Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar szpitala w Międzyrzeczu. Jeden z pacjentów jest w ciężkim stanie

Dariusz Brożek
Pomieszczenie jest kompletnie zniszczone. Dyrektor szpitala Leszek Kołodziejczak szacuje wstępnie straty na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Pomieszczenie jest kompletnie zniszczone. Dyrektor szpitala Leszek Kołodziejczak szacuje wstępnie straty na kilkadziesiąt tysięcy złotych. fot. Dariusz Brożek
Spłonęła izolatka na jednym z oddziałów. Ogień prawdopodobnie zaprószył leżący tam mężczyzna, który - jak mówią świadkowie - palił tam papierosy. Znajduje się w ciężkim stanie. Strażacy i pracownicy ewakuowali kilkanaście osób.

Pożar wybuchł około 17.15. Płonęła izolatka na oddziale chrurgicznym. Kłęby dymu zauważył Dawid Rosolak z Siercza koło Trzciela. Przyjechał odwiedzić leżącą w szpitalu kuzynkę.

- Usłyszałem jakiś krzyk. Z jednego z pomieszczeń wydobywał się dym. Wbiegłem do środka. Na podłodze leżał mężczyzna w piżamie. Razem z lekarzem wynieśliśmy go na zewnątrz. Potem zadzwoniłem po straż - opowiadał w czasie akcji ratowniczej.

Pacjent jest w ciężkim stanie. Został przeniesiony na pobliski oddział intensywnej opieki medycznej. Jest nieprzytomny. Pozostali pacjenci i pracownicy nie odnieśli obrażeń.

D. Rosolak wyniósł chorego z płonącego pomieszczenia razem z chirurgiem Wojciechem Sokołem. Lekarz opowiada, że w trakcie ewakuacji coś wybuchło w izolatce. Prawdopodobnie eksplodował tlen. Zdaniem świadków, pożar mógł wywołać pacjent, który palił w tym pomieszczeniu papierosy.

- Przyczynę ustalą biegli - mówi mł. kpt. Szymon Winnicki ze straży zawodowej, który kierował akcją ratowniczo-gaśniczą.

Patrycja pomagała kolegom-strażakom

Pomieszczenie jest kompletnie zniszczone. Dyrektor szpitala Leszek Kołodziejczak szacuje wstępnie straty na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
(fot. fot. Dariusz Brożek)

Korytarze i sale były zadymione, dlatego strażacy musieli używać aparatów powietrznych. Pracownicy ewakuowali kilkanaście osób, trzy kolejne wyprowadzili strażacy. Akcję ułatwił fakt, że na oddziale chirurgicznym przebywało mniej pacjentów, niż zazwyczaj. Cześć z nich wypisała się wcześniej do domów ze względu na poniedziałkowe Święto Zmarłych.

Oddział jest zalany wodą, ściany są osmalone. W środku unosi się smród spalenizny. Pracownice sprzątają już pomieszczenia.

- Kilka miesięcy temu izolatka została wyremontowana. Poszło na to mnóstwo pieniędzy - mówią pielęgniarki.

W akcji uczestniczyło 23 strażaków zawodowych oraz ochotników z jednostek w Międzyrzeczu-Obrzycach i w Kęszycy Leśnej. M.in. Patrycja Lizoń.

- Pomagałam kolegom. Po prostu wykonywałam swoje obowiązki - mówiła po akcji.

Leszek Kołodziejczak: - Szpital funkcjonuje normalnie

Najwięcej szkód spowodował dym ze spalonego materaca. - Byl tak gęsty, że nie widziałem wyciągniętej przed siebie dłoni - mówi młody mężczyzna ewakuowany przez strażaków.

Dyrektor Leszek Kołodziejczak zaznacza, że szpital funkcjonuje normalnie. - Nie ma żadnego zagrożenia dla pacjentów - zapewnia,

Straty ma oszacować we wtorek biegły. Według wstepnych szacunków dyrektora, wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska