Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły wiejskiej w Droszkowie nie zlikwidują! A co z innymi?

Leszek Kalinowski Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 43 [email protected]
Dzieci ze społecznej podstawówki w Droszkowie lubią swoją szkołę i bardzo chętnie tu przychodzą
Dzieci ze społecznej podstawówki w Droszkowie lubią swoją szkołę i bardzo chętnie tu przychodzą fot. Paweł Janczaruk
Akcja likwidacji szkół wiejskich nabiera tempa. Tymczasem w niewielkim Droszkowie w gminie Zabór podstawówkę z punktem przedszkolnym prowadzi Stowarzyszenie Miłośników Droszkowa. I świetnie sobie radzi! Jak to robi?

W wielu miejscowościach wrze. Trwają gorące dyskusje wśród rodziców i debaty w urzędach. Rodzice i nauczyciele mówią stanowczo "nie" likwidacji. A gminy wyliczają, że nie są w stanie utrzymać małych szkół. Ekonomia jest nieubłagana. Ponadto w tym roku pojawiło się nowe prawo budżetowe. Dochody muszą się bilansować z wydatkami. Gminy tną więc oświatę. Bo - jak mówi Bożena Pierzgalska, szefowa nauczycielskiej Solidarności w Zielonej Górze - najłatwiej zabrać uczniom i nauczycielom.
Jedną ze szkół, której losy rozstrzygną się w weekend, jest podstawówka w Budachowie w gm. Bytnica. Zdaniem wójta Leszka Olgrzymka, likwidacja szkoły to konieczność, by gmina mogła istnieć. Dzięki temu, zaoszczędzi się 700 tys. zł rocznie. Dlatego 63 dzieci ma od września dojeżdżać do Bytnicy. Radna Alicja Stempel twierdzi, że sytuacja jest niezwykle trudna. Rajcy są podzieleni. Rodzice liczą na cud. Nie wyobrażają sobie, by ich maluchy miały codziennie dojeżdżać do Bytnicy, gdzie dzieci z podstawówki uczą się razem w gimnazjalistami.
- Oświata kosztuje nas rocznie trzy miliony złotych, musimy dopłacać 1,6 miliona do subwencji od ministerstwa edukacji - wylicza Olgrzymek.

Także w gm. Krosno Odrz. szykują się likwidacje placówek oświatowych. Oszczędności są potrzebne, bo gmina ma duży dług. A dzieci coraz mniej... Cięcia mają być w gm. Kożuchów, Szprotawa i wielu innych. Ostro sprzeciwia się temu Związek Nauczycielstwa Polskiego. I przekonuje, że skutki likwidacji odczujemy wszyscy, nie tylko uczniowie.
- Niepokoi nas, że o wszystkim decyduje argument ekonomiczny. Wiejskie szkoły, często budowane przez samych mieszkańców, pełnią też rolę centrów kulturalnych miejscowości - podkreśla Bożena Mania, prezeska lubuskiego okręgu ZNP. Związek w sprawie likwidacji szkoły wydaje opinię. Na razie były same negatywne. - A w przypadku Broniszowa i Stypułowa brak opinii stał się powodem zakwestionowania przez wojewodę uchwały podjętej przez radnych. Ubolewamy nad tym, że kurator oświaty nie musi dziś wyrazić pozytywnej opinii, by szkołę zlikwidować - dodaje Mania.
ZNP sprawdza, czy w uchwale intencyjnej zapisano, gdzie przejdą uczniowie, co z zatrudnionymi nauczycielami, jakie są przyczyny takiej decyzji.

Niektóre gminy tną wydatki poprzez przekazanie szkół stowarzyszeniom, fundacjom. Jest to jakiś sposób, by placówka nadal istniała. Są dobre przykłady takich rozwiązań, ale są też złe.
W Droszkowie w gm. Zabór trzyklasową podstawówkę wraz z punktem przedszkolnym (16 plus 24 dzieci) od sześciu lat prowadzi Stowarzyszenie Miłośników Droszkowa. - Znakomita współpraca z nauczycielami, wysoki poziom nauczania, dodatkowe przedmioty, jak rytmika, zajęcia z filharmonią, wyjazdy na basen, spotkania z logopedą - Marta Rejmann, mama Piotrusia z II klasy, wylicza zalety malutkiej szkółki. Placówka korzysta z budynku dawnej szkoły publicznej. - Dla mnie najważniejsze, że tu nie ma agresji, jak w wielkich szkołach.
- Pracuję już pięć lat, a nie przypominam sobie u nas wizyty policji, pogotowia, nagłych wezwań rodziców, to zupełnie inny świat niż w miastach - stwierdza Ewa Kordylewicz, jedna z czworga nauczycieli w Droszkowie. - W zasadzie mamy indywidualny tok nauczania, pedagog dociera do każdego dzieciaka. Bo my postawiliśmy na dziecko, a nie na siebie...

- Wszyscy nam zazdroszczą tej szkoły - uważa Mateusz Strychalski, tata Zosi. Ale dodaje, że czuje zagrożenie ze strony lokalnego samorządu. Dlaczego? - Nie wiem, obawiam się, że gmina postrzega szkołę jako źródło wyciągania złotówek, co przecież nie jest prawdą. Za dodatkowe zajęcia płacimy my, rodzice, a podstawowe pieniądze pochodzą z subwencji oświatowej.
Obaw rodzica nie podziela Mirosław Homa, dyrektor szkółki. Ma jednak świadomość, że placówka, mimo świetnych opinii rodziców, balansuje na granicy opłacalności. Podstawówka to tylko 16 maluchów. A gdy będzie ich mniej? - Na pewno idea szkół społecznych ma sens - twierdzi Homa i wskazuje na niż demograficzny jako winowajcę. Ale jak walczyć z niżem? - Trzeba uatrakcyjniać i promować szkołę - podpowiada dyrektor.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska