Stanisława Basaj - to ona wywiozła cudowny obraz z Klewania i dowiozła do Skwierzyny
(fot. fot. Archiwum rodzinne)
- Obraz wywiozła moja babcia Stanisława Basaj - opowiada Anna Basaj-Portała, jej wnuczka. Matka Boska Klewańska, jak do dziś mieszkańcy Skwierzyny nazywają ten obraz, to najważniejszy zabytek miasta. Przyjechała na tzw. Ziemie Odzyskane wraz z mieszkańcami 6 czerwca 1945.
- Nie wiedzieliśmy, że mama wiezie matkę Boską. Powiedziała nam o tym na miejscu, już w Skwierzynie, ale też nie od razu - wspomina Janina Giba, córka pani Stanisławy.
Ona ich chroniła
Klewań to małe miasteczko należące od XV wieku do domeny książąt Czartoryskich. Leży w zachodniej Ukrainie, w obwodzie rówieńskim, nad rzeczką Stubłą. Przed II wojną światową mieszkało tu około 1,3 tys. osób, dziś liczy sobie około 8 tys. Do wojny była to miejscowość letniskowa.
Obraz Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych wisiał w klewańskim kościele od XVII wieku. Namalował go Karl Dolce. Od samego początku uznany został za cudowny. Dzięki modlitwie do Matki Boskiej mieszkańcy Klewania i okolicznych wsi doznawali rozlicznych łask, jak uzdrowienia chorych, szczęśliwe powroty do domu. Cudów było tak dużo, że zostały potwierdzone przez protokół notariusza apostolskiego Baptista de Rubeis.
- Ten obraz i nas uratował. Podczas II wojny światowej wiele nocy spędziliśmy całą rodziną, całym miasteczkiem, zamknięci w kościele. Modliliśmy się o cudowne ocalenie. Chroniliśmy się przed banderowcami. Kto spędzał noce w kościele, ten ocalał. Bo Ukraińcy do kościoła nie wchodzili, mieli jednak jakiś szacunek - wspomina Janina Giba.
Przemycili swój obraz
Kiedy po zakończeniu wojny w 1945 roku polscy mieszkańcy miasteczka wiedzieli, że muszą wyjechać do Polski, decyzja była prosta - zabieramy ze sobą obraz oraz m.in. chorągwie kościelne czarne z obrazami, sztandary zielone, feretron Matki Bożej Lourdańskiej, stare ornaty i ręcznej roboty srebrną trumienkę, pochodzącą z XVII wieku, z relikwiami św. Bonifacego Męczennika. Ale z polecenia kurii biskupiej trumienka została przewieziona do Gorzowa.
- Przecież gdyby nie zabrali obrazu i innych kościelnych przedmiotów, Ukraińcy by to wszystko zniszczyli - mówi Basaj-Portała.
O tym, że malowidło weźmie ze sobą Stanisława Basaj, zadecydował fakt. Jej mąż Władysław walczył w Dywizji Kościuszkowskiej i była szansa, że nie będzie tak mocno kontrolowana, jak inni mieszkańcy miasteczka.
O zabranie ze sobą matki Boskiej Klewańskiej porosił ją sąsiad Henryk Wielogórski. On sam nie podjął się tego trudnego zadania, ponieważ w jego domu znajdował się sowiecki żołnierz i nie dałoby rady przygotować ewakuacji.
Obraz został wycięty z ram, zrolowany i ukryty wśród innych przedmiotów, jakie Basajowie zabierali ze sobą. Jechali transportem, który wyruszył z Klewania 17 maja. Cały dobytek pani Stanisławy i jej rodziny na pociąg zawiózł zaprzyjaźniony Ukrainiec. - Jechała mama, nas czwórka, dwa prosiaki, koza i krowa. W tym wagonie jeszcze jechały inne rodziny. Modliliśmy się o szczęśliwą podróż - wspomina Janina Giba. Z Klewania na tzw. Ziemie Odzyskane wyruszyło około 800 osób, wszyscy polscy mieszkańcy. - Gdybyśmy tego nie zrobili, to wymordowaliby nas Ukraińcy - tłumaczy.
Transport był kilka razy kontrolowany, ale szczęśliwym trafem zawiniątko z cudownym malowidłem nie wpadło w oczy i ręce kontrolujących.
Wreszcie transport dotarł do Międzyrzecza, ale mieszkańcy zdecydowali - jedziemy dalej. I tak po niemal miesiącu, 6 czerwca, dotarł do Skwierzyny.
Matka Boska w konspiracji
Stanisława Basaj przekazała obraz miejscowemu proboszczowi. Ale stałe kontrole komunistów sprawiły, że Matka Boska Klewańska nadal pozostawała w ukryciu. Dopiero w 1950 roku obraz trafił do kaplicy pod chórem. Ale nikt nie poinformował władz, jaka jest wartość cennego malunku.
Oficjalne Matka Boska Klewańska zawisła w głównym ołtarzu kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja dopiero w 1968 roku. Intronizacji wizerunku dokonano po upadku komunizmu, 23 maja 1992. Wtedy też obraz został koronowany.
- Matka Boska Klewańska jest takim samym patronem kościoła, jak św. Mikołaj - mówi ksiądz Grzegorz Markulak, proboszcz skwierzyńskiej parafii. I dodaje, że obraz jest bardzo ważny dla wszystkich mieszkańców miasta.
- Rzeczywiście tak jest. W moim pokoleniu obowiązywał obyczaj, że jak ktoś brał ślub, to Matce Boskiej Klewańskiej ofiarowywał kwiaty ślubne. Dla tych młodszych obraz już nie ma aż takiego znaczenia. Niestety, zmieniły się czasy - dodaje Janina Giba.
Kilka lat temu w Klewaniu reaktywowała się parafia katolicka. Dawni klewańczycy byli tam nawet z pielgrzymką. - Zaczynamy się zastanawiać, czy nie ufundować repliki cudownego obrazu dla tamtejszego kościoła - mówią. Ale nikt w Skwierzynie nie chce słyszeć, aby na Ukrainę wrócił oryginał. Także o replice cudownego obrazu myśli ksiądz proboszcz. - Jestem tu od niedawna, jak już dobrze poznam parafian, na pewno coś w tej sprawie zrobimy - obiecuje.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?