- Przed meczem z PGE Marmą podpisał pan umowę o współpracy marketingowej z Zagłębiem Lubin. Co Falubaz będzie z tego miał?
- To pierwsza taka umowa w Polsce, gdzie stronami są klub żużlowy i piłkarski. Nie słyszałem wcześniej o współpracy dwóch różnych dyscyplin. Z jednej strony oba miasta są blisko siebie, a z drugiej sporo nas różni. Ta umowa pozwala na wspólne akcje i wymianę doświadczeń. Chodzi o model spotkań z kibicami, produkcję i wzornictwo gadżetów, pozyskiwanie sponsorów czy przekazywanie reklam. Porozumienie traktuje także o działaniach na płaszczyźnie stron internetowych, telewizji i wymianie kibiców. Tych zagadnień jest naprawdę sporo. Mam nadzieję, że umowa przyniesie obustronne korzyści.
- Dlaczego akurat Zagłębie?
- Bo to klub z dużymi tradycjami, potencjałem finansowym, nowoczesnym stadionem i zapleczem. Duża grupa ludzi pracuje tam nad wizerunkiem Zagłębia, sportu w mieście oraz indywidualnych piłkarzy. My od kilku lat nadajemy podobny ton jeśli chodzi o żużel. Jako pierwsi wypuściliśmy tak dużą gamę gadżetów i uruchomiliśmy telewizję klubową. Mam nadzieję, że wspólne podpatrywanie, wizyty robocze, przyniosą same plusy.
- W klapie znaczek podzielony na pół: Zagłębie i Falubaz? Proszę powiedzieć o praktycznym wymiarze tej współpracy.
- Na tę chwilę nie tędy droga. Nie będziemy mieli wspólnych gadżetów, ale możemy na przykład zamówić ich wspólną partię. Dostaniemy wtedy lepsze ceny.
- Duży może więcej.
- Dokładnie. Dochodzi wymiana pomysłów, których u nas jest naprawdę sporo. Dziś mamy gamę produktów dla dorosłych i dla dzieci, co jeszcze kilka lat temu nikomu nie mieściło się w głowie. Przynajmniej na tym polu jest sporo do zrobienia i zaoszczędzenia.
- Runda zasadnicza ekstraligi wchodzi w ostatnią fazę. Wygląda na to, że o pierwszym miejscu zadecyduje pojedynek w Toruniu. Ten mecz 31, a nie 24 lipca?
- Jest taki plan i na dniach prawdopodobnie dopniemy wszystkie formalności. Zmiana jest podyktowana tym, że 24 nie będziemy mieli Dudka. Strona toruńska zadeklarowała, że zwolni Jensena, ale my chcemy wystąpić w pełnym składzie.
- Nie obawia się pan, że "życzliwi" znów będą mówili: no tak, Falubaz nie może pojechać ostatniej kolejki zgodnie z terminarzem, bo coś kombinuje?
- Nie obawiam się. Ci, którzy mówią, że mecze są ustawiane po prostu się nie znają i są... nie chcę używać brzydkich słów. Tego nie ma w sporcie. W to nikt się tu nie bawi. Rzeczy, które zdarzały się na arenach piłkarskich, na pewno nie mają miejsca na stadionach żużlowych. Działam trochę w tym sporcie i nigdy nie spotkałem się z podobnymi praktykami. Owszem, naszym przeciwnikiem nie zawsze jest tylko rywal. Dochodzi zmęczenie, słabsza dyspozycja dnia i defekty. A wracając do ostatniego meczu. I nam i Unibaksowi zależy, by wejść do play offów z jedynki. A jesteśmy w tabeli tak daleko od reszty rywali, że wszelkie dywagacje tracą sens. To starcie wyłącznie między nami.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?