Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna awantura na osiedlu Pomorskim w Zielonej Górze. Tym razem o remont wieżowca

Tomasz Czyżniewski (pij) 68 324 88 34 [email protected]
- Przez upór naszego prezesa zniszczone mieszkanie na pewno szybko nie będzie wyremontowane - mówi Ryszard Seklecki
- Przez upór naszego prezesa zniszczone mieszkanie na pewno szybko nie będzie wyremontowane - mówi Ryszard Seklecki fot. Mariusz Kapała
Narasta konflikt pomiędzy prezesem SM Kisielin Jerzym Biczykiem a magistratem. W czwartek prezes nie wpuścił na spotkanie z mieszkańcami radnych i naczelnika wydziału. Remont wieżowca się odwleka a za oknem mróz.

Przeczytaj też: Mieszkańcy Pomorskiego w Zielonej Górze mogą nie mieć gazu nawet przez miesiąc. Trwa spór między gazownikami a prezesem spółdzielni

Większość mieszkańców os. Pomorskiego i Śląskiego martwi się, kiedy będzie miała w domu gaz. Po żądaniach prezesa Biczyka, by przed puszczeniem gazu każdy protokół z kontroli sieci (chodzi o 2.200 mieszkań) trafił najpierw do spółdzielni, która wyda następnie na to zgodę. Monterzy przestali wchodzić do spółdzielczych mieszkań. Kuchenki podłączą jedynie w dwóch blokach komunalnych na os. Pomorskim 18 i 19.
- Trzeba się liczyć z tym, że w takiej sytuacji lokatorzy mogą nie mieć gazu na święta - mówi Piotr Chorbotowicz, dyrektor Zakładu Gazowniczego w Zgorzelcu.
Martwią się też mieszkańcy klatki schodowej E wieżowca nr 1 na os. Pomorskim, którzy do tej pory nie wrócili do swoich domów. Teraz trzeba je remontować.

Przeczytaj też: Poszkodowani po wybuchu gazu z osiedla Pomorskiego nie mają do czego wracać. Mieszkanie wygląda jak po wojnie

Tymczasem w środę prezes Biczyk odesłał miastu ekspertyzę budowlaną, którą w ekspresowym tempie wykonali fachowcy pod kierownictwem doc. Mikołaja Kłapocia z UZ.
- Była niekompletna. Brakowało podpisu a wtedy dokument jest nieważny. Nie można na jego podstawie pracować - tłumaczy prezes. - W czwartek dostałem faksem pismo, że mogę ją odebrać w urzędzie. Dziś mój pracownik to zrobi.
- Przecież to jakiś idiotyzm - denerwuje się prezydent Janusz Kubicki. - Tak, nie było tam mojego podpisu potrzebnego do wystawienia faktury. Nie ma to znaczenia, jeśli chodzi o fakturę. Nie było mnie w urzędzie, a moi pracownicy chcieli jak najszybciej dostarczyć ją do spółdzielni, by można było rozpocząć prace.

Zobacz też: Wybuch gazu na os. Pomorskim. Zobacz zrujnowane mieszkanie (zdjęcia)

Przecież mieszkańcom trzeba natychmiast pomóc. To było w poniedziałek. Dziś mamy czwartek, a prezes Biczyk zamiast remontować budynek rozsyła pisma.
- Będzie pan remontował wieżowiec? - pytam prezesa Biczyka. Jeszcze w środę mówił, że powinno to zrobić miasto.
- Będę - odpowiada.
- To, dlaczego pan tego nie robi?
- Bo dopiero teraz dostałem decyzję powiatowego inspektora nadzoru budowlanego nakazującą w terminie siedmiu dni przywrócenie na wyłączonych piętrach ogrzewania, ciepłej i zimnej wody oraz instalacji elektrycznej. A bez tej decyzji nic w tym budynku nie można robić - tłumaczy prezes Biczyk. - Mam nadzieję, że ciepło przywrócimy w ciągu weekendu i wszystko będzie w porządku.

Przeczytaj też: Awantura o gaz na osiedlu Pomorskim w Zielonej Górze
Z pracami nie należało czekać uważa Paweł Urbański, naczelnik wydziału inwestycji. To on na drugi dzień po wybuchu był w komisji oceniającej stan budynku. - Nie nadawał się do zamieszkania, ale prace można było prowadzić - tłumaczy Urbański. - Przecież wchodziły tam ekipy zabezpieczające instalację, łatano wyrwane ściany, na koszt miasta, w asyście policji wymieniane były drzwi. Można było zacząć remont. Tylko trzeba było chcieć.
- Nie mogłem zacząć, bo tam jest krata, a ja nie mam do niej kluczy. Teraz dostałem pismo, że są w magistracie. Dziś je odbiorę - tłumaczy prezes.
- Ale urzędnicy twierdzą, że klucze do kraty panu przekazywali - stwierdzam.
- A mają to na piśmie? Przyszedł w sobotę jakiś chłopiec i usiłował mi wręczyć kopertę z kluczami. Co miałem je wziąć bez protokółu, sprawdzenia, co jest w budynku? - mówi Biczyk.
- Od kilku dni usiłowaliśmy przekazać klucze prezesowi, ale nie chciał ich przyjąć. Jak mu zależało na protokóle to można go było w sobotę spisać - mówi naczelnik Urbański. - Ja mam wrażenie, że prezesowi chodzi tylko o ratowanie własnego tyłka a nie o ludzi, którzy czekają na remont.
Prezes jest innego zdania. Wczoraj spotkał się z mieszkańcami w klubie Grymas. Nie wpuścił na nie naczelnika Urbańskiego, który znowu usiłował mu przekazać klucze oraz radnych Tomasza Nesterowicza i Filipa Gryko.

Gryko jest przedstawicielem firmy Rajbud, która zaoferowała się, że wyremontuje za darmo jedno zniszczone mieszkanie. - Chcieliśmy zdążyć przed świętami, ale prezes nie ułatwia nam pracy. Przez tę kratę nie wpuszcza nas na budowę. Pracownicy mogliby już zająć się oczyszczaniem mieszkań i wynoszeniem spalonych przedmiotów. Przecież my chcemy pomóc. Za darmo - denerwuje się Gryko.
A co z wnioskiem prezydenta Kubickiego, który w środę zaproponował, by odwołać prezesa Biczyka, ponieważ ten nie chce współpracować z miastem i gazownikami? - Właśnie wróciłem ze szpitala i w tej chwili nie chcę oceniać sytuacji. Na pewno taki wniosek wprowadzę na posiedzenie rady nadzorczej spółdzielni 20 grudnia. Będziemy nad nim głosować - odpowiada przewodniczący rady Sławomir Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska