Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksplozje gazu w Zielonej Górze: - To była dla wszystkich strasznie ciężka noc - mówi szef zarządzania kryzysowego wojewody

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Jarosław Śliwiński kieruje wydziałem zarządzania kryzysowego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim
Jarosław Śliwiński kieruje wydziałem zarządzania kryzysowego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim fot. Kazimierz Ligocki
- Zawsze zaczyna się od naszego dyżurnego. To on decyduje, czy stawiać na nogi setki ludzi - mówi Jarosław Śliwiński, szef wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim w Gorzowie.

- Jak działa sztab zarządzania kryzysowego wojewody w przypadku takich katastrof jak ta zielonogórska? Jak to wygląda od kuchni?
- Procedury są wyrobione od dawna. Czy to dzień, czy noc, w urzędzie dyżuruje nasz pracownik. Taki dyżurny ma na bieżąco informacje o wszystkich wypadkach, pożarach itp. w całym woj. lubuskim. Dlatego o zawiadomieniach od ludzi wiemy niemal natychmiast. Tym razem zaalarmował nas dyżurny straży pożarnej. Pierwszy komunikat był dość mglisty, chodziło o dziwne awarie kuchenek gazowych.

Zobacz też: Wybuchy gazu w Zielonej Górze. Zawiodło pogotowie gazowe?

- Mało poruszające.
- Zgadza się, ale w takich sytuacjach nasz dyżurny obdzwania inne służby i zbiera kolejne informacje. Tu błyskawicznie okazało się, że sprawa jest poważna, dotyczy wielkich osiedli, a zagrożone są tysiące ludzi.

- Co się dzieje dalej?
- Jeśli chodzi o niegroźne wypadki czy zdarzenia, po prostu jest to odnotowywane. Jeśli mamy do czynienia z taką ,,masówką'', jak w Zielonej Górze, natychmiast komunikat idzie wyżej. Wczoraj doszedł do mnie, ja natychmiast poinformowałem panią wojewodę. Helena Hatka od razu postanowiła, że jedzie na miejsce.

Zobacz też: Potężna eksplozja rozerwała auto (wideo)

- Jak informujecie ludzi o zagrożeniu?
- Sposobów jest kilka. Na pewno pomocne są media, przez które przekazujemy bieżące komunikaty. Poza tym niektóre wskazówki ludzie słyszą bezpośrednio na miejscu. Jeśli doszłoby do klęski żywiołowej, czegoś wyjątkowo spektakularnego, dotyczącego całego województwa, to wtedy uruchamiamy syreny alarmowe w całym Lubuskiem.

- Ile ich jest?
- Ponad 200.

- Jaka się je odpala?
- U nas, w centrum, od ręki, niemal natychmiast.

- Jest jeszcze jakiś sposób?
- Przedstawicieli służb mundurowych, urzędów i innych jednostek mamy w specjalnym systemie. Dzięki temu dostają błyskawicznie wiadomość SMS-em na komórkę. To krótki komunikat z określeniem zagrożenia i miejsca. Informację też wpisuje się u nas w sztabie.

O zdarzeniu piszą też dziennikarze obywatelscy z portalu Moje Miasto Zielona Góra (mmzielonagora.pl) i publikują zdjęcia z miejsca, gdzie rozgrywa się dramat.

- Niektóre gminy mają podobne rozwiązania dla wszystkich mieszkańców. Najpierw człowiek loguje się w systemie, wysyłając swój numer, a potem dostaje informacje o zagrożeniach, pożarach, klęskach żywiołowych...
- Bardzo dużo nad takim rozwiązaniem myśleliśmy. Ale dla całego województwa to nierealny projekt. Wie pan dlaczego? Opiera się na sieci GSM. Jej anteny, o czym mało kto wie, są zasilane akumulatorami. Doświadczenie pokazuje, że w przypadku nagłych zdarzeń, katastrof, przeciążenia sieci są ogromne. Ludzie dzwonią do najbliższych, po pomoc, po informację, poradę. Mielibyśmy dobić sieć dziesiątkami tysiącami sms-ów?

- Podobno w trudnych akcjach często przeszkadzają ludzie, którzy nie chcą słuchać policjantów i strażaków. Opierają się podczas ewakuacji, nie chcą zostawiać dobytku. Prawda?
- Tak bywa, fakt. Ale tym razem nie mam żadnych sygnałów tego typu. Zielonogórzanie zachowali się świetnie, odpowiedzialnie. Pomagali sobie nawzajem i nam. Wielkie dzięki w imieniu wszystkich, którzy brali i ciągle biorą udział w tej akcji. Ten wieczór, ta noc... Były strasznie ciężkie dla nas wszystkich.

- Wydział zarządzania kryzysowego pewnie większą część roku ćwiczy ,,na sucho''?
- Zdziwiłby się pan. Ten rok jest najcięższym, jaki pamiętam. Styczeń, luty, marzec - powódź i kra. Kwiecień - Smoleńsk. Maj, czerwiec, lipiec - fala powodziowa. W sierpniu - Woodstock. Potem znowu wylania, dopalacze. Teraz Zielona Góra... A rok się jeszcze nie skończył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska