Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sadysta bestialsko morduje jastrzębie

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
Jeśli masz ważne informacje w tej sprawie, zgłoś to pod nr tel. W Nadleśnictwie Sława: 68 356 62 29
Jeśli masz ważne informacje w tej sprawie, zgłoś to pod nr tel. W Nadleśnictwie Sława: 68 356 62 29 fot. Michał Kurowicki
W lasach w okolicach Ciosańca barbarzyńca ustawia pułapki na jastrzębie. Schwytanym ptakom obcina łapy lub dzioby, i wypuszcza. Tak okaleczone kilka dni umierają w męczarniach.

- W połowie lutego jeden z pracowników natknął się na pułapkę - opowiada Wojciech Misiaczek, strażnik leśny z Nadleśnictwa Sława Śląska. - Na szczycie sosny zauważył klatkę. Prowadziła do niej przybita do pnia drabina. Na wysokości kilku metrów zbudowany był drewniany podest. Tam wdrapywał się sadysta i na szczyt drzewa wciągał metalową klatkę. Do środka, jako przynętę, wkładał gołębia. Na czubku przywiązywał żeliwną tzw. łapicę.

Tak skonstruowana pułapka czekała na polujące w okolicy jastrzębie. Gdy ptak, siadał na klatce, na jego łapach zatrzaskiwała się stalowa obręcz. Na to czekał barbarzyńca. Wchodził na drzewo. Chwytał ptaka i obcinał mu łapy bądź dziób, wypuszczał. Strasznie okaleczony jastrząb ginął w męczarniach.

- Wiedzieliśmy o tym od paru lat - mówi Wiesław Daszkiewicz, nadleśniczy z Nadleśnictwa Sława Śląska. - Dotąd nie udało nam się znaleźć sprawcy i pułapki. W lutym, po przypadkowym odkryciu łapicy, zorganizowaliśmy zasadzkę. Czekaliśmy, aż kłusownik przyjdzie włożyć do klatki gołębia. Nie udało się. Zdjęliśmy pułapkę, bo akurat ten las szedł do wycinki. Gdy ściągnęliśmy klatkę, na metalowej łapicy znaleźliśmy ślady zamarzniętej krwi. Pracownicy nadleśnictwa podejrzewają, że sadysta mieszka w Ciosańcu, kilkanaście kilometrów od Sławy. Tak donieśli im mieszkańcy. Żeby przedstawić zarzuty, leśnicy muszą mieć dowody, a we wsi ludzie boją się. Nawet znalezienie kogoś z wnykami, nie umożliwia postawienia zarzutów. Taka osoba mówi, że właśnie znalazła pułapkę i niesie ją na policję. - Jedynie gdybym złapał sadystę maltretującego ptaka, wtedy można postawić mu zarzuty - mówi leśnik.

W kilka dni po likwidacji pułapki w lasach obok Ciosańca zaczęły dziać się dziwne rzeczy. - Pod opony samochodu leśnika, który znalazł pułapkę, ktoś podłożył deskę z gwoździami - opisuje nadleśniczy Daszkiewicz. - Tydzień później, ktoś w lesie rozrzucił i zdewastował przygotowane do sprzedaży drewno.

Pracownicy Nadleśnictwa Sława apelują, żeby ludzie z Ciosańca przestali się bać tego człowieka. - Mieszkańcy znają numery telefonów zarówno do nas jak i na policję - mówi Misiaczek. - Zapewniam, że gdy ktoś udzieli mi informacji, że kłusownik właśnie poszedł do lasu, nie będę go ciągał po sądach. Gdy dostanę taką wiadomość, od razu po jadę i postaram się złapać kłusownika na gorącym uczynku. Wtedy może męczarnie jastrzębi skończą się raz na zawsze. W sławskim nadleśnictwie stanowczo odradzono mi odwiedzin u podejrzewanego o znęcanie się nad jastrzębiami. Hoduje gołębie i stąd jego nienawiść w stosunku do drapieżników. W Ciosańcu próbowaliśmy rozmawiać z mieszkańcami. Bali się mówić. Tylko sołtys Piotr Gracz zdobył się na parę słów komentarza: - Każdy coś tu słyszał o polowaniu na ptaki, ale nikt panu nic nie po wie. Po co z nim zaczynać? To nie jest do końca odpowiedzialny człowiek. Nie radzę zbliżać się do niego.

Prawdopodobnie jest gdzieś w lesie druga pułapka. Leśnicy wciąż znajdują okrutnie okaleczone ptaki.

Dowiedzieliśmy się, że policja zatrzymała 33-letniego mieszkańca gminy Sława. W jego domu znaleziono pułapki i łapice. Czy jest to osoba podejrzewana o bestialskie okaleczanie złapanych w ten sposób jastrzębi?

Akcję przeprowadzili policjanci z komisariatu w Sławie. - W czasie przeszukania domu zatrzymanego funkcjonariusze zabezpieczyli łapice i pułapki własnej konstrukcji - informuje Tomasz Szuda, p.o. rzecznika prasowego KP Wschowa. - Ich posiadanie jest zabronione. Zatrzymany wyjaśnił, że używał tego sprzętu do uśmiercania drapieżników próbujących dostać się do jego gołębnika. Usłyszał dwa zarzuty: posiadania urządzeń do kłusownictwa i poszczucia psami funkcjonariuszy straży leśnej podczas ich wcześniejszej wizyty w jego domu.

W czasie przesłuchania podejrzany przyznał się do postawionych mu zarzutów. Za oba czyny grozi mu razem do trzech lat pozbawienia wolności. Policja przekazała sprawę do wschowskiej prokuratury oraz sprawdza czy mężczyzna nie popełnił innych przestępstw przeciw zwierzętom. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny i poręczenie majątkowe.

- W sprawie zatrzymanego 33-latka trwają intensywne czynności - mówi Artur Dryjas, prokurator rejonowy we Wschowie. - Chcemy sprawdzić, czy właśnie ta osoba dopuściła się okaleczania jastrzębi. Samo posiadanie pułapek i łapic jeszcze o niczym nie świadczy.

O zachowanie ostrożności w sprawie apeluje policja i prokuratura.
- Nie udało się jeszcze złapać nikogo na gorącym uczynku - wyjaśnia T. Szuda. - Nikt też nie znalazł martwego lub pozbawionego dzioba czy łap jastrzębia. Samo posiadanie pułapek jeszcze o niczym nie świadczy.
- Prowadzimy intensywne śledztwo - dodaje A. Dryjas. - Sądzę, że za około miesiąc będę mógł przekazać więcej informacji w tej sprawie.

Dodajmy, że według ustawy o prawie łowieckim, kto wchodzi w posiadanie zwierzyny m.in.za pomocą wnyków lub żelaz, podlega karze pozbawienia wolności do lat pięciu.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska