Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znaleźć dawcę szpiku to jak wygrać w Totka

Tatiana Mikułko 95 722 57 72 [email protected]
Dorota Nowak (35 lat) i Dariusz Łękawski (39 lat) mieszkają w Gorzowie. Łączy ich kilka wspólnych lat. Latem uwielbiają jeździć rowerami w plenerze i zwiedzać. Teraz musi im wystarczyć rowerek stacjonarny, oglądanie filmów i leniuchowanie.
Dorota Nowak (35 lat) i Dariusz Łękawski (39 lat) mieszkają w Gorzowie. Łączy ich kilka wspólnych lat. Latem uwielbiają jeździć rowerami w plenerze i zwiedzać. Teraz musi im wystarczyć rowerek stacjonarny, oglądanie filmów i leniuchowanie. Fot. Kazimierz Ligocki
Dorota: - Miałam zaplanowane trzy chemie. Podczas leczenia czułam się fatalnie. Wymiotowałam, nie mogłam pić, jeść. Włosy wychodziły mi kępkami, jak na filmach. Dariusz: - Dorota podobała mi się przed chorobą, w trakcie i teraz. Nic się nie zmieniło.

Przeczytaj też: Wojtek choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Poszukuje dawcy szpiku

- Nosi pani maseczkę na twarzy. Lekarze kazali?
Dorota: - Tak. Do roku po przeszczepie muszę nosić maseczkę. Chodzi o to, by nikt, kto jest chory, a o tym nie wie, mnie nie zaraził. Mam teraz obniżoną odporność. Muszę po prostu o siebie dbać.
Dariusz: - Zabawne, jak ludzie reagują na kogoś w maseczce. Gdy jesteśmy na zakupach w sklepie, wokół milkną rozmowy. A niektórzy wręcz się gapią.
Dorota: - A jedna pani, ekspedientka, zasłoniła buzię kartką i zapytała, czy czymś zarażam.

- Kiedy pani zachorowała?
Dorota: - W styczniu. Dokładnie 22 stycznia lekarz stwierdził, że mam białaczkę. Źle się czułam od listopada. Byłam wiecznie zmęczona, bolała mnie głowa. Myślałam, że jest to związane z niedoczynnością tarczycy, na którą choruję od wielu lat. Lekarz rodzinny nie chciał uwierzyć w pierwszy wynik badania krwi. Kazał powtórzyć. Niestety, wyszedł taki sam. Trafiłam do szpitala w Gorzowie, na oddział hematologii do doktora Moskwy. Tam okazało się, że choruję na ostrą białaczkę szpikową.

Przeczytaj też: Dziadek chorego na białaczkę Piotrusia szuka dawcy szpiku

- Jak to pani przyjęła?
Dorota: - Pierwsza myśl, że na białaczkę zachorowała też żona mojego nauczyciela od biologii i z tą chorobą przegrała. Oczywiście, płakałam. Poprosiłam Darka, by zadzwonił do mnie do pracy i powiedział, że nie przyjdę, bo jestem chora.
Dariusz: - Nakrzyczałem na nią. Musiałem postawić Dorotę do pionu. Powtarzałem, że białaczka to nie wyrok. Że można z nią wygrać. Takie nastawienie towarzyszyło mi od początku. Chciałem, żeby Dorota też tak myślała.

- To prawda? Narzeczony na panią nakrzyczał?
Dorota: - Tak. Wtedy tylko krzykiem można było do mnie trafić (śmiech). Czułam od niego ogromne wsparcie. Tak samo jak od całej rodziny. To ważne. Bez tego trudno znieść świadomość, że jest się poważnie chorym.

Przeczytaj też: Nergal znalazł dawcę szpiku! Poinformowała o tym Doda

- Jak wyglądało leczenie?
Dorota: - Miałam zaplanowane trzy chemie. Podczas leczenia czułam się fatalnie. Wymiotowałam, nie mogłam pić, jeść. Włosy wychodziły mi kępkami, jak na filmach.
Dariusz: - Dorota miała piękne, długie blond włosy. Teraz odrastają ciemne.

- Podobają się panu?
Dariusz: - Jasne! Dorota podobała mi się przed chorobą, w trakcie i teraz. Nic się nie zmieniło. Wiadomo, że dla kobiet wygląd zewnętrzny jest ważny, dlatego starałem się jeszcze bardziej ją wspierać. I utrzymywać pozytywne nastawienie. Wsparcie jest lepsze od lekarstwa. Nawet lekarze mówią, że w walce z chorobą tylko 10 proc. zależy od medycyny, a 90 proc. od chorego. Gdy Dorota leżała w izolatce, praktycznie cały czas ze sobą rozmawialiśmy. Śmiejemy się, że choć nie mogła fizycznie towarzyszyć mi, to i tak uczestniczyła w domowym życiu. Przez słuchawkę telefonu. Nawet nic nie musiała mówić, to ja jej opowiadałem, co robię.
Dorota: - To było rzeczywiście bardzo ważne. Źle znosiłam pobyt w izolatce. Tę gonitwę myśli. Dlatego rozmowa z Darkiem czy patrzenie na niego przez szybę izolatki, to było wiele warte. Biedak, stał na mrozie przed szpitalem wiele godzin...

Przeczytaj też: Bycie dawcą nie boli!

- Od razu pani wiedziała, że będzie potrzebny przeszczep?
Dorota: - Tak. Siostra jako dawca szpiku nie pasowała. I trzeba było znaleźć dawcę niespokrewnionego.
Dariusz: - Zacząłem szukać przez internet, znajomych. Kolega trafił na panią dr Monikę Sankowską z Fundacji Medigen. W ciągu miesiąca znalazła dawcę. Wiemy tylko, że to 25-letni chłopak z Niemiec z inną grupą krwi.
Dorota: - Radość była ogromna. To jak wygrana w Totka. Pamiętam, że gdy zadzwonili z Katowic z tą informacją, akurat robiłam sobie tipsy (śmiech). Starałam się mimo wszystko żyć normalnie.
- Nim doszło do przeszczepu, pomiędzy kolejnymi chemiami była pani w domu. Przebywanie ze sobą 24 godziny codziennie, w tak ciężkiej chorobie nie naruszyło waszych relacji?
Dariusz: - Nie. Od początku postanowiliśmy, że białaczka to choroba, przez którą musimy przejść. Więc ją przechodziliśmy. Ja wziąłem na siebie organizację naszego życia - zakupy, rachunki, sprzątanie, nawet nauczyłem się gotować. Wypożyczałem zabawne filmy. Dorota przeczytała w tym czasie chyba całą biblioteczkę. Odpoczywała. Jedyne, czego zabraniałem jej robić, to przeglądać w internecie stron poświęconych białaczce. Ja raz tak zrobiłem i ten jeden jedyny raz się załamałem. Nie było tam ani jednego pozytywnego tekstu na ten temat.
Dorota: - Choroba wywróciła w życiu wszystko. Gdy zaczęłam przyjmować chemię, wydawało mi się, że po miesiącu wrócę do pracy. Pomiędzy pierwszym, a drugim cyklem miałam nawet umówioną wizytę u kosmetyczki. Do szpitala miałam wrócić po miesiącu. Niestety, trafiłam szybciej, bo po dwóch tygodniach. Nauczyłam się, że w tej chorobie nie warto niczego planować. Nie warto przejmować się głupstwami, że jest się za grubym, że fryzura nie taka. Staramy się żyć tym, co teraz.
Dariusz: - I wszystko bierzemy z humorem. Nawet tak wydawałoby się przykrą sprawę, jaką jest wybór peruki. Pojechaliśmy razem z moją siostrą do salonu w Poznaniu. Dorota przymierzała różne. Była kupa śmiechu. Ostatecznie wybraliśmy brązową z rudymi pasemkami, bo najbardziej pasowała.

- Kiedy odbył się przeszczep?
Dorota: - 17 czerwca. To jak moje drugie narodziny.
Dariusz: - Nim doszło do przeszczepu w Katowicach, Dorota miała podaną czwartą chemię i radioterapię.
Dorota: - Sam przeszczep trwał natomiast pół godziny. Nic nie bolało. Szpik był koloru i konsystencji przecieru pomidorowego. Został podany przez kroplówkę.
Dariusz: - Oczywiście byłem na miejscu, w Katowicach. Nie przy Dorocie, bo ona znowu była w izolatce, ale na słuchawce telefonu. Bardzo to przeżywaliśmy. Byliśmy szczęśliwi, podnieceni, wystraszeni, no bo czekaliśmy, czy przeszczep się przyjmie. Na szczęście się przyjął.
Dorota: - Najgorsze, co może się w takiej sytuacji zdarzyć, to dawca, który się rozmyśli. Obok mnie, za ścianą, leżała dziewczyna, która przepłakała cały dzień i noc, bo dawca w ostatniej chwili zrezygnował. To koszmarne.

- Może pani powiedzieć, że jest zdrowa?
Dorota: - Mogę powiedzieć, że miałam szczęście w nieszczęściu, bo po pięciu miesiącach od zachorowania byłam już po udanym przeszczepie. Cały czas jestem pod kontrolą lekarzy. Biorę 20 tabletek dziennie. Odbija się to na mojej skórze, wątrobie, żołądku. Pełną piersią jeszcze nie mogę odetchnąć, ale cieszę się. Dr Moskwa, gdy dowiedział się, że przeszczep się przyjął, powiedział, że zaczęło się moje drugie życie. Tak to traktuję.

- Narzeczony zdał egzamin.
Dorota: - I to jak! Cały czas był i jest przy mnie. Gdyby nie on, nie dałabym rady.
Dariusz: - Eee, tam. Ja po prostu biorę życie takim, jakie jest. Co ma być, to będzie. Ważne, by się nie załamywać i nie poddawać. Zamierzamy żyć tak samo jak przed chorobą, a nawet intensywniej.
Dorota: - To, co z pewnością mogę powiedzieć innym chorym to, że najważniejszą siłą jest psychika i wiara. I oparcie w drugiej osobie.

- Szampan już był?
Dariusz: - Co najwyżej oranżada. Dorota nie może pić alkoholu. Na świętowanie przyjdzie jeszcze czas.
Dorota: - Za dwa lata będę mogła poznać osobiście dawcę, jeśli on się zgodzi. I wtedy będziemy wspólnie strzelali szampanami. Na razie mogłam wysłać mu tylko podziękowania za drugie życie.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska