Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zginie razem z Wielkim Mistrzem

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Tomasz Bączkowski ma 32 lata. Jest nauczycielem, rycerstwem pasjonuje się od 2000 r. Jest kasztelanem międzyrzeckiego zamku i rycerstwa.
Tomasz Bączkowski ma 32 lata. Jest nauczycielem, rycerstwem pasjonuje się od 2000 r. Jest kasztelanem międzyrzeckiego zamku i rycerstwa. Dariusz Brożek
Międzyrzeczanin Tomasz Bączkowski opowiada o miejscowym bractwie rycerskim. W mieście nad Obrą i Paklicą jest ponad 20 pasjonatów średniowiecza, szczęku oręża i bitewnego zgiełku.

- Dlaczego zajmuje się pan historią rycerstwa, a nie na przykład żużlem czy siatkówką?
- Czarnym sportem i siatkówką też się interesuję. Moją największą pasją jest jednak
rycerstwo. Fechtunek to niezła gimnastyka i sposób na utrzymanie dobrej kondycji. Fascynację mieczem czy bitewnym tumultem mam już jednak za sobą. Teraz ważniejsza jest dla mnie historia. Na przykład przebieg kampanii wojennych, ich przyczyny i skutki. A także rycerski kodeks, średniowieczna kultura i obyczajowość. Sporo czytam na te tematy, przy okazji poznaję historię miasta i regionu. To bardzo ciekawe sprawy.

- Jest pan organizatorem inscenizacji, które odbywają się od kilku lat na zamku. Skąd pomysł?
- Międzyrzecz przez kilkaset lat bronił zachodnich rubieży Wielkopolski i Rzeczpospolitej. Wiele razy był szturmowany i niszczony. W 1005 roku gród zdobył król Niemiec Henryk II. W 1094 roku z rąk Pomorzan odbił go Bolesław Krzywousty, co odnotował w swojej kronice Gall Anonim. W 1157 roku został spalony przez oddziały Rudobrodego, czyli niemieckiego cesarza Fryderyka I Barbarossy, natomiast w 1520 roku obronę naszych rycerzy przełamali przy pomocy bombard brandenburscy najemnicy, którzy razem z Joannitami spieszyli na pomoc Krzyżakom. Fabułę naszego widowiska opieramy jednak na wydarzeniach z 1474 roku, kiedy Międzyrzecz zaatakowały oddziały Fekete Sereg, czyli Czarne Szeregi.

- Dlaczego wybraliście akurat bitwę z 1474 roku?
- Przyczyny są dwojakie. Po pierwsze, to bardzo ciekawy epizod z historii naszego miasta. Fekete Sereg były doborowymi oddziałami najemników, utworzonymi przez króla Węgier Macieja Korwina, który walczył z Kazimierzem Jagiellończykiem. Budziły grozę w całej Europie. Jan Długosz podaje, że Międzyrzecz został wzięty zdradą. Miasto zostało zrównane z ziemią, ale zamek ocalał. Przez kilka tygodni stacjonował w nim Stefan Zapoyla, który dowodził rajdem na Wielkopolskę. Druga przyczyna jest bardziej prozaiczna. Po prostu nasze zbroje, oręż i ekwipunek pasują do tamtej epoki.

- Czy rodzaj miecza i przyłbicy jest aż tak ważny?
- Oczywiście. Rycerski rynsztunek podlegał ciągłym modyfikacjom. Innych zbroi i oręża używano w XIII wieku, innych zaś dwieście, czy trzysta lat później. Bardzo dbamy o historyczne detale. Odtwarzamy rycerzy z przełomu XIV i XV wieku, dlatego nasze uzbrojenie jest najbliższe realiom bitwy z 1474 roku.

- Skąd macie zbroje i broń?
- Cześć kupujemy, cześć sami robimy. Pierwszą kolczugę sam wyplotłem. Zużyłem sześć kilogramów stalowego drutu. To żmudna robota. Drut tnie się na kilkucentymetrowe kawałki i robi z nich krążki, które następnie się splata i nituje. Miecze i zbroje płytowe wykuwają płatnerze. W naszym bractwie zajmuje się tym Rajmund Jaroszek. Mamy też artylerzystę. To Czesław Mejza, który przed kilkoma laty sam skonstruował bombardę oraz towarzyszy nam podczas rozmaitych pokazów i inscenizacji. Tuniki i kaftany sami robimy. Opieramy się na ikonografii z tamtej epoki.

- Ilu rycerzy liczy bractwo?
- Działamy od jedenastu lat. Teraz jest nas czterdziestu, w tym kilka dam. Do bractwa należy około 25 międzyrzeczan, pozostali pochodzą z innych miast. Na przykład z Gorzowa Wielkopolskiego i Poznania. Ja jestem nauczycielem, Jurek Dimas Dymkowski tapicerem, a Czesław Mejza kierowcą. Czesław jest seniorem w naszym bractwie. Ma ponad 50 lat, rycerstwem zaraził się wożąc nas na różne inscenizacje. Naszą siedzibą jest zamek, gdzie spotykamy się i szlifujemy rycerski kunszt. Myślimy o zarejestrowaniu stowarzyszenia. Dzięki temu będziemy mogli rozwinąć przysłowiowe skrzydła.

- Kiedy zobaczymy was w boju?
- Za dwa tygodnie kolejny raz staniemy do bitwy pod Grunwaldem. Czesław dostał przydział do hufca tczewskiego. Czyli do krzyżackiej artylerii. Usieką go Litwini wielkiego księcia Witolda. My mamy osłaniać wielkiego mistrza, bo podobnie jak w poprzednich latach będziemy walczyć w jego chorągwi. W postać Ulricha von Jungingena wcieli się kasztelan zamku w Gniewie Jarosław Struczyński. Zginiemy w jego obronie.

- Dlaczego będziecie walczyć po stronie Zakonu Najświętszej Maryi Panny?
- Dawniej rycerze z zachodniej i północnej Polski automatycznie byli włączani w szeregi krzyżackie. Teraz sami wybierają stronę, po której chcą walczyć. Przed bitwą zainteresowani udziałem przechodzą ostrą selekcję. Muszą przesłać organizatorom zdjęcia swojego ekwipunku, potem czeka ich kolejna weryfikacja.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska