Mężczyzna jest rozżalony i zły. - Tyle się mówi o bezpieczeństwie dzieci, a jak przychodzi co do czego, to rodzice muszą sami walczyć o sprawiedliwość w sądzie cywilnym i płacić spore pieniądze za założenie sprawy - opowiada tata Wojtka. Bo taką właśnie radę usłyszał od sulęcińskich policjantów, gdy przyjechał na komendę.
Stało się to 20 stycznia po 8.00. - Nie zawiadamiałem was od razu, bo myślałem, że sprawą w końcu policja się zajmie - opowiada nam mężczyzna. I podkreśla, że o ile szkoła zachowuje się wzorowo, to do funkcjonariuszy ma pretensje. - Zaraz po zdarzeniu pani dyrektor rozmawiała z synem i jego kolegą, który był świadkiem zdarzenia. Zawiadomiła policję i mnie - wyjaśnia ojciec skrzywdzonego chłopca.
Więcej we wtorkowym (1 lutego), papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?