Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć jeździ na dopalaczu

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Jak przyznaje policja, problem z dopalaczami jest, ale dopóki nie są one całkowicie zakazane, trudno z nimi walczyć
Jak przyznaje policja, problem z dopalaczami jest, ale dopóki nie są one całkowicie zakazane, trudno z nimi walczyć fot. Jakub Pikulik
W weekendowe wieczory przed sklepami z dopalaczami bywa, że ustawiają się kolejki. Część osób zażywa sprzedawane tam środki i wsiada za kierownicę. Co może zrobić policja? Mało, bardzo mało...

Przypuścimy, że policja zatrzymuje do kontroli kierowcę. Aby sprawdzić, czy może on prowadzić pojazd, policjanci mogą go zbadać alkotestem. W ten sposób sprawdzą, czy nie jest pod wpływem alkoholu. Mundurowi mogą też użyć narkotestu. Wtedy upewnią, czy kierowca nie zażywał wcześniej narkotyków. Jeśli kierowca pił, albo brał, to w obu tych przypadkach można mu zatrzymać prawo jazdy. A co, jeśli policjanci chcieliby sprawdzić, czy osoba prowadząca samochód brała wcześniej dopalacze? Tu pojawia się problem.

Dopalacze niemal go zabiły. Żyję, ale mam dziurę w głowie - mówi gimnazjalista

Owszem, policjanci mogą wysłać zatrzymanego kierowcę na badania lekarskie, które stwierdzą, czy jego stan pozwala na prowadzenie pojazdu. Ale to skomplikowana i rzadko stosowana procedura. Poza tym, testy krwi prowadzone w szpitalach często nie wykrywają w pełni wszystkich substancji z grupy tzw. dopalaczy. Ich producenci bardzo sprytnie zmieniają skład specyfików. Działają one tak samo, ale ich wykrycie we krwi wymaga zupełnie nowych testów.

Schemat jest więc taki: rząd zakazuje stosowania środka x, jako substancji składowej dopalaczy. Producenci zmieniają szybko skład, substancję x zastępują substancją y, działanie dopalacza jest takie samo, a jego spożywanie zgodne z prawem. I kółko się zamyka.

Alkohol, narkotyki, dopalacze, czyli gorączka sobotniej nocy

- Nieodpowiedzialni debile - tak pan Kazimierz z Gorzowa określa "kolekcjonerów", którzy po zażyciu dopalaczy wsiadają za kółko. - Przecież to śmierć na drodze. Tak samo, albo nawet gorzej, jakby prowadził samochód po pijanemu - dodaje nasz rozmówca. Podobnego zdania są inne osoby, z którymi rozmawialiśmy. - Powinno się w ogóle zakazać działalności takich sklepów. Przecież to są takie legalne narkotyki. Ludzie są po nich pobudzeni, albo całkowicie wyluzowani, gubią poczucie rzeczywistości. Kiedy taka osoba wsiada do samochodu, może dojść do tragedii. Trudno przecież w takim stanie realnie ocenić swoje umiejętności - przyznaje Augustyn Konieczny, zawodowy kierowca spod Sulechowa.

Jak sprawę dopalaczy komentuje policja? Niechętnie. - Po informacje i oficjalne stanowisko odsyłamy do Komendy Głównej Policji - usłyszeliśmy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Warszawa przyznaje, że problem z dopalaczami jest, ale dopóki nie są one całkowicie zakazane, walczyć z nimi będzie bardzo ciężko.

Policja może tylko sprawdzać, czy osoby robiące zakupy w sklepach kolekcjonerskich są pełnoletnie. Miejsca te kontroluje też straż miejska. - Sprawdzamy, czy mają wszystkie konieczne zezwolenia i dokumenty potrzebne do prowadzenia działalności gospodarczej. Ostatnio nałożyliśmy na sklepy z dopalaczami dwa mandaty - mówi Czesław Matuszak, komendant gorzowskiej straży miejskiej.

Faktycznie, policjanci i strażnicy miejscy mogą tylko kontrolować. - Nie zmieni się nic, dopóki nie zmieni się prawo. No ale nasi rządzący problemu nie widzą. Premier pojechał sobie na wakacje, posłowie mają urlopy, a kto wie ile osób zabiło siebie i innych jadąc pod wpływem tych świństw - oburza się pan Kazimierz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska