Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojtek choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Poszukuje dawcy szpiku

Tatiana Mikułko 95 722 57 72 [email protected]
Podczas tegorocznych wakacji w Turcji rodzina nie przypuszczała, że przyjdzie jej się zmierzyć z tak groźną chorobą. Na zdjęciu Wojciech Dzwonkowski z Agnieszką i Sandrą Wanowskimi.
Podczas tegorocznych wakacji w Turcji rodzina nie przypuszczała, że przyjdzie jej się zmierzyć z tak groźną chorobą. Na zdjęciu Wojciech Dzwonkowski z Agnieszką i Sandrą Wanowskimi. fot. Archiwum rodzinne
Był silny, wysportowany, nie chorował. Chłop jak dąb. Diagnoza - ostra białaczka limfoblastyczna - zwaliła najbliższych z nóg. Ale też nakręciła do działania. Robią dla niego koncerty, zbierają krew, szukają dawcy szpiku kostnego.

Przeczytaj też: Nergal znalazł dawcę szpiku! Poinformowała o tym Doda

Wojciech Dzwonkowski - dla znajomych "Dzwon", "Dzwonek" - ma 33 lata. Nie pali, nie pije, trenował boks. Fan żużla i szybkich motorów. Aktywny, wysportowany. Kilka tygodni temu musiał zwolnić tempo. - Zaczął źle się czuć, był ciągle zmęczony, miał problemy z wejściem na drugie piętro. Kładł się spać o 20.00, co było do niego niepodobne - wspomina jego życiowa partnerka Agnieszka Wanowska. Choć nie są małżeństwem, tak siebie traktują. Łączy ich kilkanaście wspólnych lat życia i córka, 11-letnia Sandra.
17 października pojechał do szpitala i do tej pory z niego nie wyszedł. - Wyniki badania krwi były tak fatalne, że od razu trafił na oddział hematologii. Pokazały, że to ostra białaczka limfoblastyczna. Wojtek musi przyjąć trzy bloki chemii, a potem czeka go przeszczep szpiku kostnego - tłumaczy pani Agnieszka.

Przeczytaj też: Walczący o życie Marcinek jest znowu w rodzinnym domu w Nowej Soli

- Gdy tylko dowiedziałem się, że "Dzwonek" jest w szpitalu, zatelefonowałem do niego. Powiedział: "Mam to samo, co twój ukochany Nergal". Byłem w szoku. Jak to, Wojtek?! Młody, wysportowany i już go skreślać?! O nie, tak nie będzie! On musi wygrać z białaczką! - mówi Krzysztof Jaszkul. Przed chorobą Wojtka był znajomym, o którym pani Agnieszka słyszała tylko z opowieści. Od kilku tygodni jest przyjacielem, który wspiera, jest na każdą prośbę, organizuje akcję pomocy.
- Jeżeli jest coś dobrego w tej sytuacji, to właśnie to, że człowiek dowiaduje się, ile życzliwych osób ma wokół siebie - przyznaje wzruszona pani Agnieszka. I dodaje, że Wojtek też to czuje. Przez kilka pierwszych dni pobytu w szpitalu drzwi do jego pokoju się nie zamykały. Na oddziale ustawiały się kolejki znajomych. Dzwoniły osoby, które od lat się nie odzywały. Po to, by dodać otuchy, powiedzieć dobre słowo.
Pan Krzysztof skromnie mówi, że on tylko rzucił kamyczek - poprzez wszystkie dostępne komunikatory puścił informację, że 33-letni gorzowianin potrzebuje szpiku - lawina ruszyła sama. - Zaczęli dzwonić ludzie i pytać, jak mogą pomóc. Trafiłem na dziadka Piotrusia, dla którego akurat organizowany był dzień dawcy, na chorych, którzy wygrali walkę z białaczką, a w końcu na Fundację DKMS. Tak narodził się pomysł na piknik dla Wojtka - opowiada pan Krzysztof.

Przeczytaj też: Piotruś potrzebuje szpiku. Ma dwa i pół roczku i ostrą białaczkę

Piknik odbył się w piątek w Barlinku. Dlaczego tam? Bo stamtąd zgłosiły się osoby, które chciały go zorganizować. Ale podobne akcje będą też w Gorzowie. Już teraz w SP nr 20, gdzie uczy się Sandra, trwa zbiórka makulatury. Dochód zostanie przeznaczony na leczenie. Cały czas można też oddawać krew w stacji przy szpitalu w Gorzowie, dla Wojtka Dzwonkowskiego. Tę akcję pilotuje z kolei inny znajomy gorzowianina (nie chciał nazwiska w gazecie). - Mamy ogromne wsparcie. Zaangażowała się rodzina, przyjaciele, znajomi lub po prostu osoby z pracy Wojtka. To budujące - przyznaje pani Agnieszka.
- Wojtek to twardy facet. Optymista z poczuciem humoru. Wiem, że dla Nergala znalazł się dawca szpiku. I dla "Dzwonka" też się znajdzie. On pokona chorobę lepiej niż Nergal. Mocno w to wierzę - dodaje pan Krzysztof.
Na razie gorzowianin jest w trakcie pierwszej chemii. Znosi ją dobrze. Leży w izolatce, a z rodziną komunikuje się tylko przez skype lub telefonicznie. Nie wolno go odwiedzać, bo ma teraz obniżoną odporność. - Coś się w nim zmieniło. Inaczej patrzy na życie. Cały czas mówi, że chciałby jakoś wykorzystać tę chorobę. Że jak wyjdzie ze szpitala, to będzie chciał pomóc innym, którzy walczą z białaczką - zdradza pani Agnieszka.

Jeśli chcesz pomóc Wojtkowi Dzwonkowskiemu i innym chorym, wejdź na stronę www.dkms.pl, kliknij w zakładkę "rejestracja" i wypełnij formularz zgłoszeniowy do banku potencjalnych dawców szpiku. Rejestracja polega na pobraniu wymazu z buzi i odesłaniu na adres Fundacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska