Przeczytaj też: Gorzowski dworzec PKP jest dla pasażerów czy dla bezdomnych?
- Staram się jeździć pociągami jak najrzadziej. Są brudne, zimne i trudno znaleźć dobre połączenie - mówiła nam nowosolanka Katarzyna Tórz na dworcu w Gorzowie. W poniedziałek odebraliśmy mnóstwo zgłoszeń od Czytelników i Internautów, których kolej doprowadziła do rozpaczy. Beata Dernoga z Boczowa miała dojechać do pracy w Toporowie rannym pociągiem z Rzepina. - Pierwszy dzień mojej pracy i nie dojechałam. Pociąg nie przyjechał, nie było też komunikacji zastępczej! - opowiadała. Gorzowianin powiadomił nas, że kupił bilet na pociąg z Poznania do Gorzowa, który... został zlikwidowany.
- Tak zdziesiątkowanego taboru, jaki mamy w tym roku, dawno nie było - przyznaje Czesława Bieruta, dyrektor Zakładu Przewozów Regionalnych w Zielonej Górze, który odpowiada za połączenia lokalne w Lubuskiem. Tłumaczy, że przez nagły atak zimy, mrozy i śniegi, popsuły się dwie pary autobusów szynowych i cztery składy elektryczne. - To są poważne awarie, bo mówimy o uszkodzeniach silników czy układów hamulcowych. Dlatego rozjechał nam się kompletnie rozkład jazdy. Nie umiem powiedzieć, kiedy sytuacja się unormuje - mówi dyr. Bieruta. Dodaje, że spółka stara się organizować komunikację zastępczą, ale z wyprzedzeniem, a tej zimy pociąg czy szynobus potrafi zepsuć na kilka minut przed odjazdem. Sytuacja może się poprawić, kiedy do Lubuskiego w pierwszym kwartale tego roku przyjadą dwa długie szynobusy, które zamówił Urząd Marszałkowski za 8,2 mln zł.
Przeczytaj też: W Międzyrzeczu można czekać na peronie, ale pociągi i tak nie przyjadą... Dlaczego?
Bałagan na kolei to jednak nie tylko kwestia pieniędzy i sprzętu. Tomasz Rzeczycki, pasażer z Kostrzyna relacjonował: - W sylwestra chciałem zapłacić za Regiokarnet kosztujący 55 zł częściowo gotówką (35 zł), a częściowo kartą płatniczą (20 zł). Choć na dworcu jest terminal do karty, to kasjerka się nie zgodziła, zasłaniając się przepisami.
- Niestety, nasze przepisy finansowe nie pozwalają na łączenie płatności - potwierdza Marzena Karoń, naczelnik wydziału sprzedaży Przewozów Regionalnych. I tyle.
Szczęścia nie mieli też pasażerowie, którzy w niedzielę jechali z Białegostoku do Gorzowa. - Pociąg był niedogrzany i tak załadowany, że ludzie gnieździli się nawet w toaletach - mówiła na dworcu w Gorzowie Jadwiga Gorczyńska, która kilka chwil po północy dojechała z Białegostoku. Grzegorz Ruszczak, który do tego pociągu wsiadł w Warszawie, dodał: - Często korzystam z tych połączeń i zawsze jest coś nie tak. Zimno, spóźnienia - mówił.
Za to połączenie odpowiada spółka Intercity. - Pociąg z Białegostoku do Gorzowa wyjechał w niepełnym zestawieniu. Powodem była zła pogoda. Ogrzewanie nie działało tylko w jednym wagonie - mówi Magdalena Popielucha z zespołu prasowego Intercity.
Pod koniec starego roku jeden z Czytelników powiadomił nas, że po 15.00 dworzec PKP jest zamykany, a pasażerowie marzną na mrozie. Adam Kwapis ze spółki administrującej dworcami na trasie Gorzów - Kostrzyn zapewniał nas wówczas, że przyjrzy się sytuacji. Niestety, jak informowali nas w poniedziałek pasażerowie, nic się nie zmieniło. Podróżni, żeby się ogrzać, koczują w klatkach schodowych okolicznych bloków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?