Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijarowski: - W Gorzowie wspiera się tylko żużel

Zbigniew Borek 95 722 57 72 [email protected]
Krzysztof Pijarowski ma 53 lata, mieszka na Górczynie. Jest szefem fundacji Asante (w języku suashili "dziękuję) z siedzibami w Gorzowie i Bydgoszczy, gdzie mieszka jej współzałożycielka Joanna Kotwicka. Asante pomaga dzieciom z Afryki, stawiając na edukację. W polskich szkołach prowadzi akcję "Kredki dla Afryki”, w ramach której zebrane przez dzieci przybory trafiają do placówek prowadzonych przez polskich misjonarzy w Kenii, Zambii i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Więcej o fundacji na www.foundationasante.org.
Krzysztof Pijarowski ma 53 lata, mieszka na Górczynie. Jest szefem fundacji Asante (w języku suashili "dziękuję) z siedzibami w Gorzowie i Bydgoszczy, gdzie mieszka jej współzałożycielka Joanna Kotwicka. Asante pomaga dzieciom z Afryki, stawiając na edukację. W polskich szkołach prowadzi akcję "Kredki dla Afryki”, w ramach której zebrane przez dzieci przybory trafiają do placówek prowadzonych przez polskich misjonarzy w Kenii, Zambii i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Więcej o fundacji na www.foundationasante.org. Jakub Pikulik
- Gdybym chciał otworzyć mały tor żużlowy w kenijskim buszu, u nas bez problemu zdobyłbym pieniądze - mówi w kolejnej "Rozmowie o Gorzowie" Krzysztof Pijarowski, prezes Fundacji Asante pomagającej dzieciom w Afryce.

- Powiedziałeś mi, że Gorzów jest rasistą. Mocne stwierdzenie. A jakie dowody?
- Doświadczam ich często. Jak szukam pomocy dla mojej fundacji i mówię, że chodzi o dzieci, to gorzowscy biznesmeni czy menagerowie są zainteresowani. Uśmiech z ich twarzy znika, gdy mówię, że chodzi o dzieci w Afryce. A dlaczego nie w Bieszczadach, pytają, a jeszcze lepiej może gdzieś w Gorzowie czy okolicy.

- To nie jest żaden dowód. Ja też się zastanawiam, czy działalność fundacji zajmującej się pomocą afrykańskim dzieciom, to najważniejszy temat dla regionalnego dziennika w Gorzowie. Kolor skóry nie ma tu nic to rzeczy. I jakoś nie czuję się rasistą.
- Ale czym się różnią tamte dzieci od dzieci polskich? Przecież tylko kolorem skóry. No i dramatycznymi warunkami, w jakich żyją. My, Europejczycy, cały czas zachowujemy się jak pępek świata, jakby w ogóle świat poza Europą nie istniał, a jeśli nawet, to jakby był zupełnie nieistotny. A on jest i to bardziej realny niż nam się wydaje. W buszmeńskiej wiosce ludu Samburu w Kenii istnieje włoska misja katolicka prowadzona przez polską siostrę Alicję po to, żeby dzieciaki mogły zjeść chociaż jeden posiłek dziennie. W Kenii, ale też Sudanie czy Somalii od dwóch lat nie pada deszcz. Susza zabija ludzi, zabija bydło. Ocenia się, że klęska dotknęła ponad 10 mln osób w Afryce Wschodniej. Przyszłość Afryki jest wyzwaniem dla tzw. cywilizowanego świata, a więc także dla Europejczyków, także dla Polaków, także dla gorzowian. Żyjąc w Gorzowie, nie powinniśmy się zamykać i kisić w swoim sosie, to jest po prostu nienowoczesne. I w dalszej perspektywie nie sprzyja rozwojowi miasta. Ludzie wrażliwi i otwarci mogą i powinni stanowić siłę napędową każdej ambitnej miejscowości. Tymczasem w Gorzowie jest z tym problem.

- Jaki? Wytłumacz mi to, proszę, dokładnie.
- Podam ci przykład, z którego wynika, że ten rasizm jest tu w pewien sposób symboliczny, bo może chodzić o "inną inność". Parę lat temu, jak działałem jeszcze w stowarzyszeniu Życie po przeszczepie, chciałem zorganizować w Gorzowie białą niedzielę z masowym biegiem na rzecz transplantacji. Okazało się, że biała niedziela może być, ale bieg to już jest kłopot, bo trzeba by zamknąć ulice, rozstawić policję, straż miejską itd. Pomyślałem sobie: O.K., w Gorzowie nie ma ośrodka transplantacyjnego, urzędnicy nie uświadamiają sobie takiej potrzeby. Zostaliśmy więc przy paru namiotach na Starym Rynku, choć w innych miastach były kilkusetosobowe biegi, które otworzyły ludziom oczy na potrzeby osób wymagających przeszczepów. Czułem wtedy w Gorzowie potężny opór, a nawet bardziej obojętność. Tak jakby ludzie odpowiedzialni za miasto zastanawiali się, po co coś robić, skoro jest dobrze.

- Twoim zdaniem jest dobrze?
- To zależy, o co pytasz.

