Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze i niezwykłe miejsca w naszych lasach: Zakochał się w tych lasach

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Leśniczy Piotr Moyseowicz (z lewej) ma na zdjęciu 8-9 lat. W środku idzie sławny przyrodnik i pisarz Włodzimierz Korsak, który - zakochany w lubniewickich lasach - pomieszkiwał w leśniczówce ojca pana Piotra, Jerzego Moyseowicza.
Leśniczy Piotr Moyseowicz (z lewej) ma na zdjęciu 8-9 lat. W środku idzie sławny przyrodnik i pisarz Włodzimierz Korsak, który - zakochany w lubniewickich lasach - pomieszkiwał w leśniczówce ojca pana Piotra, Jerzego Moyseowicza. fot. Archiwum Piotra Moyseowicza
Piękne jeziora, ciekawe szlaki dla każdego piechura czy rowerzysty oraz historia sławnego przyrodnika, który zakochał się w tych terenach - to opowieść o urokach lubniewickiego nadleśnictwa.

MRÓWKI POMAGAJĄ JE ROZSIEWAĆ

MRÓWKI POMAGAJĄ JE ROZSIEWAĆ

W lubniewickich lasach możemy napotkać na jasnoniebieskoliliowe kwiaty. To przylaszczka pospolita - dziko występujący gatunek, który od 2004 r. jest objęty ścisłą ochroną. Jej kwiaty zamykają się pod wieczór oraz podczas deszczowej pogody, a w ich rozsiewaniu bardzo pomocne są mrówki. Zazwyczaj możne je zobaczyć w grupie kilkudziesięciu. Kwitnie od marca do maja. Ze względu na to, że należy do roślin wczesnowiosennych, które są masowo zrywane i sprzedawane, jej liczne stanowiska są zagrożone zniknięciem. Przylaszczka jest również pozyskiwana dla przemysłu farmaceutycznego. W największych ilościach rośnie w rezerwatach i parkach narodowych.

Dzieci z miasta i okolicznych wsi las oraz żyjące w nim zwierzęta i rośliny poznają przede wszystkim na trasie ścieżki edukacyjnej, która w dużej części biegnie nad malowniczym jeziorem Lubiąż. Wjeżdża się w nią z asfaltowej drogi z Lubniewic do Jarnatowa, która jest również granicą nadleśnictw: sulęcińskiego i lubniewickiego. Na szlak trafimy skręcając w prawo - po około dwóch kilometrach od miasta - pod wiaduktem kolejowym, miejsce jest bardzo dobrze oznaczone dużą tablicą informacyjną oraz mniejszymi kierunkowskazami.

Z nadleśniczym Zbigniewem Ługowiczem zatrzymujemy się dłużej przy zadaszonych ławach. Dalej jest ambona, wykorzystywana bardziej jako wieża widokowa. Przed nią rozpościera się piękna łąka, która nazywana jest ostoją spokoju, więc przy odrobinie szczęścia i cierpliwości można z wieży wypatrzyć sarny lub któregoś z latających drapieżników. Robiąc pętlę w drodze powrotnej, będziemy szli wzdłuż wspominanego wcześniej nasypu kolejowego.

To pozostałość po połączeniu kolejowym z Sulęcina do Gorzowa, które wybudowano jeszcze w 1912 r. Pociąg w tamtych czasach zatrzymywał się także w Lubniewicach i Jarnatowie. Po II wojnie światowej tory zostały rozebrane. Dziś nasyp w niektórych miejscach tworzy idealną nawierzchnię do jazdy rowerem. Jednak część tej trasy jest już zalesiona. Istnieją plany, by wałem poprowadzić szlak dla amatorów dwóch kółek, lecz na razie są to jedynie zamierzenia.

Postać Włodzimierza Korsaka w Lubniewicach zna chyba każdy mieszkaniec. Przyrodnik, myśliwy i pisarz przed laty zakochał się w tych okolicach. Urodził się w 1886 r., pochodził z Wileńszczyzny, gimnazjum kończył w Rydze, a studia rolnicze w czechosłowackim wtedy Taborze. W swym życiu zwiedził Europę i Azję wzdłuż i wszerz, dlatego umiłowanie sobie właśnie pobliskich lasów jest dla nich doskonałą rekomendacją. Korsak do Lubniewic przyjeżdżał w latach 60. Zawsze na około miesiąc.

Mieszkał w leśniczówce rodziny Moyseowiczów. - Pamiętam go jako życzliwego i dystyngowanego starszego pana, którego zresztą nazywałem "dziadkiem" - wspomina leśniczy Piotr Moyseowicz, który do dziś mieszka w urokliwie położonym domku. Kiedy u jego rodziców pomieszkiwał Korsak, miał 8-9 lat. - Przyjeżdżał do nas z żoną i córką. Chodził w wysłużonej skórzanej kurtce, nie rozstawał się z kapeluszem i aparatem. Pan Włodzimierz był wtedy już starszym człowiekiem, więc podpierał się własnoręcznie zrobioną, sosnową laską. W naszej leśniczówce skończył pisać jedną ze swych książek "Las mi powiedział". Któregoś dnia pokazał mi pazur tygrysa, którego sam upolował na Syberii. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie.

Dziś imieniem Korsaka jest nazwane gimnazjum w Lubniewicach oraz rezerwat nad jeziorem Janie, który znajduje się niedaleko leśniczówki pana Piotra. Oba miejsca można zobaczyć podążając zielonym szlakiem, który swój początek i koniec ma przy ośrodku jeździeckim na wylocie z miasta w stronę Gorzowa (zaraz za przystankiem autobusowym).

KRÓTKI SPACER PO LUBNIEWSKIM UROCZYSKU

KRÓTKI SPACER PO LUBNIEWSKIM UROCZYSKU

Zespół został utworzony w 1993 roku, aby zachować w stanie naturalnym jezioro Lubniewsko, jego malowniczych skarp nadbrzeżnych oraz otaczających je lasów. Całkowita powierzchnia 1.406,46 hektara. Jezioro Lubniewsko, które stanowi 17 proc. powierzchni "Uroczyska".
Najciekawszym elementem krajobrazu uroczyska jest niezwykle bogata rzeźba terenu, pamiątka po ostatnim zlodowaceniu. Mamy zatem pagórki, wzgórza, doliny, wąwozy.
Na terenie Uroczyska występuje około 300 gatunków roślin, z czego 15 jest pod ścisłą ochroną, np. rosiczka okrągłolistna czy bluszcz pospolity. Dla ułatwienia zwiedzania zostały wyznaczone szlaki piesze i rowerowe. Ciekawym elementem znajdującym się na terenie uroczyska jest wczesnośredniowieczne grodzisko słowiańskie z VII w.

Na teren rezerwatu nie można wejść, ale jego okolica jest równie piękna. Będąc na szlaku napotkamy na mostek nad rzeczką Lubniewka, która wpływa i wypływa z Jania. W jego pobliżu są pozostałości po rybakówce. Przed wojną mieszkał w niej rybak, który utrzymywał się z połowu. W czasie wojny był tam mały obóz jeniecki dla żołnierzy. Rybak żył w surowych warunkach, bez prądu. Po wojnie zamieszkał w niej jeden z leśniczych, ale nie wytrzymał w domku długo i opuszczony budynek popadł w ruinę.

Co ciekawego napotkamy jeszcze na szlaku? M.in. piękne sosny. Rozpoznamy je po żółtej obręczy namalowanej wokół pnia. Tak leśniczowie znaczą drzewa, z których są pozyskiwane nasiona, służące do zasiania kolejnego drzewostanu. Nasionka pochodzą z szyszek zrywanych z korony przez specjalnie do tego celu przeszkolonych alpinistów. - Dzięki temu mamy pewność, że nowy drzewostan powstanie z sosen z najlepszego gatunku. Szykujemy to dla potomnych, bo efekty naszej pracy będzie można zaobserwować za jakieś sto lat - dodaje nadleśniczy.

Między sosnami możemy zobaczyć drewnianą tackę na wysokim palu. Na platformie leśniczowie układają żołędzie, którymi żywią się sójki. Jednak takie dokarmianie ptaków jest pewnego rodzaju fortelem. - Wykorzystujemy chciwość sójek, które po najedzeniu się, wybierają żołędzie i zakopują je w ziemi. Po pewnym czasie o wielu swych magazynach z żywnością zapominają i w tych miejscach wyrastają dęby - tłumaczy z uśmiechem Z. Ługowicz.

Największą bolączką leśników są śmieci. Niestety, w pobliżu miast i wsi znajdują oni dzikie wysypiska lub wyładowane po brzegi worki. - Mamy nadzieję, że pokolenia dzieci i młodzieży, z którym się spotykamy na ścieżkach edukacyjnych, już nie będą zanieczyszczać naszych lasów - dodaje nadleśniczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska