- Pomysł toru narciarskiego na naszym jeziorze wydaje mi się znakomity, młodzież by się wyszalała! - mówi Przemysław Piotrowski spotkany na zamarzniętej tafli Błędna. Towarzyszy córce Paulinie, która przyszła pojeździć na łyżwach. - Miasto niesamowicie by na tej atrakcji zyskało, narty przyciągnęłyby ludzi z całej zachodniej Polski.
Pan Przemysław od razu jednak hamuje się, bo przypomina mu się, że ów pomysł już raz "był przerabiany", przez poprzedniego burmistrza. I upadł. Jak będzie teraz?
Rzecz polega na wbiciu w dno jeziora czterech, pięciu potężnych słupów, na których wysoko zostaje rozciągnięta stalowa lina. Na niej urządzenie z silniczkiem, ciągnące na tzw. wyrwirączkę narciarza, który krąży sobie na nartach wodnych. To niepowtarzalna atrakcja turystyczna na lato! Pomysł od lat propaguje (i "sprzedał" go miastu) prof. Zygmunt Młynarczyk z UAM w Poznaniu, pochodzący ze Zbąszynia. Dla profesora tor narciarski na jeziorze ma walor ekologiczny. Jazda na nartach to mieszanie wody, czyli jej natlenianie. Tego bardzo potrzebuje ogromny (760 ha) zbąszyński akwen, w którym woda pełna jest glonów wywołujących mętność, co odstrasza turystów.
- Mam wyniki badań "oddziaływania nart" na jezioro, przeprowadził je mój doktorant w Augustowie, są obiecujące - powiedział nam prof. Młynarczyk.
900-metrowy tor
- Wyciąg narciarski będzie prywatną inwestycją - wyjaśnia nowy burmistrz Tomasz Kurasiński, który popiera pomysł, ba, znalazł następnego inwestora po "spaleniu" się poprzedniej oferty. Ten wydzierżawił dwie działki nad jeziorem, a jedną kupił. Tam chce budować zaplecze wyciągu.
- W pierwszym etapie chcemy postawić na jeziorze wyciąg długości 900 m wraz z pomostem startowym, a na brzegu zbudować wypożyczalnię sprzętu, sklepik, obiekt socjalny, prysznice - deklaruje Radosław Gilewicz, przedstawiciel inwestora. Jest nim spółka z kapitałem polsko-niemieckim mająca siedzibę w Świdnicy w woj. dolnośląskim. - Drugi, późniejszy etap, to restauracja z hotelem.
W tej chwili Gilewicz załatwia formalności związane z ochroną środowiska, tzw. pozwolenie wodno-prawne, pozwolenie na budowę. Wie, iż powodem niezrealizowania wcześniejszych planów i ucieczka poprzedniego inwestora były błędy popełnione m.in. przez urząd. Na miejsce inwestycji wyznaczono bowiem zabytkowy park zamkowy objęty programem Natura 2000, na dodatek leżący w strefie ochrony konserwatorskiej. Efektem - negatywne decyzje dwóch poznańskich konserwatorów, przyrody i zabytków. Na szczęście obecna lokalizacja toru i towarzyszącej mu infrastruktury to okolice Łazienek, zatem nie tylko daleko od historycznego parku, ale blisko miejsca, gdzie latem plażują setki zbąszynian i wczasowiczów.
Kiedy decyzja?
- W połowie marca powiem, czy mamy wszystkie pozwolenia, a jeśli tak będzie, to na ten sezon turystyczny tor będzie gotowy! - przekazuje Gilewicz. - Gdyby okazało się, że formalności trzeba załatwiać dłużej, wówczas budowa przesunie się na rok 2012. Ale z budowy wyciągu nie zrezygnujemy!
- Nie traktuję nowego ośrodka sportowo-rekreacyjnego jako konkurencji dla Łazienek, przeciwnie, sądzę, iż dzięki temu zwiększy się ruch turystyczny także u mnie - uznał Mieczysław Wachowski, dzierżawca Łazienek.
Podobnie myśli pan Przemysław. Sądzi, iż wyciąg byłby kołem zamachowym dla Zbąszynia.
- A ja wolę łyżwy od nart, nawet wodnych - deklaruje przekornie Paulina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?