- To są jakieś jaja. Była droga, nie ma drogi. Wzięli i skuli cały asfalt - zadzwonił do nas we wtorek późnym wieczorem oburzony Czytelnik. Wczoraj rano pojechaliśmy do Witnicy zobaczyć, jak rzeczywiście wygląda teraz ulica Traugutta. Faktycznie, jeszcze niedawno niemal w pełni przejezdna i wykończona droga zmieniła się teraz ponownie w wielki plac budowy. Zastaliśmy tam ciężarówki wywożące zerwaną nawierzchnię i robotników z młotami, który nawierzchnię skuwali. - Coś ze studzienkami nie wyszło. Szczegółów nie znamy, kazali kuć, to kujemy - mówią.
Wśród huku pracujących młotów pneumatycznych i jeżdżących w tę i z powrotem ciężarówek spotykamy kobietę zmierzające do leżącego przy Traugutta ośrodka zdrowia. - Jeszcze w zeszłym tygodniu zięć mnie tu samochodem podwoził po nowej, eleganckiej ulicy, a teraz znowu wszystko rozkute, dojechać nie ma jak i trzeba pieszo - rozkłada ręce Barbara Miernicka. Chwilę później przez rozrytą ulicę z rowerem przedziera się pani Krystyna. Swojego dwukołowca z wielkim trudem prowadzi obok siebie. Na rozkutej drodze wciąż są kupki zerwanego asfaltu, zerwana nawierzchnia jest nierówna, a studzienki wystają kilka centymetrów ponad poziom. - Przejście przez drogę w takich warunkach graniczy z cudem. To nie na moje lata - żali się kobieta. Pomagamy jej wstawić rower na wysoki krawężnik. Przy tej ulicy jest też zespół szkół, do którego przez wznowiony remont dojazd ponownie jest utrudniony.
Tragutta przed przebudową była w fatalnym stanie. Przez kilka miesięcy położono pod nią kanalizację, ułożono chodniki, wylano zupełnie nowy asfalt, a cała ulica została poszerzona. Wydano to 4,4 mln zł. Kosztami po połowie podzieliła się gmina i rząd. Wcześniej była to droga wyłożona betonową kostką, bardzo nierówna, bez kanalizacji. - To właśnie ta ulica z terenu naszego miasta kwalifikuje się najbardziej do przebudowy. Jej wytypowanie okazało się strzałem w dziesiątkę, bo zajęliśmy trzecie miejsce - cieszył się w maju Eugeniusz Kurzawski, zastępca burmistrza Witnicy.
Remont zakończył się pod koniec września, oficjalnego odbioru jednak nie było. Mieszkańcy mimo to korzystali z drogi tak, jakby już była gotowa. Okazuje się, że zatrudniony przez gminę inspektor budowlany już pod koniec inwestycji zwrócił uwagę na źle wykonane studzienki kanalizacyjne, które osiadając niszczą asfalt w ich pobliżu. - Wykonawca zaproponował nam wycięcie asfaltu przy studzienkach i zastąpienie go nowym. Nie zgodziliśmy się na takie łatanie niedoróbek. Albo robimy drogę porządnie, w całości, albo w ogóle - tłumaczy Andrzej Zabłocki, burmistrz Witnicy. Negocjacje z firmą wykonującą remont trwały ponad trzy tygodnie. Ostatecznie stanęło na tym, że wykonawca zedrze całą około czterocentymetrową wierzchnią warstwę asfaltu i na jej miejsce położy nową, jednolitą. - Bez wycinania, bez łatania dziur wokół studzienek. To ma być zrobione tak, jak się należy, inaczej asfalt mógłby w miejscach łączenia pękać, na przykład w czasie mrozów - dodaje A. Zabłocki.
Wykonawca poprawki ma wykonać na swój koszt. Wylanie nowej warstwy zajmie kilka dni. Po tym czasie, jeśli wszystko będzie w porządku, droga zostanie oddana do użytku. Póki co ulica jest zamknięta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?