To była kolejna odsłona procesu przed sądem pracy. Przypomnijmy, że była ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii walczy o przywrócenie do pracy. Została zwolniona w kwietniu zeszłego roku, a dyrektor szpitala Tadeusz Tofel podał dwa powody.
Pierwszy to oddalenie się z miejsca pracy bez jego wiedzy, drugi napisanie także bez jego wiedzy i zgody zapytania do Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie liczby pielęgniarek, które powinny być zatrudnione na oddziale. Lekarka twierdzi, że oba powody nie mają podstaw - bo często jeździła szkolić lekarzy do Wrocławia i dyrektor szpitala o tym wiedział, po drugie dowodzi przed sądem, że jako ordynatorka oddziału miała prawo i podstawy troszczenia się o liczbę zatrudnionych na nim pielęgniarek i mogła pytać o to NFZ.
Wczoraj w jej obronie zeznawał m.in. konsultant wojewódzki Jakub Śmiechowicz. Przyznał przed sądem, że na takim oddziale, jaki prowadziła doktor Dec, przy każdym łóżku chorego powinna być zapewniona opieka jednej pielęgniarki. Oczywiście w głogowskiem szpitalu takiej opieki nie było ani nie ma - jak zeznał inny świadek pielęgniarka oddziałowa, popołudniami i nocą zapewniona była opieka trzech, a czasami nawet dwóch pielęgniarek na sześć łóżek na oddziale.
To stanowczo za mało, dlatego zarówno doktor Dec, jak i pielęgniarka oddziałowa starały się o zwiększenie liczby pielęgniarek. To dlatego W. Dec napisała zapytanie w tej sprawie do NFZ.
- Zwracałem jej uwagę na to, że obsada powinna odpowiadać wymogom drugiego stopnia referencyjności, jaki miał wtedy oddział - zeznawał przed sądem doktor J. Śmiechowicz. - Ale nie jest tajemnicą, że wiele oddziałów tych wymogów nie spełnia. Rozporządzenie obowiązywało, ale można je było wdrożyć ostatecznie do końca 2010 roku.
Wielokrotnie poruszaliśmy ten temat z panią Dec. To ona była ordynatorem i ona odpowiadała za sprawy organizacyjne. Wielokrotnie zastanawiałem się, co by było, gdyby rodzina pacjenta zaskarżyła oddział, że nie spełnia wymogów.
Zeznał także, że jeśli ordynator oddziału ma wątpliwości w sprawie interpretacji warunków realizacji świadczeń medycznych, to może się zwrócić z pytaniem do NFZ. Doktor zeznał także, że oddział stracił drugi stopień referencyjności po zwolnieniu doktor Dec.
Stracił także akredytację do szkolenia specjalistów. - Była kontrola NFZ, a ja kontrolowałem oddział na zlecenie konsultanta krajowego - powiedział. - Według mnie ta jednostka przestała spełniać wymogi. W wyniku zwolnienia ordynatorki doszło do zaburzenia funkcjonowania, a przez dwa tygodnie pacjenci byli ewakuowani do szpitali w innych miastach.
Wczoraj zeznawali także inni lekarze z Legnicy i z Wrocławia, z którymi współpracowała doktor Dec. Proces ten przed sądem pracy toczy się od listopada zeszłego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?