepocieszony z tego, że barierki stoją pod woodstockową sceną.
Tłum ludzi, który zgromadził się pod sceną od "placu budowy" oddzielał szczelny kordon ochrony.
Prodigy to największa gwiazda tegorocznego festiwalu w Kostrzynie. Poza barierkami mieli też inne wymagania. Nie zgodzili się spotkać z dziennikarzami, nie ma też szans na zrobienie im zdjęć na scenie w czasie koncertu.
The Prodigy ma zacząć występ o 22.50. Zgodnie z planem mają się pożegnać z woodstockowiczami dziesięć minut po północy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?