Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę, w ośmiorodzinnym bloku. W mieszkaniu na parterze mieszkali trzech bracia: 19-letni Darek, 29-letni Tomek i 20-letni Piotr.
- Było około 1.30 gdy poczułam dym - mówiła nam kobieta, która mieszka na pierwszym piętrze. Jeszcze nie może spokojnie opowiadać o tym, co stało się tej nocy, bo ciągle widzi przed oczami ludzi uciekających z płonącego domu, sąsiada, który spuszcza z okna swoje 2-letnie dziecko, leżącego na trawie jednego z braci, który mimo reanimacji nie przeżył pożaru. Jego starszy brat spłonął żywcem, a 20-letni Piotrek trafił w bardzo ciężkim stanie do szpitala w Świebodzinie. Jak opowiadali sąsiedzi, dwa dni przed tą tragedią z mieszkania braci wyprowadziła się ich siostra z małym dzieckiem.
Zobacz też: Tragiczny pożar w Świebodzinie. Spłonęły trzy osoby (szczegóły, wideo)
- Nad tą rodziną wisi jakaś klątwa - płakała starsza kobieta. Jak się okazało jest siostrą matki chłopaków, która zmarła młodo przed laty. Ich ojciec też nie żyje. Jedna z ich córek, która też mieszka w bloku, który stanął w płomieniach, kilka lat temu straciła partnera. Pojechał do pracy w górach i przygniotło go drzewo. - Bardzo żal mi tej rodziny - mówiła jedna z sąsiadek. Przyznała też, że słyszała jak bracia się kłócili. Opowiadała, że prawdopodobnie pili tej nocy. Przyczyny pożaru nie są jednak jeszcze znane. Sąsiedzi opowiadali nam, że prawdopodobnie mężczyźni gotowali coś na kuchence gazowej i o tym zapomnieli. - Za wcześnie o tym mówić - stwierdził rzecznik wojewódzkiej straży pożarnej w Gorzowie Dariusz Żołądziejewski.
Strażacy zgłoszenie o pożarze dostali o 1.34 w nocy. Na miejsce pojechało pięć jednostek. Na szczęście udało się pożar szybko opanować i ogień nie rozprzestrzenił się. - Było o krok od jeszcze większej tragedii - mówiła kobieta z tego bloku. - Na półpiętrze mieliśmy plastikowe kwiaty. Potopiły się, bo taka była wysoka temperatura w budynku - dodała.
Pod spalone mieszkanie braci przyszło w niedzielę wielu mieszkańców Przęślic. To mała wioska i wszyscy się tu dobrze znają. Wśród nich był m.in. Marek Pająk. Dobrze znał tę rodzinę. Opowiadał, że tato obudził go w nocy mówiąc, że jest pożar. Wystraszył się, ale wtedy nie wiedział jeszcze, że stało się coś dużo gorszego. Że w płomieniach zginęli ludzie. Ludzie, których dobrze znał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?