Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pigułka pożądania. W Gorzowie pewien inwalida wykupił w aptekach viagrę za... 150 tys. zł

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Inwalida wykupił viagrę za 150 tys. zł
Inwalida wykupił viagrę za 150 tys. zł fot. sxc.hu
Którzy mężczyźni mają największe potrzeby?... No, wiecie jakie. Inwalidzi wojenni. Gdy przed laty Narodowy Fundusz Zdrowia zrobił analizę, kto zużywa najwięcej tabletek - no, wiecie jakich - okazało się, że właśnie weterani. I do boju!

Mamy rok 1999. Charakterystyczne niebieskie tabletki stają się przedmiotem westchnień panów w różnym wieku, zadowolenia z viagry nie kryją ich partnerki. Kwitnie czarny rynek, rosną ceny. W Polsce na przełomie wieków z dobrodziejstw chemicznego afrodyzjaka bezpłatnie mogą korzystać tylko inwalidzi. I to wyłącznie ci, którzy utracili zdrowie, walcząc o wolność. Naszą i waszą.
Krzysztof B. ma lat 46 i jeśli walczył o wolną i niepodległą, to w poprzednim wcieleniu. Ale to nie znaczy, że nie ma armijnej przeszłości. Podczas krótkiej, aczkolwiek - jak się okazuje - błyskotliwej i efektywnej kariery wojskowej uległ wypadkowi. Podobno nie uważał i spotkał się z czołgiem. Kontakt był na tyle bliski, że zarówno sam szeregowy służby zasadniczej, jak i komisje lekarskie stwierdziły, że w zasadzie już po chłopie. Przyznano mu grupę inwalidzką i rentę. Wojskową. I życie upływa Krzysiowi w dostatku na średnim poziomie. Mieszka przy mamusi, przez kilka dni po odebraniu renty ma mnóstwo kolegów, nie tylko tych z wojska, czasami trafia się jakaś dama...

Przeczytaj też: Nastolatki uprawiały seks w toalecie. Ktoś nagrał ich erotyczne uniesienia i wrzucił film do internetu (wideo)

Jego życie zmienia się, gdy poznaje swoją nową lekarkę rodzinną. Romans? Nie, nic z tych rzeczy. Recepta. Oto kobieta po raz pierwszy popełnia błąd i wypisuje Krzysiowi receptę z kodem przysługującym inwalidzie wojennemu, a nie wojskowemu. I pewnie chłopina nie zwróciłby uwagi na ten szczegół, ale któregoś pięknego dnia z takim szykownym druczkiem trafia do pana magistra farmaceuty Zdzisława I. Ten proponuje interes. Krzyś - w świetle recepty inwalida wojenny - dostarczy wypisane przez lekarza "asygnaty" na kosztowne leki. Aptekarz najbardziej zainteresowany jest właśnie małymi niebieskimi tabletkami z napisem "Pfiser" i proponuje spółkę. W zamian za recepty z wypisanymi drogimi pigułkami, oferuje bezpłatnie inne specyfiki, które nie są objęte refundacją.
Nie, to nie koniec łańcuszka ludzi dobrej woli. Gdy lekarka Zofia P. dowiaduje się, że Krzyś, myśląc o rzeszy innych facetów cierpiących na męską niemoc, bierze leki nie tylko dla siebie, postanawia też coś z tego mieć. I zaczyna pobierać z książeczki naszego rencisty czyste blankiety, które wypełnia i realizuje w aptece Zdzisława I.

Zobacz też: Dziewica sprzedaje swoją cnotę. Cena wywoławcza to 7000 zł

I pewnie farmaceutyczny interes trwałby w najlepsze, gdyby nie zwykła pazerność. Bo w Narodowym Funduszu Zdrowia musieliby być ślepi, by nie zauważyć nadzwyczajnej aktywności erotycznej naszego bohatera. W 1999 roku Krzyś przekazał w aptekach nieodpłatne leki o wartości 1,4 tys. zł, w następnym 7,8 tys., a w roku 2001 już 23 tys. Firma działała na coraz wyższych obrotach, w 2002 roku zyski wyniosły 47 tys. zł, a w ciągu kilku miesięcy następnego roku - 38 tys. W sumie Zdzisław I. zgłosił do refundacji leki rencisty na 84.220 zł. Tymczasem przeciętna kwota na jednego pacjenta w woj. lubuskim wynosiła w tym samym czasie nieco ponad tysiąc złotych.
Zresztą to nie był jedyny przekręt. Już w trakcie śledztwa okazało się, że Zdzisław I. kierował Krzysia do apteki swojej żony tylko po to, by ten wykupił z niej drogie leki, którym kończył się okres przydatności do użycia.

Zobacz też: Pierwsza w historii wytwórnia amfetaminy zlikwidowana w Gorzowie. Produkowała też tabletki gwałtu

Powołano biegłych, przesłuchano małą armię świadków. Ale prokuratorom nie udało się ustalić, w jakiej części lekarstwa trafiały do Krzysia, a w jakiej farmaceuta pozostawiał je do własnej dyspozycji. Powód był prozaiczny. Nagle zepsuł się komputer w aptece. Sam Zdzisław I. zaprzeczał, by miał jakikolwiek układ z inwalidą. Lekarka wyznała ze skruchą, że kilkakrotnie wykorzystała czyste blankiety. Do winy przyznał się jedynie Krzyś. - Chłop z pewnością nie był winny, jest za głupi, by brać udział w takim przekręcie - zapewnia jeden z jego kolegów.
I może się wydawać, że to numer tak oczywisty, że aż w oczy kłuje. I nie tylko dlatego, że nawet mający wyjątkowo dużo czasu inwalida wojskowy nie mógł pochłaniać aż takich ilości viagry. I nawet w uzasadnieniu prokuratorskiego aktu oskarżenia znalazła się refleksja, że Krzyś urodził się osiem lat po ostatniej toczonej przez Polskę wojnie i dziwne jest tłumaczenie, że farmaceuta nie wiedział, że jego klient nie jest inwalidą wojennym...

Przeczytaj też: Obrona przed gwałtem (mp3)

Sprawa oczywista? Krzyś wcale nie był rekordzistą. W Gorzowie pewien inwalida wykupił w aptekach viagrę za... 150 tys. zł. Pal licho, że był chory na serce i nie mógł jej zażywać, ale recepty na niebieskie tabletki wypisywano nawet po jego śmierci. Słowem pozagrobowe życie erotyczne. Recepty wystawiało mu co najmniej trzech gorzowskich lekarzy rodzinnych i jeden ze szpitala, dostał za darmo ponad tysiąc pigułek. Później wyszło, że legitymacja inwalidzka mężczyzny okazała się nieważna.
W tym czasie na czarnym rynku za jedną pigułkę płacono 80 zł. Bez pytania o stan zdrowia i legitymację. A gdy w 2006 roku NFZ ograniczył listę leków wydawanych za darmo inwalidom wojennym, m.in. o viagrę i preparaty odchudzające, podniesiono larum. Z analiz NFZ wynikało przecież, że właśnie weterani zużywali najwięcej niebieskich tabletek.
Mają chłopy zdrowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska