Auto zostało zatrzymane na krajowej "dwójce" w Boczowie. Kiedy kontrolujący otworzyli drzwi w środku zobaczyli osiem osób, niektóre siedziały na... drewnianych ławeczkach. Jechali z powiatu sulechowskiego do pracy w lesie. Wprawdzie samochód był zarejestrowany do przewozu dziewięciu osób.
Z tyłu miał jednak tylko trzy fotele. - Ławeczki nie były nawet przytwierdzone do podłogi pojazdu, oczywiście nie było pasów bezpieczeństwa - mówi Arkadiusz Owczarski, rzecznik Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego w Gorzowie Wlkp. W dodatku na podłodze między pasażerami leżały piły spalinowa oraz pojemniki z paliwem.
Ten widok wnętrza kontrolowanego auta przywoływał natychmiast obrazki z miejsca tragicznego wypadku na trasie w okolicy Nowego Miasta nad Pilicą. Tam, we wtorkowym zderzeniu busa z ciężarówką, zginęło 18 osób. Jechali do pracy w sadzie siedząc na prowizorycznych siedzeniach w busie. Nawet stosunkowo błahe zdarzenie z udziałem lublina mogło doprowadzić do tragedii.
Jak zakończyła się historia zatrzymanego busa? Jak sprawę bezpieczeństwa pasażerów tego typu pojazdów komentuje policja a jak sami przewoźnicy?
Przeczytasz o tym w czwartek w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?