Czytelniczka chorowała na wirusowe zapalenie wątroby typu B. Leczyła się w gorzowskim oddziale zakaźnym. W liście do redakcji pyta, co ją czeka, jeśli choroba powróci. Gdzie znajdzie pomoc, skoro w zawieszonym ponad rok temu zakaźnym wciąż nic się nie dzieje? - Mamy poradnię wątrobową, w której przyjmuje specjalista ze Szczecina. Tam tacy pacjenci mogą się leczyć. Poza tym, w niektórych przypadkach, hospitalizujemy chorych w naszym szpitalu, na oddziale wewnętrznym. Nie trzeba w tym celu nigdzie wyjeżdżać - tłumaczy Andrzej Szmit, dyrektor gorzowskiego szpitala. Jakie są szanse na ponowne otwarcie oddziału? - W sprawie nic się nie zmieniło. Przez tych kilka miesięcy udało nam się namówić do pracy tylko jednego specjalistę i to do poradni. Wciąż brakuje nam lekarzy i dlatego oddział pozostaje zawieszony - mówi dyrektor.
W Lubuskiem chorzy na choroby zakaźne, np. HIV mogą się leczyć w szpitalu wojewódzkim w Zielonej Górze. Czy przez ten czas liczba pacjentów z północy drastycznie tam wzrosła? - Od wielu lat mieliśmy sporo osób z Międzyrzecza, Sulęcina, Kostrzyna. Trochę mniej z Gorzowa, ale teraz faktycznie to się zmieniło. Przyjeżdża do nas całe Lubuskie i my świetnie sobie z tym radzimy. Właśnie powiększamy oddział. Mamy 32 łóżka, a za miesiąc będziemy mieli o osiem, dziesięć więcej - mówi ordynator oddziału dr Smykał. I dodaje, że przez zamknięcie oddziału w Gorzowie, nie stała się żadna tragedia. - Tak, jak teraz mogłoby to dalej funkcjonować. Jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Lubuskiego - podkreśla lekarz.
Nie wszyscy z tym się zgadzają. Oddział zakaźny w Gorzowie nadal jest ujęty w wojewódzkim planie działania na wypadek wystąpienia epidemii. Wojewoda Helena Hatka, po zasięgnięciu opinii konsultanta wojewódzkiego i NFZ, kilkakrotnie wyrażała negatywną opinię w sprawie likwidacji oddziału.
Gdyby jednak zakaźny miał być znowu otwarty, nie może się mieścić w tych samych pomieszczeniach przy ul. Walczaka, w których był do tej pory. - Na remont potrzebujemy 2 mln zł. Wymienić trzeba wszystko, poczynając od dachu. My nie mamy takich pieniędzy - mówi Kamil Jakubowski, zastępca dyrektora lecznicy ds. technicznych i administracji. Dotację na remont miał przeznaczyć Urząd Marszałkowski, ale na deklaracji się skończyło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?