- Cały czas o Gorzów.
- Trzeba oddzielić dwie rzeczy: działalność samorządu, czyli władz miasta z prezydentem i radnymi, od działalności pozarządowej, czyli sfery aktywności obywatelskiej. Jeśli chodzi o samorząd, to Gorzów ma się czym pochwalić: mamy filharmonię, stadion, centrum basenowe, bulwar, bardzo dobry układ dróg - ilekroć jestem np. w Bydgoszczy, tęsknię za gorzowskimi drogami. Na tle innych miast w kraju w Gorzowie coś się dzieje, Gorzów się rozwija i tu chylę czoła przed prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem jako symbolem tych zmian. Jeśli natomiast chodzi o działalność pozarządową pojawia się ten opór. Przy białej niedzieli słyszałem np. sugestie, że to już ostatni raz, bo przecież my jesteśmy organizacją ogólnopolską i mamy centralne źródła finansowania, powinniśmy więc dać wyżywić się mniejszym organizacjom.

- Parę razy słyszałem od ludzi ze świecznika w Gorzowie, że społeczna działalność istnieje tylko wtedy, gdy miasto da na nią pieniądze. Coś jest na rzeczy? Wy też dostaliście przecież siedzibę w Gorzowie od miasta.
- Dostaliśmy siedzibę, ale coraz wyższe czynsze zmusiły nas do rezygnacji z niej. Nie ma się co oszukiwać: bez wsparcia samorządów stowarzyszenia czy fundacje nie przeżyją. Im warto jednak pomagać, bo miasto dzięki aktywnym mieszkańcom rośnie w siłę.

- Często też zwyczajnie pięknieje. Pamiętam tymczasem kłopoty ekipy społeczników ustawiającej w różnych punktach Gorzowa rzeźby znanych mieszkańców, które tworzą klimat miasta. O zgodę na lokalizację pomnika przewoźnika przez Wartę Pawła Zacharka walczyli z Urzędem Miasta kilka miesięcy.
- I o tym właśnie mówię. Jak jesteś spoza układu, to nic nie zrobisz.

- Jesteś kolejnym moim rozmówcą, który mówi o układach w Gorzowie. Były radny Piotr Dębicki twierdzi, że Gorzowem rządzi układ towarzysko - biznesowy, przedsiębiorca Andrzej Szyjkowski, że układ lewicowy...
- Ja się polityką w żadnym momencie nie zajmuję. Z tym mnie nie łącz.

- Powiedz, o jakim układzie mówisz.
- To jest układ bardziej towarzyski. Jeden drugiego zna od wielu lat, wspólnie robią różne przedsięwzięcia i to wszystko jakoś tam działa. Niespecjalnie są zainteresowani tym, żeby przychodził ktoś nowy, dla nich całkiem obcy, i chciał tu też coś zrobić. Zastanawiają się, jaki ma cel. Czego on tak naprawdę chce? Kto za nim stoi? To są pytania rodem z miasta powiatowego, z Gorzówka. Nie powinny się pojawiać w Gorzowie.

- Czy w gorzowskich szkołach też panuje układ? Pytam, bo mówiłeś mi, że w projekt twojej fundacji zaangażowało się 28 szkół w Bydgoszczy, a u nas tylko jedna.
- Przykład idzie z góry. Jeśli władze miasta nie sprzyjają aktywności obywatelskiej, to ona się nie rozwija albo rozwija się niemrawo. Nie chcę tu jednak generalizować i w żadnym wypadku kogokolwiek obrażać, bo na pewno są szkoły i nauczyciele, którzy są aktywni.

- Właśnie, są też aktywni uczniowie. W gimnazjum mojej córki uczniowie zaadoptowali na odległość dziewczynkę z Afryki. O ile wiem, nie oni jedni.
- Do takich uczniów chcemy docierać. Oferowaliśmy w gorzowskich szkołach to, co w bydgoskich: zbiórki przyborów szkolnych w ramach akcji "Kredki dla Afryki" na rzecz dzieci z Kenii, Zambii i Wybrzeża Kości Słoniowej, dawaliśmy materiały informacyjne, w zamian lekcje z podróżnikami... Nie widzę na razie żadnego powodu, żeby do akcji nie weszli gorzowscy uczniowie, skoro weszli i to masowo uczniowie bydgoscy. Nie widzę żadnego powodu, dla którego w Gorzowie w ślad za tym nie można by zrobić np. festiwalu kultur świata. Takie wydarzenia wcale nie muszą się odbywać w Warszawie, Poznaniu czy Wrocławiu. Dziś właściwie tylko jedna impreza - festiwal cygański Romane Dyvesa - jest w stanie ściągnąć do Gorzowa ludzi z kraju, a nawet z zagranicy. U nas takich inicjatyw się nie wspiera, a w najlepszym razie traktuje z obojętnością. W Gorzowie wspiera się żużel. Gdybym chciał otworzyć mały tor żużlowy w kenijskim buszu, to w naszym mieście bez problemu zdobyłbym pieniądze. Tu jednak wracamy do punktu wyjścia: jeśli nie chcemy, żeby nasze miasto nadal było Gorzówkiem, musimy się nauczyć patrzeć na świat szerzej.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska