Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam dziecko dzięki in vitro. Czy będą mnie wytykać palcami?

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
Dla tej mamy in vitro to cud, dzięki któremu jako kobieta odzyskała sens życia. Cud i kropka. Bo racjonalnie trudno opisać, czym ten zabieg jest dla takich osób, jak ona. Problem niepłodności dotyczy około miliona polskich par.
Dla tej mamy in vitro to cud, dzięki któremu jako kobieta odzyskała sens życia. Cud i kropka. Bo racjonalnie trudno opisać, czym ten zabieg jest dla takich osób, jak ona. Problem niepłodności dotyczy około miliona polskich par. fot. Mariusz Kapała
- Po liście biskupów przeciwko in vitro zadzwoniła do mnie moja mama. Prosiła, żebym nikomu nie mówiła, że urodzę "takie" dziecko. Bo będą je palcami wytykać… - mówi ciężarna.

Brzuszek ma duży. W końcu to już dziewiąty miesiąc. Finisz ciąży powinien być radosnym oczekiwaniem. Bez nerwów. Ale jak, skoro w każdej telewizji gadająca głowa przekonuje, że in vitro to szatański wynalazek. Diabelska zabawa w Boga…

- Złości mnie to strasznie - przyznaje przyszła mama. Przeszła dwa zabiegi. Ostatni z sukcesem. Dla niej in vitro to cud, dzięki któremu jako kobieta odzyskała sens życia. Cud i kropka. Bo racjonalnie trudno opisać, czym ten zabieg jest dla takich osób, jak ona. Problem niepłodności dotyczy około miliona polskich par.

Zobacz też: Szatańskie in vitro?

Naukowe uznanie metoda zyskała w tym roku. Jej wynalazca, Robert Edwards, dostał za nią Nobla w dziedzinie medycyny.

" (…) może trochę utnie światopoglądowe rozważania, czy in vitro jest procedurą uznawaną medycznie, czy nie. Taka nagroda potwierdza, że świat przyjmuje jej stosowanie" - mówił nam wtedy Sławomir Gąsior, kierownik oddziału ginekologii i położnictwa szpitala wojewódzkiego w Zielonej Górze.
Ale od poniedziałku dyskusja znów rozgorzała. Odżyła, bo Sejm w końcu postanowił uregulować prawne kwestie związane z tym zabiegiem. Polega on na zapłodnieniu poza ciałem matki komórki jajowej, która potem jest wszczepiana do macicy.

Życie razy kilka

Problem jednak w tym, że podkręcony hormonami organizm kobiety wytwarza nie jak zwykle jedno jajeczko, ale kilka lub kilkanaście. Z plemnikami łączy się wszystkie dojrzałe - aby mieć, z czego wybrać te najlepsze. Jednak tylko wybrane zarodki trafiają do macicy. Pozostałe są zamrażane albo giną.
A przecież dla Kościoła życie zaczyna się już w momencie poczęcia.

To właśnie dlatego przed sejmową dyskusją, w sprawie in vitro wypowiedzieli się w poniedziałek hierarchowie Konferencji Episkopatu Polski: arcybiskupi Józef Michalik (przewodniczący KEP) i Henryk Hoser (przewodniczący zespołu ekspertów KEP ds. biotycznych) oraz biskup Kazimierz Górny (przewodniczący Rady KEP ds. rodziny).

"Zabieramy głos w trosce o niepomijanie poważnych racji moralnych oraz o uszanowanie stanowiska ludzi uznających prawo do obrony życia każdego człowieka za normę nadrzędną" - napisali w liście, którego adresatami byli najważniejsi polscy urzędnicy.

Głos biskupów wzbudził wiele emocji głównie z powodu użytych przez nich określeń. Zapłodnienie in vitro nazwali "młodszą siostrą eugeniki" - czyli selektywnej reprodukcji człowieka, która polega na eliminowaniu słabszych zarodków. W historii jej najgorszym przykładem były nazistowskie zbrodnie w celu stworzenia czystej rasy germańskiej…

Zobacz też: Chcesz mieć dziecko? Żyj zdrowo bez stresu

Kościół w liście odwołał się do etyki, ale i medycyny. Jego zdaniem taka procedura sztucznego zapłodnienia ma wciąż nie do końca zbadane skutki dla dzieci poczętych tą metodą.
Zapytałam ginekologa-położnika z 30-letnim stażem o jego ocenę skutków in vitro. Przyznał, że takie ciąże ze swej istoty są bardziej narażone na patologię.

- Jakie jest więc Pana zdanie?
- Takie, jak pacjentek. Że cudem boskim jest fakt, że niepłodna kobieta może mieć dziecko.
To osobisty dramat

Biskupi przestrzegli również przed nieobliczalnymi skutkami społecznymi, jakie wywołać może rozpowszechnianie metody zapłodnienia in vitro. Mają być one szczególnie niekorzystne dla dzieci, ale także pojmowania ojcostwa, macierzyństwa i wierności małżeńskiej. Wprowadzą zamęt w relacjach rodzinnych i przyczyniać się będą do podkopania fundamentów życia społecznego.

- To brzmi jak ironia w sytuacji, gdy to ten list może skrzywdzić wiele rodzin - uważa nasza ciężarna. - Moja mama bardzo czeka na wnuczkę. Po tym liście boi się jednak, że malutka będzie wytykana palcami. Bo przecież biskupi naznaczyli dzieci z in vitro piętnem słabszych odmieńców. To okrutne. Usprawiedliwi złe spojrzenia. Skąd księża mają wiedzieć, że to nie zabieg, ale właśnie bezpłodność jest przyczyną wielu dramatów małżeńskich?

Christer Hoog, profesor biologii, uzasadniał przyznanie Nobla wynalazcy in vitro tym, że dzięki temu rozwiązaniu wiele bezpłodnych par może mieć dzieci. A przecież posiadanie potomstwa to dla wielu ogromnie ważna, czasem najważniejsza rzecz w życiu.

Biskupi współczują takim cierpiącym rodzinom. Ale uznanie wyrażają tym, którzy mimo osobistego dramatu starają się zachować wierność zasadom chrześcijańskiej etyki.

Lek nie na całe zło

Księża za pilną konieczność uznali też uruchomienie programów zapobiegania niepłodności, której przyczyny ich zdaniem są znane i uzależnione od ludzkich, świadomych działań.

- In vitro nie jest lekiem na niepłodność. Bo osoby, które z niego korzystają, nadal pozostają chore. To produkowanie dziecka - uważa Tomasz Wełniak, biolog i posługujący w poradnictwie rodzinnym przy parafii św. St. Kostki w Sulechowie. Odbywają się tam warsztaty leczenia niepłodności według zalecanej przez Kościół metody naprotechnologii. Polega na fachowej i szczegółowej analizie organizmu kobiety. W Sulechowie od czerwca poddaje się temu osiem par. Jedna, po pięciu latach starań, jest już w stanie błogosławionym.

A jeśli wykorzysta się wszystkie katolickie metody, można z czystym sumieniem skorzystać z in vitro?
- Potrzeba rodzicielstwa jest ogromna, ale powinna uwzględniać środki, przez które się realizuje - wyjaśnia Wełniak.

- Ja znów mogę zacząć podobać się Kościołowi, bo już nie zrobię in vitro. Jestem po trzech. I żaden się nie udał - mówi gorzko inna zielonogórzanka. Ma kluchę w gardle, gdy patrzy na malutkie dzieci. A jak czyta o kolejnym wyrzuconym na śmietnik noworodku, to myśli, że Boga jednak nie ma…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska